Sąd Najwyższy rozstrzygnie spór Microsoftu z i4i

| Technologia
kromatic, CC

Za kilka godzin amerykański Sąd Najwyższy rozpocznie posiedzenie, którego wynik będzie miał olbrzymie znaczenie dla amerykańskiego systemu patentowego. Posiedzenie będzie bowiem dotyczyło sporu Microsoftu z kanadyjską firmą i4i.

W roku 2007 Kanadyjczycy pozwali Microsoft twierdząc, że naruszył on należący do nich patent. W grudniu 2009 sąd nakazał Microsoftowi zapłacenie odszkodowania oraz wstrzymania sprzedaży niektórych wersji Worda oraz Office'a. Microsoft usunął sporną technologię ze swoich programów i nie musiał wstrzymywać sprzedaży.

W połowie ubiegłego roku Microsoft odwołał się do Sądu Najwyższego, domagając się nie tylko anulowania odszkodowania, ale również zmiany sposobu , w jaki amerykański system sądowniczy ocenia ważność patentów.

Wniosek Microsoftu zyskał sobie wielu zwolenników. Koncern poparli zarówno jego rynkowi rywale - Red Hat, Google i Apple - jak i sojusznicy tacy jak Yahoo, Intel czy HP oraz firmy spoza rynku IT - Toyta, Walmart i wiele innych. Wielkie koncerny mają często problemy z tzw. trollami patentowymi, czyli firmami skupującymi patenty i czekającymi, aż ktoś je naruszy. Obrona przed takim działaniem jest bardzo trudna, gdyż pozwany musi wówczas wykazać, że patent jest nieważny. Tymczasem amerykańskie sądy stosują zasadę „jasnego i przekonującego dowodu". Oznacza to, że nie wystarczy, by broniący się miał lepsze argumenty niż skarżący. Do obalenia patentu koniecznie jest przestawienie niepodważalnego dowodu, że patent nie powinien zostać przyznany.

W swoim wniosku do Sądu Microsoft napisał: Po dokonaniu analizy narodowego systemu patentowego, Federalna Komisja Handlu stwierdziła, że zasada jasnego i przekonującego dowodu, stosowana przez sądy federalne w sprawach o naruszenie patentu, raczej przeszkadza postępowi niż go promuje. [...] Jeśli prawdą jest, jak stwierdziła FTC, że stosowany przez sądy federalne standard jasnego i przekonującego dowodu ogranicza możliwość oskarżonego do zwiększenia konkurencyjności poprzez obalenie nieważnego patentu, to ryzyko takie jest szczególnie duże tam, gdzie dowody na nieważność patentu nie zostały zbadane przez urzędnika rozpatrującego wniosek patentowy. [...] Z tego też powodu standard jasnego i przekonującego dowodu jest niezgodny z określanymi przez siebie zasadami. Podwyższone standardy dowodowe opierają się bowiem na 'podstawowym założeniu', że rządowa agenda, jaką jest Amerykańskie Biuro Patentów i Znaków Handlowych (USPTO), dobrze wykonało swoją pracę. Jeśli nawet pojęcie 'podstawowego założenia' jest częścią prawa administracyjnego, to nie możemy z góry zakładać, że USPTO dobrze wykonało pracę, jeśli nawet nie miało do czynienia z odpowiednimi dowodami.

Dlatego zarówno Microsoft jak i popierające go firmy chcą, by sądom wystarczyła „przewaga dowodowa". Wówczas obalenie patentu będzie znacznie prostsze.

Sarah Columbia, szefowa grupy odpowiedzialnej za prawo własności intelektualnej w firmie prawniczej McDermott Will & Emery LLP mówi, że obecnie w sprawie Microsoftu Sąd Najwyższy może zająć jedno z trzech stanowisk. Po pierwsze może prowadzić zasadę przewagi dowodowej, całkowicie zmieniając zasady rozpatrywania sporów patentowych. Druga możliwość to wprowadzenie zasady przewagi dowodowej ale tylko w takich, w których oskarżony - tak jak ma to miejsce w sporze Microsoft vs. i4i - przedstawia dowody, których nie widzieli urzędnicy USPTO przyznający patent. Można wówczas bowiem domniemywać, że zaprezentowanie tych dowodów w czasie rozpatrywania wniosku patentowego skutkowałoby jego odrzuceniem.

W końcu trzecia możliwość to pozostawienie sytuacji takiej, jaka jest obecnie.

Columbia uważa, że jeśli Sąd Najwyższy obniży standardy dowodowe, to będziemy mieli do czynienia z licznymi procesami obalającymi patenty. Jej zdaniem, jeśli Sąd doprowadzi do takiej sytuacji, to USPTO zostanie zalane gigantyczną ilością materiałów, z którymi sobie nie poradzi. Już w tej chwili prawnicy składający wnioski patentowe są naciskani, by przedstawiali w nich wszelkie możliwe zastosowania prior art, jakie znajdą. Jeśli stworzymy podwójne standardy, w których jakiś przykład użycia, który nie był zaprezentowany przed urzędem patentowym, będzie osłabiał patent, to sytuacja tylko ulegnie pogorszeniu. Już w tej chwili urzędnicy nie radzą sobie z ilością dostarczanych im materiałów. Będzie jeszcze gorzej jeśli Sąd opowie się po stronie Microsoftu.

Przedstawiciele i4i mówią, że w takim wypadku cały system patentowy zostanie zniszczony, gdyż nie będzie można egzekwować praw patentowych. Dodają, że takie osłabienie praw spowoduje, że niektórzy wynalazcy nigdy nie będą składali wniosków patentowych, a to oznacza, że inni nie będą mogli nabyć licencji.

Warto zauważyć, że Kanadyjczycy nie działają w próżni i też mają potężnych sojuszników. Po ich stronie opowiedziały się m.in. rząd USA, 3M, Bayer oraz sześciu byłych szefów i wysokich rangą menedżerów USPTO.

Jeśli popatrzymy na listę tych, którzy wystąpili jako amicus curiae, to zobaczymy, że po stronie Microsoftu opowiedziały się firmy, przeciwko którym składanych jest bardzo dużo pozwów o naruszenie patentów, szczególnie przez tzw. niepraktykujące przedsiębiorstwa - mówi Columbia. Pod tym pojęciem kryją się firmy, nazywane przez wielkie koncerny „trollami patentowymi".

Nie może natomiast dziwić, że po stronie i4i opowiedział się farmeceutyczny gigant Bayer. Big Pharma rzadko jest pozywana do sądu. To oni używają patentów do ochrony swojej własności przed producentami leków generycznych. Nie chcą zatem, by obniżono standardy - stwierdza Columbia.

Microsoft i4i patenty Sąd Najwyższy