Serwis VPN krytykowany za wydanie logów FBI
Brytyjski serwis oferujący wirtualne sieci prywatne (VPN) HideMyAss.com został ostro skrytykowany przez obrońców praw człowieka i prywatności po tym, jak udostępnił FBI dane jednego ze swoich klientów. Dane te Federalne Biuro Śledcze uzyskało na podstawie wyroku sądowego, który zdecydował, że amerykańskim agentom mają zostać udostępnione logi Cody'ego Kretsingera z Arizony. Mężczyzna został aresztowany, gdyż jest podejrzany o wzięcie udziału w atakach LulzSec na firmę Sony. Ciążą na nim zarzuty konspiracji i unieruchomienia systemów komputerowych.
Kretsinger przebywa w areszcie oczekując na decyzję sądu, a tymczasem przedstawiciele Privacy International skrytykowali HideMyAss.com. Cała witryna jest pełna informacji o tym, że oferuje całkowitą prywatność, absolutną anonimowość i bezpieczną obsługę. Zachęcają użytkowników, by im zaufali, ale nic z tego co mówią, nie odpowiada rzeczywistości - stwierdził Eric King z Privacy International.
HideMyAss zauważa, że ma obowiązek wykonywania wyroków sądu. Nasze usługi VPN i ogólnie usługi VPN nie powstały po to, by dopuszczać się nielegalnych działań. Trzeba być bardzo naiwnym by sądzić, że jeśli opłacamy subskrypcję w serwisie VPN to możemy łamać prawo - oświadczyli przedstawiciele witryny. Poinformowali przy tym, że przechowują informacje dotyczące logowania i wylogowywania się użytkownika, ale nie zbierają informacji na temat witryn, jakie odwiedzał. Kingowi nie podoba się takie działanie. Jego zdaniem HideMyAss nie powinien przechowywać żadnych danych, a jeśli to robi, powinien ostrzec użytkownika, że interesuje się nimi FBI, by mógł on w sądzie walczyć o unieważnienie nakazu ich wydania. King zarzucił też serwisowi brak jakichkolwiek zasad etycznych.
Tymczasem Kretsingerowi grozi kara do 15 lat więzienia.
Komentarze (15)
Jacek, 28 września 2011, 06:14
"skrytykowany przez obrońców praw człowieka i prywatności"
Nie rozumiem dlaczego skrytykowany. Przecież tutaj chodzi o przestępcę.
Jak się nie mylę, to ukrywanie przestępcy jest karalne...
Jajcenty, 28 września 2011, 08:31
Dzisiaj chodzi o przestępcę, jutro o terrorystę a pojutrze o przeciwnika politycznego. Osobiście próbowałbym pozwać hma za niedotrzymanie umowy/obietnicy.
pixel, 28 września 2011, 08:56
jajcenty co T wygadujesz
jest wyrok sadu - nie ma o czym gadac
nie mowimy o polityce tylko o przestepstwie
ciekawe co bys mowil gdyby ktos z T rodziny stracil zycie przez unieruchomiony system komputerowy
albo (moze blizsze realizmowi) np stracilbys swoje oszczednosci
Jajcenty, 28 września 2011, 10:22
Mówię, że mam prawo do prywatności i żaden sąd nie może tego zmienić.
W sposób jaki argumentujesz możemy uzasadnić tortury wobez złodzieja, żeby ujawnił gdzie skitrał moje oszczędności.
Mariusz Błoński, 28 września 2011, 10:38
Masz prawo do prywatności, ale nie do popełniania przestępstw. Jeśli napadniesz na stację benzynową i zarejestrują to kamery, to uważasz, że policja nie powinna mieć prawa do opublikowania zdjęcia/filmu?
pixel, 28 września 2011, 12:33
@mariuszu
z opublikowaniem to bym sie zastanawial
ale mysle ze chodzilo (rowniez T) raczej o wglad do archiwow z kamer ochrony tej stacji
@jajcenty
idac dalej T tokiem rozumowania
moge rozbic doslownie wszystko poprzez siec
poniewaz service'y przez ktore komunikuje sie z iN powinny ukrywac moja tozsamosc
i tak
# allegro - oszukiwanie klientow przez wysylanie im ziemniakow zamiast telefonow komorkowych/samochodow/itp
# wszelkiej masci fora (rowniez to na KW) - wypisywanie grozb karalnych
# spam
# pfishing
...wyliczac dalej?
