Baterie z cieczą jonową
Amerykański Departament Energii przekazał 5,13 miliona dolarów firmie Fluidic Energy, która powstała dzięki pracom naukowców z Arizona State University. Firma obiecuje wyprodukowanie baterii, które będą trzykrotnie tańsze od urządzeń litowo-jonowych, a jednocześnie będą charakteryzowały się 11-krotnie większą gęstością energetyczną.
Jak zapewnia profesor Cody Friesen, jonowo-powietrzna bateria typu Metal-Air Ionic Liquid pozwoli, dzięki wykorzystaniu cieczy jonowych, poradzić sobie z większością problemów, z jakimi dotychczas borykały się powietrzne baterie.
Obecnie produkowane baterie powietrzne korzystają z elektrolitu opartego na wodzie. Rozwiązanie takie ma jednak tę wadę, że woda może wyparować, a ponadto charakteryzuje się ona niską stabilnością elektrochemiczną, co powoduje, iż zaczyna się rozkładać już przy napięciu wyższym od 1,23 wolta.
Z problemami tymi amerykańscy naukowcy próbują sobie poradzić od ćwierć wieku Na początku lat 80. lotnictwo USA eksperymentowało z cieczami jonowymi. To wspaniałe ciecze. Jeśli popatrzysz na nie, gdy są zamknięte w butelce, wyglądają jak woda, z tym wyjątkiem, że są bardziej lepkie. Nie są ulotne, nie parują, są fizycznie stabilne i dobrze przewodzą prąd elektryczny - mówi John Wilkes, szef wydziału chemii US Air Force Academy i ekspert od cieczy jonowych.
Z kolei profesor Friesen, który przez ostatnich kilka lat wypróbowywał różne ciecze jonowe jako elektrolit mówi, że dzięki nim baterie nie tylko będą dłużej działały (zniknie bowiem problem parowania), ale zyskają też na gęstości elektrycznej. Zachowują one bowiem stabilność elektrochemiczną nawet do pięciu woltów, a więc pozwalają na wykorzystanie lepszych materiałów niż cynk. Dlatego też Friesen mówi, że jego firma, Fluidic Energy, stworzy za uzyskany od DoE grant baterie o gęstości od 900 do 1600 watogodzin na kilogram. Gęstość energetyczna obecnie stosowanych baterii litowo-jonowych wynosi nie więcej niż 160 Wh/kg.
Obecnie największą wadą cieczy jonowych jest fakt, iż są one produkowane w niewielkich ilościach, a zatem są drogie. Friesen mówi jednak, że gdy rozpocznie się masowa produkcja takich cieczy, ich ceny spadną.
Jeśli Amerykanom uda się dotrzymać słowa i powstaną zapowiadane przez nich baterie typu Metal-Air Ionic Liquid, to np. na naszych drogach zobaczymy samochody zdolne do pokonania 650-800 kilometrów na pojedynczym ładowaniu.
Komentarze (15)
nuivall, 5 listopada 2009, 20:48
Tylko pytanie kiedy?
Revo, 5 listopada 2009, 22:42
Znając koncerny naftowe, dołożą wszelkich starań by nie prędko.
mikroos, 5 listopada 2009, 22:48
A jaki niby wpływ mają koncerny naftowe na rozwój konstrukcji baterii? o_O Uwielbiam ten argument o ropie, którego przeważnie nikt nie umie poprzeć rzeczowym argumentem
MrVocabulary (WhizzKid), 5 listopada 2009, 23:25
Sprawdź ile podobnych patentów jest wykupionych przez szejków arabskich - sporo. Wykupują firmy i naukowców, żeby powstrzymać rozwój tego typu rzeczy. Pamiętam o kilku projektach, które "już za rok albo za dwa" miały zrewolucjonizować system energetyczny. To było 7, 6, 5, 4, 3, 2 i 1 rok temu. I kupa, laptopy nadal trzymają 3 godziny.
mikroos, 5 listopada 2009, 23:34
Ok, ale patentu nie da się ukraść -> ktoś go musiał dobrowolnie sprzedać. Dziękuj autorom technologii, a nie koncernom naftowym.
luk-san, 6 listopada 2009, 09:33
Ale, przez wykupienie takiego patentu nikt nie może tego produkować, to skutecznie hamuje rozwój danej technologi. Ci od ropy pewnie sobie żyły wypruwają ze nie szło wykupić patentu na hybrydy i elektryczne auta.
