Google pod lupą indyjskiego urzędu
W Europie i USA Google'owi udało się uniknąć płacenia dużych kar za działania monopolistyczne. Amerykańskie i europejskie urzędy zadowoliły się, jak dotychczas, wprowadzonymi przez wyszukiwarkowego giganta zmianami bądź obietnicami ich wprowadzenia. Jednak w Indiach mogą Google'a czekać większe problemy.
Koncern znalazł się pod lupą miejscowej komisji ds. konkurencyjności. Skargę złożył serwis randkowy, który twierdzi, że został zniszczony przez Google'a. Zarzuty są podobne do zastrzeżeń kierowanych pod adresem koncernu w USA i Europie. Skarżący się twierdzą, że Google wykorzystuje swoją pozycję do promowania własnych usług. Robi to poprzez ręczne pomijanie swoich algorytmów wyszukiwania, wskutek czego konkurencyjny serwis nie trafia na początek listy znalezionych witryn, traci więc użytkowników.
Kłopoty Google'a w Indiach zaczęły się, gdy lokalna społeczność muzułmańska rozpoczęła protesty przeciwko wynikom wyszukiwania, w których zwracane są m.in. witryny obrażające Mahometa. Jednak poważne niebezpieczeństwo nad amerykańskim koncernem zawisło, gdy do akcji wkroczyła organizacja o nazwie The Consumer Unity & Trust Society, zwana CUTS International. O ile za europejskimi i amerykańskimi pozwami przeciwko Google'owi stał często jego główny rywal, Microsoft, o tyle w tym przypadku mamy do czynienia z organizacją popieraną przez ONZ i wiele światowych organizacji społecznych.
Indyjskie prawo antymonopolowe pozwala na nałożenie grzywny w wysokości do 10% trzyletnich zysków. Taka kara oznaczałaby dla Google'a konieczność zapłacenia około 5 miliardów USD grzywny.
Obecnie skardze złożonej przez Matrimony.com przygląda się Dyrektor Generalny ds. Handlu Międzynarodowego. Czeka on na komentarze i doniesienia stron trzecich dotyczące taktyki stosowanej przez Google'a. Komentarze takie może wnosić np. Microsoft.
Po tym, jak wspomniany wyżej urząd zgromadzi materiały, indyjska komisja ds. konkurencyjności wniesie oficjalną skargę. Co ciekawe, władze sugerują, że sprawa nie skończy się tak, jak w USA i Europie i nie zawrą z Google'em ugody gdy ten obieca poprawę. Indyjski sąd ma nawet możliwość podzielenia miejscowego oddziału Google'a.
Google ze swej strony najwyraźniej uznaje, że sprawa może zakończyć się zapłaceniem grzywny. Firma utworzyła rezerwę finansową w wysokości 750 milionów USD.
Komentarze (12)
Flaku, 11 marca 2014, 21:00
Nie rozumiem. Ktoś komuś kazał korzystać z google? Jak komuś się nie podoba co mu google podrzuca, to niech z niego nie korzysta. A jak szukający portali randkowych wolą korzystać z google niż z tamtych portali, których nie pokazuje w wynikach wyszukiwania, to jakim prawem portale randkowe się wtrącają w preferencje swoich potencjalnych klientów.
wilk, 12 marca 2014, 00:29
Bo tak łatwiej jest. Wywalisz się na rowerze, to pozywasz producenta roweru, bielizny, miasto, firmę budowlaną za asfalt, służby meteorologiczne za brak ostrzeżenia o zefirkach i jeszcze panią z warzywniaka. Zresztą... czy nie fajnie jest sięgać do głębokich kieszeni?
tomak, 12 marca 2014, 01:17
A ja bym polemizował. Wyraźnie chodzi tu o praktyki monopolistyczne - Google eliminuje konkurencję. Poza tym użytkownik wyszukiwarki jest wprowadzany w błąd (oszukiwany) - czy wpisując coś w Google jesteś świadomy, że wyniki są "ręcznie" redagowane poprzez m.in. usuwanie niewygodnych dla Google informacji, czy raczej oczekujesz, że odzwierciedlają one działanie jakiegoś algorytmu (inna sprawa, że algorytmy te są ciągle usprawniane właśnie po to by utrudnić to "ręczne" redagowanie, tyle, że z drugiej strony .