wg T rozumowania powienienem moc robic to wszystko bo przeciez i tak policja nie moze mnie zidentyfikowac
mysle ze powineines przemyslec pojecie ochrony prywatnosci
romero, 28 września 2011, 13:25
Nikt oczywiście nie popiera przestępców, ale prawo, w tym prawo do prywatności jest zapisane w każdym cywilizowanym kraju.
W takiej Ameryce np. czy się to podoba czy nie nie można do sprawy włączyć do sprawy dowodu przestępstwa zdobytego nielegalnie (przeszukanie bez nakazu).
Ktoś powie to przecież popieranie przestępców, ktoś inny że policja musi działać zgodnie z prawem a nie wg własnego widzimisię.
Jajcenty, 28 września 2011, 13:36
Ma pełne prawo do użycia tych danych. Problematyczne jest czy właściciel stacji ma prawo bez mojej zgody utrwalać mój wizerunek ale pal to sześć, ma prawo utrwalać wizerunek swojej stacji. Trudno, jak mi to nie pasuje, to nie wchodzę ten teren.
Jednak w przypadku hma kupiono usługę poufności. Więc zamknijmy hma bo gwarantowanie poufności jest nielegalne albo niemożliwe = oszustwo.
Niezależnie od pojawiających się tu scenariuszy, mam prawo nie pomagać prawu. Mam prawo odmówić zeznań, mam prawo odmówić obciążania siebie i członków rodziny. A w trosce o mój biznes mam prawo odmówić działań (ujawnienia) szkodzących mojemu biznesowi.
A nade wszystko mam obowiązek dotrzymać umowy, w tym przypadku o zachowaniu poufności. Nie krytykuję decyzji sądu. Krytykuję hma.
mikroos, 28 września 2011, 15:56
Bardzo Ciebie lubię, ale tym razem napisałeś bzdurę. Prawo do prywatności nie dotyczy osoby, która narusza prawa innych osób, a ukrywane pod pozorem prawa do prywatności dane mogą posłużyć do wymierzenia sprawiedliwości! Dlaczego w ogóle tak zaciekle broni się praw osób, które mają w poważaniu prawa innych?!
A w zasadzie dlaczego nie? Można by zaproponować dwa rozwiązania: albo odrobienie gołymi rękami, o chlebie i wodzie, dokonanych strat, albo tortury aż do ujawnienia miejsca przechowywania kosztowności (oczywiście w razie udowodnienia, że do kradzieży w ogóle doszło). Niesamowicie uprościłoby to dochodzenie, a przy okazji działałoby profilaktycznie.
@pixel - w sytuacji, kiedy nie można wykryć sprawcy, publikacja jest jak najbardziej dozwolona (i moim zdaniem w pełni słusznie).
@romero - problem w tym, że przeszukanie bez nakazu dotyczy niemal automatycznie osoby, wobec której nie ma realnego i potwierdzonego przypuszczenia. Weź natomiast pod uwagę, że policji wolno np. zatrzymać i przeszukać samochód pędzący wściekle z miejsca danego zdarzenia, nawet jeżeli nie ma się nakazu (lub można zatrzymać mienie i otrzymać orzeczenie sądu w trybie ekspresowym). Tutaj mamy natomiast przeszukanie z zezwoleniem, więc podany przez Ciebie przykład nijak się ma do treści artykułu.
Jajcenty, 28 września 2011, 16:46
Ja Ciebie też!
Niestety nie wiemy czy narusza. Tylko podejrzewamy. Nasze podejrzenia wręcz graniczą z pewnością - to jednak to nie wystarcza do skazania. Ale wystarcza do wydania nakazu odarcia z prywatności i grzebania w brudach. Właśnie ten mały krok dzieli nas od Roku 1984 i stąd mój głęboki sprzeciw. Małymi krokami to nawet konklawe....
romero, 28 września 2011, 16:50
Przykład oczywiście nie odnosił się do artykułu tylko do dyskusji na temat granicy prywatności przestępcy. Clou całego artykułu to zdanie:
Jeśli gość je wypowiadający nie myli się, to zostało naruszone prawo (domniemnego ) przestępcy do obrony.
