Mozilli nie zależy na przedsiębiorstwach
Zakończenie wsparcia dla Firefoksa 4 po zaledwie trzech miesiącach istnienia przeglądarki spowodowało, że na Mozillę spadły gromy z wielu stron. Okazuje się jednak że decyzja o końcu wsparcia nie była przypadkowa. Przedstawiciele firmy oficjalnie stwierdzili bowiem, że skupiają się na klientach indywidualnych, a nie biznesowych.
Przeciętnemu użytkownikowi domowemu koniec wsparcia dla przeglądarki nie czyni większej różnicy. Po prostu pobierze nową wersję. Jednak w innej sytuacji są przedsiębiorstwa, dla których wdrożenie nowego programu oznacza poniesienie dodatkowych wydatków. Nic zatem dziwnego, że firmy, zaskoczone zaledwie 3-miesięcznym cyklem wsparcia FF 4, skrytykowały Mozillę. Zresztą nie tylko one. Mike Kaply, niezależny konsultant, a prywatnie miłośnik programów Mozilli, opublikował krytyczny wpis na blogu, w którym stwierdził, że żadna instytucja nie może sobie bowiem pozwolić na to, by co kilka tygodni testować i instalować nowy produkt. Przytacza tutaj komentarz, jaki pod poprzednim wpisem opublikował niejaki John Walicki. Komentujący pisze, że ma pod opieką 500 000 instalacji Firefoksa 3.6 i że przez wiele miesięcy testowano Firefoksa 4, sprawdzając jego kompatybilność z tysiącami aplikacji, współpracując z dziesiątkami twórców dodatków, przygotowując wtyczki. Zdecydowano, że w trzecim kwartale bieżącego roku na wszystkich wspomnianych stanowiskach zostanie zainstalowany Firefox 4.01. Koniec wsparcia dla Firefoksa 4 to cios poniżej pasa. Teraz mam do wyboru, albo zainstalować Firefoksa 4 i narażać się na potencjalnie niezałatane dziury, zapomnieć o całym procesie testowym i rozpocząć testy Firefoksa 5 lub też pozostać przy Firefoksie 3.6. Jaką mam gwarancję, że zanim nie zakończę testów Firefoksa 5 nie okaże się, że wsparcie zostało zakończone, bo wydano Firefoksa 6? - pisze Walicki.
Aply podsumowuje, że o ile tak szybkie wydawanie nowej wersji Firefoksa brzmi wspaniale, to z punktu widzenia dużych wdrożeń jest to kompletna pomyłka.
Autorowi bloga odpowiedział Asa Dotzler, menedżer Mozilli odpowiedzialny za społeczność. Mike, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że mamy około 2 milionów pobrań Firefoksa dziennie? Twoje „wielkie liczby" to w rzeczywistości kropla w morzu, ułamek ułamka procenta spośród naszych użytkowników. Firmy nigdy nie były (i uważam, że nie powinny być) naszym głównym rynkiem - stwierdził. W dalszej dyskusji z Kaply'm Dosler mówi, że nie ma sensu skupiać się na użytkownikach korporacyjnych, gdyż korzyści nie uzasadniają związanych z tym kosztów. Lepiej te same zasoby przeznaczyć na rozwijanie Firefoksa pod kątem użytkowników indywidualnych.
Większość użytkowników bloga, związanych z dużymi firmami, poparła Kaply'ego. Tymczasem Dotzler nie tylko nie próbował wytłumaczyć stanowiska Mozilli czy łagodzić sytuacji, ale wprost stwierdził, że może zagwarantować, iż pojawienie się Firefoksa 6 będzie oznaczało koniec wsparcia dla Firefoksa 5, a Firefox 7 to koniec wsparcia dla Firefoksa 6.
Oczywiście sytuację postanowił wykorzystać Microsoft, którego przedstawiciele zapewnili, że chcą odzyskać te firmy, które zrezygnowały z Internet Explorera i przypomnieli, iż IE jest wspierany przez wiele lat.
Komentarze (4)
matips, 27 czerwca 2011, 19:28
by co kilka tygodni dokonywać testować i instalować nowy produkt.
Co to za łamaniec? Poprawcie.
Oczywiście, że m$ wspiera swoje produkty przez wiele lat. System operacyjny XP łata chyba od 10 lat (i będzie to robić przez co najmniej 3). IE6, a nawet 5.5 wspierane jest do teraz czyli 12 lat po premierze. Są to niewątpliwe zalety M$. Do wad należy wolniejsze ładowanie się strony niż u konkurencji i nieprzestrzeganie standardów (większość firm nie wspiera już IE 6, a niektóre nawet IE 7). Wydaje mi się, że administratorowie sieci, którzy odeszli od IE zrobili to z jakiegoś powodu i na pewno nie powrócą mając do wyboru jeszcze chrome i operę.
Mariusz Błoński, 27 czerwca 2011, 19:34
Poprawione
fri.K, 27 czerwca 2011, 19:43
No ale cóż z tego skoro nie ma wersji IE na inne systemy niż MS Windows? O przenaszalności można zapomnieć.
Z jednej strony Mozilla ma rację bo przeglądarka zainstalowana w firmie jest po prostu przeglądarką, a nie Mozilla Firefox-em jak to jest w przypadku użytkowników domowych, ale z drugiej strony gdy ktoś się w firmie przyzwyczai do czegoś to w domu też może tego używać.
Ale ostatecznie stawałbym po stronie Mozilli, jeśli jest to wielka firma to i tak zazwyczaj jest dodatkowo chroniona i powinna używać "starego" oprogramowania.
Jajcenty, 28 czerwca 2011, 07:54
Mnie wydaje się to dość autodestrukcyjne. Niezależnie od tego czy firmy były czy nie były docelowym klientem to jednak FF był tam używany. Użytkownicy mają tendencję do oszczędzania na umiejętnosciach i używania znanego sobie oprogramowania. Jeśli FF zniknie z pracy zmniejszy się chęć używania go w domu.