Nokia sprzedaje patenty, kupiec będzie pozywał
Nokia sprzedała 500 swoich patentów, a ich kupiec już zapowiada, że rozpocznie pozywanie firm, które je naruszają. Patenty opisujące bezprzewodowe algorytmy trzeciej i czwartej generacji stały się własnością firmy Vringo. Powstała ona w 2006 roku i specjalizowała się w produkcji oprogramowania na rynek mobilny. Jednak w 2012 roku połączyła się z Innovate/Protect Inc., która specjalizuje się w pozywaniu przedsiębiorstw naruszających własność intelektualną. W 2011 roku wygrała sprawy sądowe m.in. z Google’em, AOL-em, Gannett Comp., których oskarżyła o naruszenie patentów zakupionych od witryny Lycos.
Vringo wydała na patenty Nokii 22 miliony dolarów. Z 500 patentów 109 zarejestrowanych jest w USA.
Vringo szacuje, że na patentach kupionych od Nokii zarobi nawet 31,2 miliona dolarów, transakcja przyniesie jej zatem niemal 50-procentowy zysk.
Komentarze (16)
cyberbrain666666, 10 sierpnia 2012, 19:17
To są właśnie podfirmy, patenty na oprogramowanie winny być zdelegalizowane.
wilk, 11 sierpnia 2012, 02:03
Bardziej takie działania trollów patentowych powinny być zdelegalizowane, czyli jeśli firma zakupiła patenty nie po to by ich używać w produkcji, a by pozywać innych.
Jajcenty, 11 sierpnia 2012, 08:13
Chcesz regulować w jaki sposób mam korzystać z mojej własności ? Lekarstwo gorsze od choroby. Skrócenie ochrony wydaje się dużo lepsze.
mikroos, 11 sierpnia 2012, 09:02
Dokładnie. Krótsza ochrona plus regulacje zabraniające patentowania "zintegrowanych rozwiązań" (np. interfejs dotykowy), a pozwalające wyłącznie na patentowanie wynalazków (tak, jak teoretycznie powinno to wyglądać).
wilk, 11 sierpnia 2012, 17:04
Regulacja-deregulacja, to ostatnio modna gra słów. Ta własność opiera się tylko na prawach majątkowych. Jeśli firma nie zamierza wykorzystywać patentów, których nie jest autorem (czyli przez przejęcie praw lub w drodze licencji wyłącznej) w kreatywny sposób, a do walki lub schowania do szuflady, to tak, powinno być to zmienione, właśnie poprzez skrócenie ochrony dla takich przypadków.
Jajcenty, 11 sierpnia 2012, 21:34
Czyli jak uczynię epokowe odkrycie po amatorsku to będzie warte czapkę śliwek bo firma która to kupi nie będzie mogła tego użyć do swoich najlepiej pojętych interesów. ZMUSIMY nowego właściciela do użycia patentu w celu zaspakajania żywotnych interesów społecznych. To co proponujesz za bardzo mi pachnie socjalizmem i władzą urzędniczą bo dodatkowo potrzebujemy urzędnika do ustalenia po co firma kupiła patent.
Stanowczo wolę nieprzesadny okres ochronny a nade wszystko ochronę wynalazków a nie użycia "samogłosek w komunikacji werbalnej"
wilk, 12 sierpnia 2012, 01:09
Zatem popierasz trolli patentowych?
Jajcenty, 12 sierpnia 2012, 09:22
Ach, jaki ładny strzał erystyczny,
Zatem jesteś za wywłaszczaniem i grabieniem obywateli przez państwo?
Bez urazy. Ja po prostu niechętnie dodaję przymiotniki do prawa własności. Dlatego nie mogę się zgodzić by mój samochód był inaczej mój niż moja ziemia czy mój wynalazek.
wilk, 12 sierpnia 2012, 23:54
To nie państwo będzie grabić. Zresztą sam wcześniej pisałeś, że skrócenie ochrony jest lepsze. Ja nie jestem za takim bezpośrednim rozwiązaniem dla wszystkich patentów (wynalazki) czy praw własności intelektualnej (procesy), a ograniczeniem możliwości przedłużenia bezwarunkowej ochrony (aczkolwiek same okresy ochronne powinny być skrócone) dla tych, co wchodzą w ich posiadanie bez efektywnego wykorzystywania lub licencjonowania.
A może jesteś zatem za monopolizmem?
mikroos, 13 sierpnia 2012, 06:50
Tylko jak zamierzasz sprawdzić, czy firma nie chce wprowadzić wynalazku na rynek czy też np. nie jest w stanie, bo prowadzi jeszcze inne potrzebne w tym celu badania albo szuka inwestora? Powołasz Wyższy Urząd ds. Orzekania o Dobrych Intencjach Wynalazców?