Druga sprawa to etyka HMA: jeśli twierdzą że nie przechowują żadnych danych na temat klientów, to jak widać kłamią. Dam inny przykład być może bulwersujący: pedofil wyznaje w konfesjonale o swoim zboczeniu. Potem póka do jego drzwi policja by przerwać jego przestępcze postępowanie. Niby wszystko w porządku bo nikt nie jest za zboczeńcem tylko za ochroną pokrzywdzonych dzieci. Ale jest zapisana w prawie tajemnica spowiedzi. Prawo zostało złamane, co prawda pro publico bono, ale jednak. Więc raczej trzeba zmienić prawo niż je łamać. Bo później pełno jest stwierdzeń typu jak policja, ci u władzy, itp. mogą łamać prawo, to ja też.
Mariusz Błoński, 28 września 2011, 17:17
Bierzesz pod uwagę prawo w USA. Tam rzeczywiście jest tak, że jeśli np. policja przyjdzie do takiego Google'a z nakazem wydania informacji o jakimś człeku, Google powinnao zawiadomić tego człeka, by mógł on przed sądem sprzeciwić się wydaniu tych infomacji. Chociaż istnieje też tam taki rodzaj nakazu wydania danych, w którym sędzia zaznacza, że taki Google nie może przekazać podejrzanemu informacji. W przypadku poważnych przestępstw takie nakazy są wydawane.
Zauważ natomiast, że tutaj nakaz wydał sąd brytyjski. Może w ichnim prawie nie ma takich rozwiązań jak w USA i firma albo nie ma obowiązku, albo ma wręcz zakaz informowania podejrzanego.
Mariusz Błoński, 28 września 2011, 17:21
No to PL nie jest cywilizowanym krajem, bo u nas dowód zdobyty nielegalnie można przedstawić przed sądem
Swoją drogą, w USA trochę chyba poszli w skrajność, która mocno krępuje ręce policji. Słyszałem o następującym przypadku:
- ktoś udusił człowieka, na szyi ofiary był dziwny ślad i prowadzący śledztwo nie byli w stanie zidentyfikować tego śladu. FBI wytypowała podejrzanego, dostali nakaz przeszukania, wpadli podejrzanemud o mieszkania. Podczas przeszukania jeden z agentów zauważył leżącą psią smycz, która miała sprzączkę pasującą do śladu na szyi ofiary. Ale nie mógł wziąć tej smyczy, bo w nakazie przeszukanie nie było mowy o szukaniu smyczy. Nie mógł też się przyjrzeć smyczy, bo gdyby morderca to zauważył, boby ją po prostu wyrzucił.
Musieli zakończyć przeszukanie i polecieć do sędziego po kolejny nakaz, tym razem na smycz. Trochę to paranoiczne.
Jajcenty, 28 września 2011, 17:32
Nie chodzi o prawo tylko o etykę jako źródło moralności. Albo dobro społeczne (Chiny, Japonia) stawiamy nad dobrem jednostki co prowadzi do tego, że brak prywatności jest moralny: nie będziesz zatajał swoich szwindli przed władzą, albo dobro jednostki jest nadrzędne (zdegenerowany zachód): nie będziesz ujawniał szwindli sąsiada. W praktyce mamy mieszankę czyli relatywizm - gdyby w opisanej sytuacji chodziło o pedofila zamiast hakera, pies z kulawą nogą by się za nim nie upomniał, włączając w to mnie. Jednak zasadniczo jestem bardziej za dobrem jednostki niż społeczeństwa.
mikroos, 28 września 2011, 20:28
Weź proszę pod uwagę, że sąd rozważył wagę dowodów i uznał, że istnieje podstawa do przeszukania. To nie tak, że Johnny wstał lewą nogą i stwierdził, że ma ochotę dokopać Jackowi.