Tanie programy zamiast taniego laptopa
Projekt taniego laptopa XO nie odniósł tak dużego sukcesu, jak się spodziewano, ale to nie znaczy, że cała praca poszła na marne. Wystarczy wspomnieć, że dzięki niemu pojawiły się na rynku inne małe, tanie maszyny. Teraz jeden z byłych prezesów OLPC, organizacji która chciała rozpowszechnić XO, ma nowy pomysł. Zamiast komputera - zestaw opensource'owego oprogramowania rozpowszechniany za 5 dolarów na USB.
Walter Bender, pomysłodawca nowego projektu i założyciel firmy Sugar Labs, chce rozpropagować otwartoźródłowy interfejs o nazwie Sugar. Stąd pomysł na program Sugar on Stick - oprogramowanie dla maszyn tak mało wydajnych, że nie radzą sobie nawet z obsługą systemu Windows 2000.
Zestaw programów można już w tej chwili pobrać z witryny Sugar Labs. W jego skład wchodzą takie aplikacje jak Read, Write, Paint czy Etoys, a do pobrania jest też wiele innych. Gotowy zestaw w ostatecznej wersji ma pojawić się przed końcem bieżącego roku. Zostanie przygotowany tak, że będzie można przygotować bootowalny klips USB, z którego uruchomimy komputer.
Bander odszedł z OLPC po tym, jak zdecydowano, że na tanie komputery powinno dopuścić się też specjalną wersję Windows. Nicholas Negroponte, założyciel OLPC, argumentował, że dzięki temu zwiększy się zainteresowanie komputerem XO, a więc trafi on do większej liczby dzieci.
Komentarze (25)
czesiu, 29 czerwca 2009, 13:54
Windows 2000 wymaga do działania 32mb pamięci RAM. Procesor dowolny klasy Pentium II. To prawdopodobnie oznacza, że na tym komputerze nie będzie działać OpenOffice (pozostaje jeszcze StarOffice)
Taki komputer kosztuje na Alledrogo 50zł. Już za 60 złoty można dostać P3 733 z 256mb RAM.
Operowanie na tak słabym sprzęcie oznacza, że oprogramowanie Open Source umieszczone na "cukrowym patyczku" będzie wydane w wersji historycznej. Pomysł być może ma sens w krajach trzeciego świata, jednak nie ma szans na obronienie w krajach, gdzie dostęp do stałego internetu jest "tani".
Wydaje mi się, że lepszym pomysłem było by dostosowanie oprogramowania do sprzętu, który można dzisiaj kupić poniżej 20-30$.
Jestem przeciwny systemowi Windows na "tanich" komputerach. Nie ze względów ideologicznych ale ze względów praktycznych - ja zaczynałem przygodę na systemie DOS i coś do dzisiaj pamiętam/potrafię, inni zaczynali od AMIGI i potrafią dzisiaj więcej ode mnie przede wszystkim dlatego, że musieli w młodości "ciut" więcej pokombinować. Rozpoczęcie przygody od Linuksa, zamiast Windowsa raczej poszerzy niż zawęzi horyzonty, szczególnie w krajach, gdzie i tak nikt legalnego Windowsa nie zakupi.
konrad.g, 29 czerwca 2009, 15:39
Pamiętaj, że patrzysz z perspektywy informatyka, którego ciekawi poszerzanie swoich horyzontów w tej dziedzinie. Zwykły użytkownik, który ogranicza styczność z komputerem do napisania mail'a i otwierania przeglądarki internetowej, chce jak najszybciej i jak najprościej korzystać z systemu. Bez zbędnego kombinowania, konfigurowania etc.
czesiu, 29 czerwca 2009, 15:56
Gdy zaczynasz przygodę z komputerami jako dziecko (powiedzmy w wieku 8 lat) jesteś zwykłym/poniżej przeciętnej userem, Linuks daje szansę wyjścia z tego stadium do etapu świadomego użytkownika(nie koniecznie informatyka) podczas gdy jedyne co osiągniesz dając dzieciakowi Wiśtę to rozwinięcie refleksu kliknięcia myszką i pisanie na forum pytań pokroju "ratunku znikła mi czerwona ikona w, no, tam na dole z prawej strony, chyba była od internetu...".