A tak do tej cieczy, ciekawe czy było by możliwe zamiast ładowania tankowanie jej, taka podmianka na stacji rozładowany za naładowany w kilka sek
Przemek Kobel, 6 listopada 2009, 10:00
Przemysł naftowy to nie tylko paliwa. Jak się rozejrzeć, to w otoczeniu trudno znaleźć tworzywo sztuczne, które NIE bazuje na ropie naftowej. Poza tym, jeśli zniknie zapotrzebowanie na paliwa do samochodów, to automatycznie wzrośnie na paliwa do elektrowni. Generalnie, nagłe zniknięcie silników spalinowych zaboli (choć raczej się nie zdarzy - jeśli już to potrwa jakieś 50 lat), ale nie jest to sprawa gardłowa.
luk-san, 6 listopada 2009, 12:15
Dla czego by to miało potrwać 50 lat? obecnie mamy technologie, silniki elektryczny, baterie odpowiedniej pojemności. Na 100% każdy by zainwestował w nowe auto jak by nie trzeba było do niego tankować paliwa, od tak za 2zl podłączasz do wtyczki i się ładuje. Już nawet nie pisze o hybrydach bo to też oszukaństwo, co raz to się słyszy o ogniwach wodorowych produkowanych za grosze i dużej sprawności, a jednak nie chcą ich wsadzić do auta.
To nie jest jakaś teoria spiskowa, tylko czysta prawda ;P
mikroos, 6 listopada 2009, 12:31
Dajcie spokój, przecież samochody elektryczne to już żadne SF - przeróbka kosztuje co prawda kilkadziesiąt tysięcy złotych, ale inwestycja przy przeciętnych przebiegach zwraca się w kilka lat. Całe gadanie o spisku to jedna wielka bzdura, bo technologia jest dostępna już dziś, a główną barierą jest tak naprawdę brak masowego zainteresowania.
lucky_one, 6 listopada 2009, 15:36
Albo brak kilkudziesięciu tysięcy złotych od ręki Które przy standardowym napędzie masz rozłożone w małe raty w postaci benzyny A po tym kryzysie banki na tyle zaostrzyły politykę, że dostanie kredytu na przeróbkę samochodu też może nie być takie proste
Natomiast pomysł z cieczami jonowymi mi się podoba Dziwi mnie tylko że na ich użycie wpadnięto dopiero po 20 latach pracy nad technologią
mikroos, 6 listopada 2009, 15:42
Ok, ale kwestie finansowe mogą być decydujące w Polsce, ale nie np. w Niemczech czy we Francji. Uznałbym Twoją tezę za poprawną, gdyby udział aut elektrycznych w rynku wynosił np. 10%, a my byśmy narzekali, że nie jest to 50%, ale rzeczywistośc jest taka, że auta na prąd stanowią ułamek procenta rynku. Dysproporcja jest więc znacznie większa, niz wynikałoby z zasobności portfela.
lucky_one, 7 listopada 2009, 08:52
Hmm... no faktycznie, pewnie zasobność portfela nie gra tu jedynej roli
Przemek Kobel, 9 listopada 2009, 10:28
...bo przez ostatnie 110 lat się nie udało?
http://en.wikipedia.org/wiki/Land_speed_record
Mariusz Błoński, 9 listopada 2009, 16:22
Ja bym na to spojrzał inaczej. To po prostu kolejna inwestycja w ten sam rynek. Obecnie wydobywają ropę, a więc działają na rynku energii, w tym energii dla pojazdów. Kupując patent na baterie inwestują w ten sam rynek. Nadal będą mogli na nim zarabiać.
Jeśli np. za pięć lat okaże się, że wszyscy kupują samochody elektryczne, to szejkowie nie zostaną nagle z niczym ale nadal będą robili interesy.
thibris, 13 listopada 2009, 19:21
To chyba tak samo jak z linuksami. Niby we wszystkim fajniejsze, niby bezpieczniejsze i stabilniejsze, tańsze - ale jakoś nikt ich nie chce. Za bardzo się pewnie ludzie do pewnych rzeczy przyzwyczajają.