NASA w końcu doczeka się nowego szefa?

| Ciekawostki
Jim Bridenstine

Od czasu zmiany lokatora w Białym Domu NASA nie doczekała się jeszcze nowego szefa. Obecnie obowiązki Administratora NASA pełni Robert M. Lightfoot. Jednak w końcu ma się to zmienić. Dwa niezależne źródła potwierdziły, że wkrótce Administratorem NASA zostanie zasiadający w Izbie Reprezentantów Jim Bridenstine, a jego zastępcą ma być wiceprezes firmy Aerojet Rocketdyne John Schumacher. Oficjalne ogłoszenie nominacji ma nastąpić we wrześniu.

Nominowanie Jima Bridenstine'a i Johna Schumachera na dwa najwyższe stanowiska w NASA to decyzja i intrygująca i mogąca przynieść bardzo dobre rezultaty, mówi John Logsdon, znany historyk specjalizujący się w podboju kosmosu. Bridenstine od wielu lat propaguje rozwiązania mające na celu doprowadzenie do, jak to nazywa, 'Renesansu USA w kosmosie'. Z kolei Schumacher to postać znana w waszyngtońskim środowisku przemysłu kosmicznego, ma wieloletnie doświadczenie zarówno jako wysoki rangą urzędnik NASA jak i menedżer w prywatnym przemyśle kosmicznym. Wspólnie mogą wnieść do NASA nowe pomysły oraz realizm polityczny, stwierdza Logsdon.

Bridenstine, który jest pilotem w siłach rezerwowych US Navy, pracuje trzecią kadencję w Izbie Reprezentantów. Od początku swojej kariery politycznej angażował się w działania na rzecz prywatnego, państwowego i wojskowego przemysłu kosmicznego. Ten 42-latek cieszy się poparciem wielu prywatnych firm z sektora kosmicznego, gdyż jest zwolennikiem większej prywatyzacji zarówno cywilnych jak i wojskowych kosmicznych przedsięwzięć USA. Uważa on, że konieczna jest większa współpraca, a nie konkurencja, pomiędzy sektorem państwowym a prywatnym.

Bridenstine jest też zwolennikiem powrotu człowieka na Księżyc, a misja taka – jego zdaniem – powinna zostać zorganizowana przed załogowym lotem na Marsa. Kongresmen uważa, że na biegunach Księżyca powinny powstać automatyczne bazy z łazikami i maszynami, które staną się punktem wypadowym do dalszej eksploracji przestrzeni kosmicznej. Celem takich baz powinno być dostarczenie materiałów i energii znajdujących się na Księżycu, co pozwoli na obniżenie kosztów oraz zwiększy nasze możliwości w zakresie eksploracji przestrzeni za orbitą Srebrnego Globu, mówi Bridenstine. Polityk ma sporo zalet, które czynią jego wybór na administratora NASA bardziej prawdopodobnym: popiera prezydenta Trumpa, jest zwolennikiem powrotu na Księżyc, opowiada się za większą komercjalizacją przemysłu kosmicznego i prawdopodobnie chciałby przeznaczyć jeszcze większe środki na załogową eksplorację kosmosu, kosztem innych działań NASA, m.in. nauk o Ziemi. Ma też jednak sporo przeciwników. Są nimi ludzie, którzy opowiadają się za prowadzeniem wielkich programów państwowych, takich jak rozwój systemu SLS i pojazdu Orion. Nie podoba im się, że Bridenstine jest zwolennikiem komercjalizacji.

Głosy krytyki mógłby jednak uciszyć wybór Schumachera. Przemawia za nim ponad 30-letnie doświadczenie w cywilnym, wojskowym i komercyjnym przemyśle kosmicznym. Dobrze zna światek waszyngtońskiej polityki, w latach 1994-2003 był zastępcą administratora NASA ds. relacji zewnętrznych, a w latach 2003-2005 pełnił obowiązki dyrektora biura administratora NASA. Od 11 lat pracuje w Aerojet Rocketdyne, firmie, która jest jednym z głównych wykonawców systemu SLS. Ma też odpowiednie kontakty i doświadczenie, które powinny ułatwić mu wynegocjowanie w Kongresie rozwiązań, na których zależy NASA.

Jeśli rzeczywiście Bridenstine i Schumacher zaczną rządzić w NASA należy w najbliższym czasie spodziewać się przewartościowania priorytetów Agencji. Prawdopodobnie pojawią się plany poszukiwania lodu na Księżycu oraz odbycia misji załogowej już w przyszłym dziesięcioleciu. Programy SLS i Orion nie powinny być zagrożone, gdyż cieszą się dużym poparciem ze strony Kongresu i Białego Domu. Można się też spodziewać, że NASA bardziej otworzy się na współpracę z przemysłem prywatnym, na czym mogą skorzystać zarówno jej wielcy tradycyjni współpracownicy, jak Boeing i Lockheed Martin, jak i obecne stosunkowo od niedawna na tym rynku SpaceX oraz Blue Origin.

NASA Jim Bridenstine John Schumacher