Dla mnie Vista jest ubezwłasnowolnieniem użytkownika - nikt się nie pyta ile wiesz, po prostu zakłada że jesteś kolejnym gościem, który nie wie co robi, największe wrażenie zrobiło na mnie ukrycie najprostszych ustawień pod nowymi, zmienionymi nazwami (w porównaniu z XP).
Ciekawe czy Windows 7 też będzie mieć milion pięćset sto dziewięćset ukrytych ustawień w rejestrze - dla czego Microsoft jeszcze nie dodał do swojego systemu narzędzia pokroju Xteq setup, czy tak jak teraz to zowią X-setup pro.
czesiu, 29 czerwca 2009, 16:13
Ostatnio przycinałem płytę instalacyjną Visty programem Vlite - Microsoft na dzień dobry instaluje na dysku 800mb samych sterowników drukarek. Wszystkie te śmieci powinny zostać na płycie instalacyjnej - użytkownicy i tak przeważnie instalują własny sterownik, a jeżeli nie - drukarkę zmienia się co 2-3 lata, no niech będzie 2 razy w roku - tyle razy chyba można wyciągnąć płytę instalacyjną Visty. Teraz popatrzcie jakie to jest marnotrawstwo miejsca w przypadku firmy z 50 komputerami - te 800mb sterowników starych drukarek mogło być na lokalnym serwerze - mamy 800mb vs 40gb, co z pozostałymi sterownikami/śmieciami?!
Jeżeli kupię Windows 7, top tylko wersję Starter - mam nadzieję, że choć ta wersja będzie pozbawiona balastu w formie MovieMakera, NetMeeting itp.
Czy ja jestem nienormalny, żądając możliwości wyboru, jakie składniki systemu mają zostać zainstalowane?
konrad.g, 29 czerwca 2009, 17:48
W 60% przypadkach nie, ale niestety duża ilość producentów nie dba o wydawanie porządnych sterowników na linuksa. Doprowadzenie takiego ubuntu do stanu używalności (w szczególności dla nowego użytkownika) może zająć sporo czasu. Nawet wielogodzinnej konfiguracji. Oczywiście nie jest do wina OS'u, a producentów urządzeń.
Musze się z Tobą zgodzić, że systemy windows ogłupiają użytkownika. Dużo osób odstrasza już samo uruchomienie terminala i wpisanie jednej prostej komendy. Nie ma co się dziwić jak każda czynność kojarzy mu się z wyklikiwaniem. M$ zatracił granice między prostotą użytkowania, a robieniem z użytkownika idioty i pogłębianiem jego nieświadomości.
mikroos, 29 czerwca 2009, 18:07
No to róbmy w takim razie miksery kuchenne z koniecznością instalowania sterownika albo samochody z koniecznością samodzielnego złożenia komputera pokładowego, układu wydechowego i kierowniczego. A co, niech się ludzie oswajają z techniką!
divine_wrath, 29 czerwca 2009, 18:12
Problem w tym, że ludzie chcą być ogłupiani. Wiele osób, które próbowałem namówić na linuxa, wracały do okienek, mówiąc "Windows jest łatwiejszy". To w sumie nie jest już nawet kwestia łatwości obsługi lecz przyzwyczajenia.
divine_wrath, 29 czerwca 2009, 18:21
Po prostu ludziom trzeba dać wybór. Weźmy na przykład eee pc 901 (nie jestem do końca pewien czy to było to). Były dwie wersje: jedna z windowsem a druga z linuxem. Obie w tej samej cenie, lecz wersja z linuxem miała dysk nie 16 GB a 20 GB. Linux jest darmowy i za cenę windowsa zwiększono pojemność dysku.
czesiu, 29 czerwca 2009, 18:39
Mógł byś proszę nie przekręcać mojej wypowiedzi? U mnie sąsiedzi sami poskładali ciągnik z części, i nie są oni jedynymi - liczy się możliwość a nie obowiązek!
Trzymając się twojej analogii z samochodami - słyszałeś kiedykolwiek coś o tuningu samochodów? To jest wszystko co oczekuję od Microsoftu - możliwości tuningu, której NIE MA, windows 95 miał większe możliwości konfiguracji niż Windows XP/Vista.
