Farmaceutyczny gigant w opałach
Jeden z potentatów rynku leków, firma Eli Lilly, wpadł w naprawdę poważne tarapaty. Farmaceutyczny gigant musi zapłacić łącznie 1,42 miliarda dolarów kary za świadome wprowadzenie w obieg fałszywych informacji o jednym ze swoich leków.
Problemy Eli Lilly wynikają z promowania jednego z jej czołowych produktów, antypsychotycznego preparatu Zyprexa, jako środka zapobiegającego demencji związanej z chorobą Alzheimera. Firma uczyniła to świadomie - jej przedstawiciele wiedzieli doskonale, że lek nie uzyskał nigdy dopuszczenia do użytku w celu profilaktyki tego schorzenia.
Świadome fałszowanie informacji o możliwym zastosowaniu leków, zwane po angielsku off-label marketing (można to przetłumaczyć jako "marketing niezgodny z ulotką"), doprowadziło do lawiny pozwów cywilnych oraz dochodzeń prokuratorskich. Część spraw nie została jeszcze rozstrzygnięta, lecz już teraz firma przyznała się do konieczności zapłacenia około 800 milionów dolarów na rzecz oszukanych pacjentów, 438 milionów na rzecz rządu USA oraz 362 milionów na rzecz poszczególnych stanów.
Zyprexa, stosowana oficjalnie jako środek przeciw schizofrenii oraz chorobie afektywnej dwubiegunowej (zwanej też psychozą maniakalno-depresyjną), była przez lata źródłem największych zysków Eli Lilly. Preparat wprowadzono do obiegu w roku 1996, zaś fałszywe informacje na jego temat rozpowszechniano od września 1999 roku do marca roku 2001. Mimo, iż władze firmy usunęły nieautoryzowane dane z ulotki leku, od 2004 roku firma została pozwana łącznie około 32 tysięcy razy (!). Sam udział w procesach sądowych kosztował przedsiębiorstwo około 1,2 miliarda dolarów.
Ogromna kwota, którą muszą wypłacić władze farmaceutycznego giganta, to zaledwie ułamek zysków osiągniętych dzięki sprzedaży Zypreksy - dziewięciu pierwszych miesiącach 2008 roku firma zarobiła na niej aż 3,5 miliarda dolarów (suma ta obejmuje, oczywiście, także dochody z opakowań wydanych zgodnie z oficjalnymi zaleceniami urzędowymi). Wiadomo jednak, że seria pozwów doprowadziła firmę do poniesienia w ostatnim kwartale zeszłego roku straty. Przez ostatnie trzy lata firma przynosiła bez przerwy zyski.
Przy całej gigantycznej kwocie zobowiązań oraz tysiącach orzeczeń sądowych jednoznacznie wskazujących na winę Eli Lilly, dość zabawny może się wydawać fakt, iż przedstawiciele firmy ani razu nie przyznali się do świadomego działania w złej wierze...
Komentarze (34)
inhet, 18 stycznia 2009, 07:53
Najbardziej niepokojący w tym wszystkim jest fakt, że lek przecież musieli ordynować lekarze...
mikroos, 18 stycznia 2009, 11:41
Zgadza się. Należałoby jeszcze sprawdzić, czy byli świadomi braku oficjalnej rejestracji. Przecież mieli prawo założyć, że lek przeszedł odpowiednie testy.
Barbara, 18 stycznia 2009, 15:33
Skąd lekarz czerpie wiedzę na temat leków? Ano ze szkoleń,które prowadzą firmy farm. lub od repów, czyli również od przedstawicieli firm farm.
Lekarzom przedstawia się ,,zalety" leku, a nie wady.
Takim oto sposobem manipuluje się również lekarzami.
Lekarz jest tylko pośrednikiem między firmą farm. a pacjentem. Wypisując receptę, pracuje na korzyść firm farm.
Pacjent, niestety, jest tylko ,,dojną krową".
GregVIII, 18 stycznia 2009, 18:58
Ja tam widze wyrazna szkode firmy. Nie wiem czemu w USA jeszcze sie z nimi tak patyczkuja. Powinni odrazu im dowalic takie kary, ze firma by przestala sie w to bawic + okresowe przyjazdy kontrolerow [wiem korupcja jest wszedzie]. Wg. mnie i tak zarobili na tym wiec gdzie ta strata??
