Koniec plastikowego koszmaru?
Każdego roku na wysypiska odpadów na całym świecie trafiają setki miliardów plastikowych torebek. Rozkładają się one nawet 1000 lat, przez co stanowią olbrzymi problem dla środowiska naturalnego. Dzięki odkryciu kanadyjskiego nastolatka już wkrótce problem torebek może zniknąć. Szesnastoletni Daniel Burd opracował metodę, dzięki której plastikowe torebki ulegają rozkładowi już po 3 miesiącach.
Daniel każdego ranka chodzi na próby chóru i, jak mówi, codziennie gdy otwierał drzwi szafy w przebieralni na głowę spadały mu plastikowe torby. Chciał coś z tym zrobić. Daniel wiedział, że plastik się rozkłada, wywnioskował więc, że za procesem tym stoją jakieś mikroorganizmy. Postanowił je wyizolować.
Najpierw sproszkował plastikowe torebki, a następnie użył środków chemicznych, które znalazł w domu, drożdży i wody z kranu. Stworzył z nich roztwór pobudzający wzrost bakterii. Do roztworu dodał sproszkowane torebki, nieco kurzu i zapewnił całości temperaturę 30 stopni Celsjusza.
Po sześciu tygodniach odcedził pozostały plastikowy proszek. Następnie umieścił go na nowych plastikowych torebkach. Na kontrolnej grupie torebek umieścił taki sam proszek, który wcześniej zagotował z wodą zabijając bakterie. Po 1,5 miesiąca zważył badane przez siebie torebki. Okazało się, że waga tych z grupy kontrolnej nie zmieniła się, natomiast torebki potraktowane proszkiem z żywymi bakteriami były średnio o 17% lżejsze.
To mu jednak nie wystarczyło. Umieścił bakterie na pożywce z agaru i gdy się rozmnożyły, Burd stwierdził, że wyhodował cztery rodzaje mikroorganizmów. Ponownie przetestował je na plastikowych torebkach i okazało się, że jeden z nich (oznaczony przez Burda numerem 2) znacznie bardziej skutecznie je rozkłada, niż inne. Następnie zaczął testować różne kombinacje swoich bakterii. Nastolatek dowiedział się, że mikroorganizmy numer 2, gdy żyją razem z mikroorganizmami nr 1, doprowadzają w ciągu sześciu tygodni do 32% utraty wagi plastikowych woreczków.
Dalsze badania wykazały, że numer 2. to bakterie Sphingomonas, a numer 1., który pomagał im się namnażać, to Pseudomonas.
Naukowcy z Irlandii już wcześniej zbadali, że Pseudomonas rozkłada polistyren, ale do czasu przeprowadzenia badań przez Burda nie wiedziano, że pomagają rozkładać też polietylen.
Nastolatek testował następnie bakterie w różnych temperaturach dodając octan sodowy, który pobudzał wzrost mikroorganizmów. Z jego badań wynika, że po sześciu tygodniach w temperaturze 37 stopni Celsjusza torebki foliowe potraktowane bakteriami i octanem sodowym tracą na wadze 43%. Burd uważa, że jego metoda pozwoli na całkowite rozłożenie torebki w ciągu zaledwie 3 miesięcy.
Jak zauważa sam nastolatek, wdrożenie jego procesu na skalę przemysłową będzie bardzo proste i tanie. Wystarczy odpowiednie pomieszczenie, pożywka, bakterie i torebki. Potrzebne będzie też nieco energii na ogrzanie pomieszczenia, ale niewiele, gdyż bakterie same produkują ciepło. Natomiast produktami rozkładu są woda i minimalna ilość dwutlenku węgla.
Komentarze (27)
inhet, 27 maja 2008, 13:58
A czy Daniel zbadał także, na co się rozkładają te torebki?
Mariusz Błoński, 27 maja 2008, 14:07
Ostatnie zdanie
scanner, 27 maja 2008, 14:31
No proszę - milionowe granty i lata badań jakoś nie były tym razem potrzebne?
Chłopak już się IMVHO kwalifikuje do Nobla lub czegoś podobnego
Gość tymeknafali, 27 maja 2008, 17:56
Jestem pełen podziwu...
wybitny młody człowiek.
Jeżeli to wprowadzą, to ciekawe kiedy?
waldi888231200, 27 maja 2008, 20:36
Stawiam flaszkę - nigdy. 8)
Nightmare, 27 maja 2008, 23:46
kilka lat temu stworzyli foliówki, które po kilkunastu miesiącach (albo kilku lat) zmieniały sie w drobny mak. i... widział je ktoś?
Gość tymeknafali, 28 maja 2008, 00:52
Dobra waldi, Ja stawiam, Ty płacisz ;D
inhet, 28 maja 2008, 09:55
Jeśli to byłaby prawda ,to wystarczyłoby torby palić.