Twoim stwierdzeniem obrażasz wszystkich hobbystów, którzy właśnie tak robią - z niczego składają działające rzeczy.
Mariusz Błoński, 29 czerwca 2009, 18:51
Gdyby do obsługi młotka, potrzebna była jego konfiguracja, to wiele osób wbijałoby gwoździe cegłówką lub obuchem siekiery. Komputer jest takim właśnie młotkiem. Ponad 99% używających go nie korzysta z niego dla samego korzystania, ale po to, żeby popracować, pograć, posurfować po sieci. Do tego nie potrzebują znajomości systemu operacyjnego. To TYLKO narzędzie. Komputer ma być gotowy do pracy po włączeniu. I tyle. A jeśli trzeba w nim zainstalować OS, to ma to być jak najprostsze.
Ja nie mam obecnie czasu na zabawy z systemem operacyjnym, poznawanie oprogramowania, grzebania się w funkcjach. I dla mnie system ma być taki, bym mógł na nim wydajnie pracować. Obecnie pracuję na Ubuntu, ale z mojeg punktu widzenia jest on zbyt mało wydajny (występują różne problemy, których pewnie mógłbym uniknąć, gdybym lepiej poznał Ubuntu i kilka innych programów), dlatego też mam zamiar przesiąść się na Win7. Jak mówię - mi jest potrzebny młotek, a nie przedmiot zachwytów, admiracji i niekończących się konfiguracji.
czesiu, 29 czerwca 2009, 19:04
Nie raz i nie dwa razy wbijałem gwoździe szklaną butelką po wodzie - potrzeba matką wynalazków. Czy to oznacza, że do wbicia calowego gwoździa bierzesz młotek 5kg? Raczej szybciej sięgniesz po butelkę, lub profesjonalnie po młotek 500g. Jak dla mnie system też "ma działać" jednak na dzień dzisiejszy nie ma systemu, który spełni wymagania wszystkich użytkowników w 100 procentach, stąd poza działaniem jest też konieczna możliwość konfigurowania systemu. Jako przykład podam beznadziejną konfigurację automatycznie uruchamianych usług w systemie Windows XP.
Tak, jak już będziesz miał (chyba już masz) zainstalowane Windows 7 wpisz w pole uruchom services.msc i poszukaj usług "Rejestr zdalny", "Routing i dostęp zdalny", "Posłaniec", "Karta inteligentna" - to są usługi, które w warunkach domowych powinny być wyłączone, jednak Microsoft uważa inaczej, więcej teraz postanowił wypuścić własnego antywirusa zamiast zająć się dopracowaniem systemu.
Sytuacja pod względem sterowników(śmiecia) instalowanych z systemem wygląda tak: masz wbić calowy gwóźdź, ale nie jesteś pewien jaki młotek wybrać, więc bierzesz wszystkie 20 od 20kg do 5g
divine_wrath, 29 czerwca 2009, 19:14
Kiedy inni będą zmieniać system na Windows 7 a potem na 8, 9 itp. ja nadal będę korzystał z mojego wyprofilowanego, idealnie leżącego w dłoni młotka Slackware.
Patrząc z perspektywy czasu, ludzie dążą do jak największego uproszczenia każdej możliwej czynności. Nie twierdzę, że to źle, ale dobrze by było gdybyś wiedział jak działa samochód, skoro już nim jeździsz.
mikroos, 29 czerwca 2009, 19:25
Ale wybór ciągle masz. Chcesz tuningu - bierz Linuksa. Proste jak diabli
czesiu, 29 czerwca 2009, 19:44
Tak, jasne jak cholera, szczególnie jak chcesz pograć w nowsze gry i konsola nie jest rozwiązaniem, zbytnio jestem przywiązany do klawiatury, myszy i modów. Ciężko się konfiguruje system, który nie spełnia jednego z wymagań. Wciskasz linucha, a nie wiesz, że Windowsa też można tuningować - przed instalacją nlite/vlite po instalacji xteq setup. Jedyne co mnie gryzie to fakt, że dla tak podstawowej konfiguracji produktu muszę skorzystać z aplikacji firm trzecich - właśnie o to Komisja europejska powinna walczyć z microsoftem, a nie o to, aby system był dostępny bez media playera/ internet explorera.