Barbaro lekarze tez sa ludzmi. Nie uczestnicza oni w badaniach nad tymi lekami tylko zapoznaja sie z jej wynikami [albo i papka marketingowa]. A pacjent zawsze bedzie dojna krowa bo jakos musi sie leczyc skoro organizm sam tego nie potrafi, prawda?
mikroos, 18 stycznia 2009, 19:57
Na czym opierasz tę tezę? Podane zyski dotyczą zysków ze sprzedaży leku wypisanego dla wszystkich wskazań, także dla tych prawidłowych. Poza tym w roku 1999 firma na pewno zarabiała bez porównania mniej, niż w 2008 r. (mniej więcej od 2000 roku następuje lawinowy wzrost dochodów), a oszukiwała "tylko" przez 1,5 roku.
Najgorsze jest dla mnie to, że powstał nam tutaj swego rodzaju węzeł gordyjski. Z jednej strony mamy prawo i obowiązek lekarzy, by zdobywali nową wiedzę, a z drugiej - oczywiste ograniczenia wynikające z ludzkiej natury i niemożność przeczytania każdej publikacji na temat każdego leku. Efekt jest taki, że ktos musi podawać lekarzom "dane w pigułce", tylko kto ma to robić? Firmy manipulują danymi, a powołany do tego niezależny organ (państwowy bądź prywatny i tylko nadzorowany przez państwo) byłby kosztowny, a do tego także podatny na manipulacje. Bardzo ciężka sytuacja. Macie jakiś pomysł na rozwiązanie tego problemu?
Barbara, 18 stycznia 2009, 20:15
Organizm potrafi.On potrafi bardzo dużo, tylko trzeba mu pomóc.
Dopóki pacjent nie będzie mieć wiedzy, skąd się biorą choroby i jak można sobie pomóc samemu i dopóki nie odkryje, jak go robią w balona - ,,będzie dojną krową".
Takich ,,dojnych krów" jest bardzo dużo i na tym bazują firmy farm.
Myślę, że niektórym łatwiej będzie zrozumieć, dlaczego firmy farm. tak bardzo walczą z witaminami, rozgłaszając w mediach, że szkodzą.
Czy zdrowy człowiek przyniesie pieniądze do apteki...?
mikroos, 18 stycznia 2009, 20:27
A innym będzie tak samo łatwo rozgłaszać, że witaminy leczą wszystko - bo czy ludzie przekonani, że wystarczy dobra dieta, będą przynosili pieniądze do wysyłkowej sprzedaży suplementów?
Basiu, rozmawianie w taki sposób nie ma najmniejszego sensu. Wiem, że bardzo nie lubisz firm farm. i ja też wielu ich praktyk nie znoszę, ale nie masz prawa sugerować, że witaminy zawsze są dobre i na wszystko pomagają. Toksyczność wielu z nich (w niektórych, ściśle okreslonych sytuacjach!) oraz brak skuteczności suplementacji w niektórych innych wskazaniach nie oznacza, że ktokolwiek będzie na tyle szalony, by jednoznacznie ogłosić ich szkodliwość. Gdybyś tylko zdobyła się na więcej obiektywizmu, zauważyłabyś nawet na samej KW, że pojawiają się zarówno notki typu "zapotrzebowanie na wit. D jest większe, niż sądzono", jak i takie, z których możesz się dowiedzieć, że "suplementy mogą być szkodliwe dla zdrowia" (mogą, a nie są! najważniejszy jest kontekst). Na tym polega nauka, że zbiera się dane i je prezentuje. Zarzucanie komuś manipulacji tylko dlatego, że głosi tezę niezgodną z Twoimi poglądami, nikomu nie pomaga.
Barbara, 18 stycznia 2009, 21:36
Moje poglądy nie wzięły się znikąd!
- Owszem, nie jestem całkowitą przeciwniczką leków chemicznych, ale leki z samego założenia- powinny pomagać organizmowi w dojściu do równowagi i powinno się je przyjmować sporadycznie i bardzo krótko. Obecne leki nie leczą, one pomagają w rozwoju innych chorób. Zaleca się przyjmować je przeważnie do końca życia. Biznes na chorobach kwitnie.
Wspomniana firma jest tylko jednym maleńkim wycinkiem!...
inhet, 19 stycznia 2009, 09:33
Ponieważ głównym kryterium działania wszelkich firm jest zysk, może dobrze byłoby sprząc ten ich cel z wymaganiami etycznymi? Na przykład ulgi podatkowe za brak podpadki przez kilka lat - coś jak obniżka ceny polisy za jazdę bezwypadkową.
inhet, 19 stycznia 2009, 09:46
Na przykład insulina przy cukrzycy, no nie?
Barbara, 19 stycznia 2009, 11:43
A po co doprowadzać organizm do cukrzycy??? Znowu wychodzi brak wiedzy!
