US Navy i jej broń przyszłości
Amerykańska Marynarka Wojenna już w najbliższym czasie zostanie wyposażona w futurystyczną broń. Jeszcze w bieżącym roku do służby trafi pierwszy laser służący do zestrzeliwania dronów, a w ciągu dwóch lat mają odbyć się morskie testy działka szynowego (railgun).
Dla US Navy potrzeba posiadania supernowoczesnej broni wynika nie tylko z chęci utrzymania przewagi militarnej nad potencjalnym przeciwnikiem, ale również z rachunku ekonomicznego. Laser jest tańszy w użyciu od tradycyjnej broni rakietowej, a jako że okręty wojenne są samowystarczalne pod względem zapotrzebowania na energię bądź też posiadają jej zapasy na długi czas, działo laserowe może strzelać znacznie dłużej niż broń rakietowa, do której pociski kiedyś się skończą. Obecnie opracowania przez US Navy technologia laserowa jest tak bardzo zaawansowana, że prototypowe działo może być obsługiwane przez jedną osobę. Lawer Weapon System jest przeznaczony do zwalczania „zagrożeń asymetrycznych”, czyli dronów, niewielkich szybkich łodzi czy też całych grup niewielkich łodzi. Urządzenia stanowią coraz większe zagrożenie dla okrętów operujących w Zatoce Perskiej, dlatego też LWS trafi na okręt-amfibię USS Ponce.
Z kolei działko szynowe to system elektromagnetyczny, który może wyrzucać pociski z kilkukrotną prędkością dźwięku. Tak szybko pędzący pocisk nie potrzebuje materiału wybuchowego, by poważnie uszkodzić cel.
Oba systemy mają jednak poważne ograniczenia.
Skuteczność działa laserowego zmniejsza się w sytuacji, gdy pada deszcz, powietrze ulega turbulencjom lub jest zanieczyszczone pyłem. Co prawda Marynarka Wojenna USA twierdzi, że poradziła sobie z tymi problemami, jednak analityk Loren Thompson z Lexington Instiute wątpi, czy w trudnych warunkach atmosferycznych laser będzie działał równie dobrze, co przy ładnej pogodzie.
Z kolei głównym problemem związanym z użyciem railguna jest jego olbrzymie zapotrzebowanie na energię. Obecnie US Navy nie posiada żadnego okrętu, który byłby w stanie dostarczyć wystarczającą ilość energii do działka szynowego. Pierwszą jednostką zdolną do współpracy z taką bronią jest budowany właśnie USS Zumwalt, pierwszy z nowej klasy niszczycieli. Jednostka ta zostanie wyposażona w generatory o mocy do 78 MW. Inżynierowie pracują też nad systemem akumulatorów, który po zainstalowaniu na już istniejących okrętach pozwoli im na współpracę z railgunem.
Zarówno działko laserowe jak i szynowe będą znacznie tańsze od broni rakietowej. Obecnie jeden rakietowy pocisk przechwytujący wykorzystywany przez US Navy kosztuje co najmniej milion dolarów. Obrona okrętu wojennego przed dronem czy szybką łodzią może być więc niezwykle kosztownym przedsięwzięciem. Tymczasem strzał z lasera o mocy 30 kW to koszt kilku dolarów. I nie wzrośnie on zbytnio nawet po planowanym na przyszłość 3-krotnym zwiększeniu mocy lasera.
Nad bronią laserową pracuje wiele krajów, jednak to US Navy jest najbardziej zaawansowana. Wiele osób zdziwi się słysząc, że broń jest już gotowa do służby - mówi kapitan Mike Ziv, odpowiedzialny z Naval Sea Systems Command za systemy broni energetycznej i elektrycznej. Trzeba uczciwie przyznać, że inne kraje też pracują nad tą technologią. Ale mogę też powiedzieć, że nasz sukces wyniki ze sposobu, w jaki połączyliśmy wszystkie skomplikowane rzeczy w system, który może być obsługiwany przez jednego marynarza - dodaje Ziv.
Komentarze (7)
wilk, 19 lutego 2014, 19:07
Energia, to jedno, ale powraca problem ten sam, co przy rakietach - impaktory także kiedyś się kończą.
M72 Gauss rifle coraz bliżej.
pogo, 20 lutego 2014, 11:55
Impaktory może i się kończą, ale są zdecydowanie tańsze od rakiet.
Nie mam wprawdzie żadnych danych, ale podejrzewam, że są też sporo mniejsze i lżejsze, więc można mieć ich dużo większy zapas. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale ważne, że jest wyraźny postęp.
rahl, 20 lutego 2014, 13:23
Przy kilkukrotnej prędkości dźwięki, pociski (albo jak kto woli "impaktory") nie muszą być duże - wymiary standardowego pocisku 30mm będą aż nadto wystarczające. Za jedną rakietę można mieć ich milion (nie sądzę aby jeden kosztował więcej niż $), a miejsca na okrętach wojennych nie brakuje, szczególnie jeśli zmniejszy się ilość przechowywanych rakiet. O całkowitym wycofaniu pocisków rakietowych nie ma co marzyć - rażenie celów poza horyzontem jest poza zasięgiem działek i laserów.
radar, 20 lutego 2014, 13:47
Aż tak mały jak 30mm to na pewno nie będzie, wyrządzał by zbyt małe szkody na dość dużych jednak okrętach (przeciwnika).
Z tego co widać na filmikach jest to co najmniej 75-100 mm albo i więcej. Chociaż znając życie będzie to przedział od kilku do kilkudziesięciu milimetrów na jednym okręcie.
wilk, 20 lutego 2014, 22:39
No i spora część także odparowuje.
galen, 21 lutego 2014, 19:12
Przyszedł mi do głowy pomysł. Możliwe, że trochę niedorzeczny. Kiedyś był film "Jądro Ziemi" (2003). Bzdurny i widowiskowy, grupa naukowców konstruuje pojazd do wnętrza Ziemi i wiezie tam ładunki jądrowe, które mają sprawić, by obracało się nagle unieruchomione jądro. Pomijając cały aspekt fabularny, problem miał być rozwiązany jednym wielkim bum, które wywoła falę uderzeniową zdolną do ruszenia centrum Ziemi. Niestety coś poszło nie tak, jak trzeba, kilka ładunków zginęło, efektem jedno bum miało okazać się zbyt małe. Oczywiście, znaleziono rozwiązanie. Bystrzaki porozstawiali ładunki w pewnej odległości, tak, żeby wybuchy następowały po sobie, a fala uderzeniowa zwiększała się dzięki zjawisku wzmocnienia. Ktoś tam zginął, ktoś przeżył, a Ziemia żyła długo i szczęśliwie.
I tu pojawia się mój pomysł i pytanie jednocześnie. Czy można wykorzystać takie zjawisko, aby nadać pęd takiemu pociskowi? Kolejne cewki mogłyby być porozmieszczane tak, jak w m72, albo wykładniczo.
Tolo, 21 lutego 2014, 22:53
Galen gratuluje wymysliłeś V3.
A co do railgula to jak najbardzij stosuje sie sekwęcje cewek właśnie.