Pytanie do Mariusza Błońskiego: co dla ciebie ma Windows 7, czego brakowało Windowsowi XP?
mikroos, 29 czerwca 2009, 19:49
Przecież masz prawo modyfikować system. Tylko licz się wtedy z tym, że tracisz jakąkolwiek odpowiedzialność ze strony producenta, ale to chyba oczywiste - tak samo jest z każdym produktem, od miksera po komputer pokładowy Twojego auta.
Ale czy MS ma jakikolwiek obowiązek dostarczać Tobie taki produkt? Sorry, nie tędy droga. Sprawa jest śmiesznie prosta: MS proponuje Tobie produkt, ale to Ty decydujesz, czy go chcesz z jego wadami i zaletami, czy nie. Myśląc w ten sposób można by stwierdzić, że należy pozwać twórców Linuksa za brak możliwości uruchamiania gier.
czesiu, 29 czerwca 2009, 21:47
Mikroos znowu nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi.
Ty mi zasugerowałeś - "chcesz tuningu bierz Linuksa", na co ja odpowiedziałem "Linux mi nie wystarczy ze względu na gry", zdaję sobie sprawę, że nie jest to wina Linuksa, tylko twórców gier i błędnego koła z Windowsem w roli głównej. Dlatego z niecierpliwością czekam na postępy w projektach WINE/ReactOS.
konrad.g, 29 czerwca 2009, 22:52
Znowu święta wojna
Nie ma obowiązku, ale z premedytacją to robi. M$ od zawsze lubił nadrabiać braki technologiczne po przez sprytne działania marketingowe czy biznesowe. Ja i wiele osób używa windowsa TYLKO dlatego, że większość gier wydawanych jest jedynie na platformę microfostu. To samo z programami. Co gorsza jest to nie kończąca się pętla, bo ze względu na popularność większość nowych produktów będzie wychodzić na windowsa, co znowu zapewni jego popularność... Z tego właśnie powodu popieram używanie alternatywnych OS'ów. Jeśli nie gra się często, czy nie używa się wyspecjalizowanego softu do pracy to warto przejść na Linuxa, BSD, czy Mac OSX. Chociaż przypadłością projektów opensource jest często to, że są mało przyjemne dla nowych użytkowników. Kto będzie poznawał nowe środowisko jeśli używa komputera tak jak Mariusz Błoński ?
mikroos, 29 czerwca 2009, 22:59
Pytanie należałoby postawić inaczej: po co taki everyman jak Mariusz Błoński ( ;D ) ma się bawić w tajniki konfiguracji i inne cuda na kiju, jeżeli komputer jest mu potrzebny do stosunkowo prostych celów i jako narzędzie pracy sprawuje się dostatecznie dobrze bez modyfikacji? Niech się tym zajmują specjaliści. Takiemu Mariuszowi Błońskiemu wystarczy, że komputer działa - koniec, kropka. Nie potrzeba mu więcej.
Kupując mikser też próbujesz zrobi tuning jego silnika, czy po prostu rozpakowujesz to diabelstwo i robisz ciasto?
Mariusz Błoński, 30 czerwca 2009, 01:25
Z Win7 miałem do czynienia raptem przez jakieś 3 godziny, w ramach jego instalowania i instalowania innych rzeczy.
Co mi się spodobało? Szybka prosta instalacja, bardzo szybko sam system działa. Rewelacyjnie radzi sobie ze sterownikami i instalowanymi programami. Nie miałem sterowników do drukarki. Więc wykrył drukarkę i skierowal mnie na stronę producenta, dokładnie na podstronę ze sterownikami. Tam nie było sterowników do Win7, więc ściągnąłem do Visty. Przy próbie instalacji wyskoczył błąd i komunikat o złej wersji systemu. Wystarczyło wtedy prawym klawiszem na plik ze sterownikami, dać Rozwiązywanie problemów, wskazać "Ten plik działał z inną wersją Windows", wskazać wersję, z którą działał (czyli Vistę w tym przypadku) i voila. Sterownik zainstalowany. Podobnie było z dwoma czy trzema programami, które początkowo nie chciały instalować się pod Win7.