Najprościej to jeść bezmyślnie byle co (to własciwie jest na rynku, w ,,normalnych" sklepach),byle dużo i przed telewizor (najkrócej mówiąc), a potem do lekarza po tableteczki, a jeszcze poźniej po insulinę, a potem problem z krążeniem i niegojące się rany, potem jeszcze operacje...itd...
Na zdrowie trzeba sobie zapracować!
Po pierwsze- wiedza i jej zastosowanie
po drugie - wiedza i jej zastosowania
po trzecie -wiedza i jej zastosowanie
po czwarte - widoczne efekty zdrowotne.
Barbara, 19 stycznia 2009, 11:54
A po co doprowadzać organizm do cukrzycy??? Znowu wychodzi brak wiedzy!
Najprościej to jeść bezmyślnie byle co (to własciwie jest na rynku, w ,,normalnych" sklepach),byle dużo i przed telewizor (najkrócej mówiąc), a potem do lekarza po tableteczki, a jeszcze poźniej po insulinę, a potem problem z krążeniem i niegojące się rany, potem jeszcze operacje...itd...
Na zdrowie trzeba sobie zapracować!
Po pierwsze- wiedza i jej zastosowanie
po drugie - wiedza i jej zastosowania
po trzecie -wiedza i jej zastosowanie
po czwarte - widoczne efekty zdrowotne.
mikroos, 19 stycznia 2009, 11:56
Choroba, o której Ty mówisz, to cukrzyca typu II. Insulinę stosuje się praktycznie wyłącznie w leczeniu cukrzycy typu I, bo cukrzyca typu II oznacza niemal jednoznacznie oporność na insulinę.
To tak a propos wiedzy i niewiedzy ;D ;D ;D
Barbara, 19 stycznia 2009, 15:05
Mikroos- czy ty w ogóle rozumiesz, o czym ja piszę???
mikroos, 19 stycznia 2009, 15:12
Oczywiście, że tak. Mówisz o niezdrowym trybie życia, który miałby rzekomo prowadzić do cukrzycy, i o leczeniu jego następstw za pomocą insuliny. Wyraźnie pomyliłaś typy cukrzycy.
Barbara, 19 stycznia 2009, 15:34
i innych chorób.
A dlaczego ,,rzekomo" ?
mikroos, 19 stycznia 2009, 15:41
Bo starałaś się popisać wiedzą, której nie posiadasz. Całkowicie pomieszałaś ze sobą typy cukrzycy, na dodatek - o ironio! - krytykując inheta za jego rzekomą niewiedzę.
Barbara, 19 stycznia 2009, 15:51
Człowieku, nie mam zamiaru popisywać się wiedzą, czy niewiedzą. Widzę, że znowu szukasz czegoś, aby starać sie mi ,,dopiec".
Ponawiam pytanie.
mikroos, 19 stycznia 2009, 15:58
Dlatego "rzekomo", że rozwój cukrzycy typu I nie wykazuje wyraźnej zależności od trybu zycia. Najwięcej zależy od tego, z jakimi genami się urodzisz i od tego, z jakimi mikroorganizmami masz kontakt w dzieciństwie. Przykro mi, na przykładzie tej konkretnej choroby tezy o złych firmach farmaceutycznych i witaminkach skutecznych na każde zło tego świata nie obronisz.
Barbara, 19 stycznia 2009, 18:43
Jak medycyna konwencj. nie wie, albo nie chce wiedzieć skąd się wzięła choroba, to zwala na geny.
Podobnie z ,,samoistnym" nadciśnieniem - mówią: nieznane pochodzenie....
Barbara, 19 stycznia 2009, 18:45
mikroos, 19 stycznia 2009, 19:07
Znowu się zaczyna: zamiast przyznać się do oczywistej wpadki z pomyleniem rodzajów cukrzycy, zaczyna się budowanie teorii spiskowych... życzę dobrej zabawy, ale mnie w to nie wciągaj, dopóki nie podasz mi konkretnych danych na ten temat.
Barbara, 19 stycznia 2009, 20:39
Ja pisałam o cukrzycy ogólnie,w telegraficznym skrócie, a więc nie czepiaj się.
Nie odpowiadaj więc na moje posty! OK?
mikroos, 19 stycznia 2009, 21:21
Wypowiadając się na forum, dajesz mi prawo do reakcji. Pisząc nieprawdę (świadomie bądź nie, celowo bądź nie - nieistotne), zmuszasz mnie do niej. A już na pewno wtedy, gdy próbujesz skrytykować innych za brak wiedzy, gdy w tej samej wypowiedzi sama się nim popisujesz.