Flaku, 12 marca 2014, 14:12
Każdy uczestnik runku eliminuje konkurencję. Nawet jak idziesz do sklepu, to wykupując coś eliminujesz drugiego klienta, który tyle nie zapłaci. Dlaczego miałby tego nie robić? "ręczne pomijanie" też jest przykładem algorytmu. Google nie usuwa niewygodnych informacji z internetu, tylko ze swoich stron. Ty bys pozwolił w swoim sklepie rozwiesić reklamy konkurencji? Najwidoczniej ludzie są zadowoleni z algorytmów google, jeśli nie korzystaja z innych. Gdyby google podawałby do publicznej wiadomości algorytmy, którymi się posługuje, a potem używał innych, to moglibyśmy mówić o oszustwie. Nic takiego jednak nie ma miejsca, użytkownik nie jest przez google informowany o stosowanych algorytmach, więc godzi się na to, że mogą one być jakiekolwiek, poniewiaż widzi, że mu odpowiadają.
mgr0700, 12 marca 2014, 14:38
Ja się dziwie, że nasz premier Tusk nie wyciągnie łapy po pieniądze od google, 5 miliardów to nie mało.
pogo, 12 marca 2014, 15:37
UOKiK może wyciagnąć max 10% rocznego przychodu, a tam z 3 lat... czyli nie 5mld, a "jedynie" ok 1,7mld.
wilk, 12 marca 2014, 18:37
Mój drogi, ale chyba zdajesz sobie sprawę, że to jest narzędzie Google, a nie Twoje własne czy jakiegoś tam serwisu randkowego, tak? Baa, dostajesz je całkowicie za darmo! Serio. Czy będziesz żądał od producenta makaronu, by reklamował na swoich opakowaniach konkurencję? Nie bądź śmieszny. Google w żaden sposób nie zaszkodziło tej jednej firmie. W żaden sposób nie "dotknęło" ich pozycji w wyszukiwarce. Ono po prostu dało większy priorytet swoim serwisom. Jeśli nie podoba Ci się to, co robi Google (bo na przykład musi - pisz skargi na DMCA i in.), to korzystaj z innych usług albo przygotuj swoją, nikt Ci tego nie broni. No i nie klikaj tylko "I'm feeling lucky". Wyniki zawsze były ręcznie tuningowane, chociażby żeby nakładać bany dla oszustów pozycjonerów-spamerów.
tomak, 13 marca 2014, 10:35
Mówimy tutaj o wynikach wyszukiwania czy tak? Zgoda - jest to narzędzie Google i G może sobie zwracać i prezentować wyniki jakie chce i jak chce ale... jest jeszcze coś takiego jak T&C - jak dla mnie serwis tego typu powinien mieć jasno określone reguły działania i warunki korzystania z niego. Jeżeli użytkownik jest świadomy i akceptuje takie praktyki jak cytuję "ręczne pomijanie swoich algorytmów wyszukiwania" to nie ma całej sprawy.
Żeby nie było - nie jestem zwolennikiem ingerowania rządów w wolny rynek (wręcz przeciwnie) ale chciałem zwrócić uwagę na to, że nie jest to takie proste i czarno-białe.
Niech będzie, jestem śmieszny, ale Ty niestety jesteś naiwny - nie ma nic za darmo! Serio.
Gdyby tak było G nie byłby finansowym gigantem, monopolistą, który jest w stanie "pożreć" właściwie każdą konkurencję bez mrugnięcia okiem.
G zarabia m. innymi właśnie na wynikach wyszukiwania (np. tzw. linki sponsorowane) - chodzi mi tylko o uczciwość - dopóki reguły gry są znane i wszyscy się do nich stosują nie ma najmniejszego problemu.
Flaku, 13 marca 2014, 21:18
wilk, 14 marca 2014, 23:49
Ale przecież ma: https://www.google.pl/intl/pl/policies/terms/regional.html
W czym upatrujesz moją naiwność? Chcesz powiedzieć, że Google sam zarabia na swoich własnych linkach? Tutaj raczej nie chodzi o AdWords, a zwykłe linki.
Astroboy, 15 marca 2014, 11:16
Wilk, a jakie ma to znaczenie? Jakoś odnoszę wrażenie, że wszyscy starają się oddalać od sedna sprawy.
A sednem są praktyki monopolistyczne. Przecież każdy to wie.
Flaku, przeciętny Egipcjanin swego czasu nie dorastał do pięt przeciętnego kapłana (wiedza), więc był przeciętnym ludkiem ciągnącym bloki. Czy sądzisz, że to dobry kierunek?
Edit: tylko nie mów, że skoro pod górkę i na piramidę, to dobry kierunek.
wilk, 15 marca 2014, 19:31
Masz rację, praktyki monopolistyczne, ale tak by było gdyby produkt był np. płatny i Google samo stanowiło o jego cenie i podaży na rynku, tudzież swoim produktem wpływało lub ograniczało dostęp do innych produktów. W tym przypadku jednak Google dokonuje modyfikacji wyłącznie na swoim własnym produkcie, w jego własnym środowisku. To trochę tak jakby oskarżyć producenta makaronu, że zmienił opakowanie lub skład. Idąc tym tropem wkrótce moglibyśmy się doczekać pozwów, że czyjś portal nie jest na 1 miejscu.