Kolega z kolei próbował zainstalować Win7 na jakimś archaicznym laptopie, do którego w ogóle nie było sterowników w Sieci. Wiec Winda odpaliła mu na podstawowych domyślnych ustawieniach (czyli była tragedia). Wystarczyło jednak, że kliknął Windows Update i Winda znalazła na serwerach MS wszystkie potrzebne sterowniki (okazało się, ze oni sami sobie je zarchiwizowali, bo wiedzieli, że kiedyś staną się niedostępne).
Tak więc, jak na 3-godzinny bardzo ograniczony kontakt z OS-em - same pozytywy.
thibris, 30 czerwca 2009, 08:26
Z tego co pamiętam to MS dawał wszelakie narzędzia potrzebne do tuningu systemu. Sam wspominałeś o services.msc, alternatywą dla nlite i tym podobnych może być chociażby regedit i notepad - ja tam odchudziłem i wyśrubowałem swojego XP, tak że do instlacji wystarczyło włożyć płytkę i pójść zrobić sobie coś do jedzonka - system po chwili stał gotowy z softem, sterownikami, ustawieniami, usługami i rejestrem tak jak chciałem. Mogłem skorzystać z nlita, ale uważałem że on tylko ogłupia ludzi
czesiu, 30 czerwca 2009, 14:09
Nlite umożliwia ci odchudzenie(usunięcie składników)systemu przed instalacją - tego efektu raczej nie osiągniesz dzięki notatnikowi i regedit. To co piszesz odpowiada programowi Xteq setup (w pełni funkcjonalny trial wystarcza żeby zmienić co trzeba). Niestety ja nie mam głowy do zapamiętywania 150 kluczy rejestru, które trzeba dodać/zmodyfikować/usunąć aby system działał jak powinien - na przykład W Windowsie bez babrania się w rejestrze nie wyłączysz automatycznego odtwarzania płyt CD/DVD.
Skoro nie korzystałeś z nlite, to w jaki sposób modyfikowałeś płytę instalacyjną - "z palca"?
thibris, 30 czerwca 2009, 18:46
Znasz takie polecenie jak usuń ? Jak się siedzi tyle czasu nad grzebaniem w XP i jego najdrobniejsze bzdety to się wie jakie pliki i do czego służą...
Większość z nich można spokojnie usuwać po instalacji systemu.
Dodatkowo cdimage plus inne narzędzia z MS, fora przeróżne i jakieś 4 miesiące wolnego czasu i nerwów gdy kolejna kompilacja z jakiegoś powodu nie zmienia ustawień pamięci wirtualnej, schematu zarządzania energią, czy z jakichś powodów nie zezwala na instalację kodeków rmvb. W każdym razem dla własnej satysfakcji się opłacało.
PS. Pamiętaj że to był system tylko na jedną konfigurację sprzętową i dla jednego użytkownika, więc wiedziałem co mi się w nim przyda, a z czego nigdy nie korzystałem i nie mam zamiaru.
czesiu, 30 czerwca 2009, 19:03
Ależ z tego faktu zdaję sobie sprawę. Chcesz mi powiedzieć, że wiesz do czego służy każdy z plików *.inf i *.cat, choć tutaj powstaje pytanie - na prawdę wiedziałeś które pliki dotyczą którego sterownika? RESPEKT, aż takim masochistą nie jestem, mimo to respekt!
Na samą myśl, że miałbym z ręki sprawdzać każdą z 4252 bibliotek DLL dostaję drgawek
thibris, 30 czerwca 2009, 20:16
Każdy to nie, ale i tak system po instalce zajmował tyle samo co po testach nlite`a Dlatego też wolałem zrobić coś samemu i wiedzieć co z systemem robię, niż zdać się na kogoś kto nlite`a programował
Niektórzy nie są też takimi masochistami, aby grzebać w systemie żeby napisać maila albo obejrzeć coś na YT. Sam wyrosłem w czasach gdy do odpalenia gierki potrzeba było znać całą konfigurację komputera wraz z ustawianiem przerwań karty dźwiękowej itp. Kto będzie chciał to będzie zgłębiał tajniki informatyki, reszta pozostanie tylko niedzielnymi użytkownikami. Ale to te lepiej dla "nas". Zawsze będziesz miał komu naprawiać system za grubą kasą, pomimo tego że dla Ciebie będą to dwa kliknięcia myszką, a czasami jedno (przetestowane ).