Ale tutaj mamy w układzie także owe tajemnicze bakterie i to ich biomasa jest jednym z produktów.
mikroos, 28 maja 2008, 13:58
Gdyby w czasie spalania polietylenu w wysokiej temperaturze nie powstawały dioksyny, zapewne nie byłoby kłopotu. Ale niestety, z racji temperatury reakcji spalania, powstają. W przypadku bakterii ten problem nie powstaje.
Gość tymeknafali, 28 maja 2008, 14:02
Co to jest?
mikroos, 28 maja 2008, 14:21
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dioksyny
Ogólnie mówiąc: bardzo toksyczne związki wielopierścieniowe. Są bezpośrendio toksyczne dla komórek, a także rakotwórcze przy długotrwałej ekspozycji. Tym syfem otruto m.in. prezydenta Juszczenkę.
Gość tymeknafali, 28 maja 2008, 18:05
Dziękuję mikroosie
inhet, 28 maja 2008, 21:08
Ten nie, to pewnie jakiś inny. Bakterie potrafią ich narobić.
mikroos, 29 maja 2008, 16:24
Ciężko jest mi mówić o bakteriach, których na oczy nie widziałem, ale te dwie rodziny rzadko są groźne dla człowieka (chociaż np. Pseudomonas aeruginosa, jako jeden z nielicznych przedstawicieli dużej rodziny, potrafi być w przypadku niektórych szczepów bardzo groźnym patogenem - choć i tak większość z nich żyje m.in. na skórze i nie powoduje szkód). Skoro żyją w naturalnym otoczeniu ludzi i nie powodują chorób, to szansa, że nagle staną się szkodliwe, jest bardzo znikoma. Poza tym, jeśli masz materiał wyjściowy (czyli bakterię lub chociaż określone geny, które odpowiadają za metabolizm polietylenowych torebek), jesteś o ogromny krok naprzód w opracowywaniu technologii. Chyba się zgodzisz Ja napisałem konkretnie o dioksynach, których (przynajmniej na mój stan wiedzy!) żadne znane bakterie nie produkują
inhet, 29 maja 2008, 17:51
Ja zaś zastanawiam się, co począć z produktem rozkładu torebek polietylenowych innym niż woda i ditlenek węgla, bo takowy został w artykule całkowicie pominięty. Nadto ciekaw jestem, skąd te bakterie wezmą np.azot. Co i za ile będzie im trzeba dodawać do kultury?
A gdy już torebki zostaną pożarte, to co z konsumentami? Jakim kosztem poradzimy sobie z nimi?
O ewentualnym odkryciu pogadamy, gdy David lub ktoś inny udzieli zadowalających odpowiedzi na te pytania.
mikroos, 29 maja 2008, 17:59
Po pierwsze: szacun wielki za nazewnictwo zgodne z zaleceniami IUPAC!
Po drugie: jeżeli będą to związki toksyczne, to rzeczywiście kłopot jest duży. Ale moim zdaniem wtedy można iść w stronę genetycznie modyfikowanych E.coli, które będą posiadały gen odpowiedzialny za rozkład polietylenu, pobrany od tych bakterii. To powinno wystarczyć, przynajmniej w teorii.
Już teraz są na to sposoby. Wykorzystuje się np. odpady rolnicze - namok kukurydziany, serwatkę czy jakiekolwiek inne resztki poprodukcyjne. Są stosunkowo tanie.
A po co sobie radzić? W kompostownikach też pojawiają się konsumenci, a mimo to wielkiej szkody nie czynią.
To jest rozważne zdanie, podoba mi się taka ostrożność. Zdecydowanie warto poczekać.
inhet, 30 maja 2008, 16:25
Nie mogą powstać bez chloru.
mikroos, 30 maja 2008, 20:53
A mało masz niby chloru w odpadach komunalnych?
Gość fakir, 31 maja 2008, 20:36
Mikroos tak nie można. Pomylileś się z tymi dioksynami. Nie było mowy o spalaniu odpadów komunalnych tylko polietylenu.
mikroos, 31 maja 2008, 20:47
Ale nigdy nie wyizolujesz z odpadów komunalnych polietylenu na tyle dokładnie, by całkowicie pozbyć się chloru. A nawet gdybyś był w stanie to zrobić, przy obecnej technologii byłoby to nieopłacalne.
Gość fakir, 31 maja 2008, 20:51
Nie zauważyłem, że była mowa o polietylenie wyizolowanym z odpadów.
mikroos, 31 maja 2008, 21:01
Ale w praktyce trzeba by go było izolować. Albo, w najlepszym wypadku, trzeba by było zapewnić, że ten z selektywnej zbiórki jest czysty od chloru, co generowałoby dodatkowe koszty. W innym wypadku nikt, tzn. żadna spalarnia, nie weźmie na siebie ryzyka spalania takich śmieci z obawy przed karą za emisję dioksyn.
dirtymesucker, 31 maja 2008, 21:29
LOL
a słyszeliście kiedyś słowo recykling?
Gość fakir, 31 maja 2008, 21:32
Ale jesteś uparty! Nie masz racji. W praktyce istotne zagrożenie stanowi tylko polichlorek winylu./ w przypadku odpadów komunalnych /.