Jajcenty, 13 sierpnia 2012, 07:48
Dlaczego próbujesz zgadywać za czym jestem skoro wcześniej napisałem, że jestem za skróceniem okresu ochrony.
W mojej ocenie mamy tu dwa sprzeczne ze sobą interesy: w moim interesie jest by wykładano pieniądze na wynalazki - argument za ochroną i w moim interesie jest jak najszybsze upowszechnianie wynalazków - argument przeciw ochronie. Nie chcę ciągnąć tych truizmów dalej, ale nie widać sposobu na pogodzenie obu interesów. Przychodzi na myśl kompromis.
wilk, 13 sierpnia 2012, 15:14
W taki sam sposób w jaki obecnie orzeka się czy wynalazek nie ma oczywistego charakteru lub nie jest rozwiązaniem dotychczas stosowanym. Nie stawiałbym tutaj kreski między „nie chce” i „nie jest w stanie”, a między „jest w stanie” i „nie jest w stanie”. Jeśli ktoś z góry przesądza, że nie chce lub nie będzie w stanie, to zwyczajnie nie podejmuje się patentowania, ale jednocześnie podejmuje inne ryzyko, że ktoś go uprzedzi.
Skrócenie okresów ochronnych z możliwością przedłużania o kolejny i progresywnie rosnącej opłacie za każdy kolejny. To w interesie wynalazcy jest produkcja, odsprzedanie czy licencjonowanie. Jeśli nie potrafi wykorzystać swojej pomysłowości, to po co bezowocnie blokować rozwiązanie na kolejne lata?
A jednocześnie w opozycji do tego pytałeś czy jestem za wywłaszczeniem przez państwo.
Jajcenty, 13 sierpnia 2012, 16:21
Intencją było wskazanie, że żadne Schopenhauerowskie faule nie mają szans.
mikroos, 13 sierpnia 2012, 16:40
I własnie z braku takich kresek rodzi się korupcja, tak jak wszędzie tam, gdzie dopuszcza się uznaniowość decyzji urzędników.
Mariusz Błoński, 13 sierpnia 2012, 17:03
Niezwykle niebezpieczny sposób myślenia - uzasadnianie przemocy państwa wobec obywatela czymś tak mglistym jak "interes publiczny". Bo państwo bardzo chętnie rozciągnie to inne rzeczy. Ot, na przykład.. kupiłeś mieszkanie, w którym ani nie mieszkasz, ani go nie wynajmujesz? Należy Ci je odebrać, ponieważ wycofałeś je z rynku, a w "interesie publicznym" jest, by mieszkanie funkcjonowało na rynku.
Podobnie, jak nie mam obowiązku opracowywać wynalazku, tak samo nie powinienem mieć obowiązku jego udostępniania w jakikolwiek sposób. Argument, że "to w interesie..." jest nietrafny, bo można argumentować, że zanim nie wymyśliłem, to społeczeństwo sobie jakoś bez tego radziło, ża beze mnie i tak by tego nie było itp. itd. Dodatkowe obowiązki/ograniczenia w tym zakresie powinny istnieć tylko w przypadku wynalazków, które są standardem. I nie zostanie złamana tutaj żadna zasada dotycząca swobody dysponownia swoją własnością, gdyż nikt nie musi starać się o to, by jego wynalazek był standardem. Ale jeśli tego chce - prosze bardzo. Musi tylko brać pod uwagę, że zostaną mu narzucone pewne ograniczenia.
wilk, 13 sierpnia 2012, 19:33
Tylko, że Ty podkopałeś nim swój wywód. Mają szanse, bo ograniczają zbędne gdybanie i rozmywanie tematu, w efekcie którego na koniec okazuje się każdy ma rację i w zasadzie każdy zgadza się z każdym.
Ale ja postawiłem kreskę, tylko w innym miejscu. Czy obecnie jest mniej korupcji? Teraz wcale nie ma takiej kreski. Co zatem jest sprawiedliwsze - ograniczenie ochrony wszystkim bez wyjątku czy tylko tym co używają ochrony wyłącznie do ataku?
Sprytne, tylko czy to oznacza, że patent powinien zatem obowiązywać dożywotnio z dziedziczeniem albo np. 300 lat?
Obowiązku patentowania też nie ma.
A skoro wymyśliłeś i nie produkujesz, to wszyscy dalej sobie jakoś bez niego radzą, więc po co patent?