Klin klinem

| Technologia

Przed kilkoma laty powstało ciekawe narzędzie do usuwania pewnego wirusa komputerowego. Program działał bowiem w ten sam sposób, co zwalczany przez niego szkodnik: wyszukiwał zarażone komputery oraz takie, które były podatne na infekcję, po czym automatycznie i bez wiedzy użytkownika zabezpieczał je, a jeśli była taka potrzeba – również leczył. Mimo dobrych intencji autora, jego dzieło uznano za co najmniej kontrowersyjne. Minęło kilka lat i plaga robaków przejmujących kontrolę nad komputerami domowymi osiągnęła gigantyczne rozmiary. Jej efektem jest między innymi fala niechcianej poczty, zalewającej nasze skrzynki e-mailowe. W takich warunkach pomysł wywołania "epidemii" przyjaznych programów łatających usterki zupełnie poważnie rozpatruje najpotężniejsza firma komputerowa świata – Microsoft. Pracownicy Microsoft Research w Cambridge nie poprzestali jedynie na "wirusowym" instalowaniu aktualizacji systemu. Udoskonalili oni także system wyszukiwania komputerów podatnych na taką operację. Zamiast sprawdzania przypadkowych adresów sieciowych, system ten wykorzystuje zebrane wcześniej informacje o sieci komputerowej, a w wypadku ich braku potrafi nauczyć się najskuteczniejszego sposobu "zaatakowania" jak największej liczby maszyn. Twórcy opisywanej metody wskazują na jej zalety, m.in. możliwość naprawy bardzo dużej liczby systemów bez obawy o przeciążenie centralnego serwera rozsyłającego aktualizacje. Może ona także posłużyć do badania sposobów rozprzestrzeniania się złośliwego oprogramowania. Miejmy tylko nadzieję, że prace Microsoftu nie zainspirują twórców prawdziwych "robaków" – te i tak działają o wiele za dobrze.

aktualizacja robak Microsoft infekcja