Wsiadł do autobusu człowiek z tatuażową elektrodą na czole...
Austriacko-włoski zespół opracował tatuażowe elektrody, uzyskiwane za pomocą drukarki atramentowej.
Naukowcy podkreślają, że elektrody wykorzystuje się m.in. w czasie elektroencefalografii (EEG) czy elektromiografii (EMG). Są one jednak sztywne, niewygodne i ograniczają mobilność pacjentów. Żel z elektrod szybko wysycha, trudno więc przeprowadzać z ich użyciem długie badania.
Autorzy nowej metody, opisanej na łamach periodyku Advanced Science, wykorzystali przewodzące polimery, które nadrukowywano na dostępnym w handlu papierze transferowym do tatuażu tymczasowego. Podłączenia konieczne do transmisji sygnału były zintegrowane z tatuażem.
Praktycznie niewyczuwalną elektrodę-tatuaż przenosi się po prostu na skórę pacjenta.
Ze względu na grubość poniżej 1 mikrometra tatuażowe elektrody bez problemu przystosowują się do nierówności ludzkiej skóry. Można je nakładać na części ciała, przy których tradycyjne elektrody się nie sprawdzały, np. na twarz.
Dzięki tej metodzie zrobiliśmy duży krok w kierunku rozwijania elektroniki naskórkowej - podkreśla Francesco Greco z Uniwersytetu Technologicznego w Grazu.
Co ważne, perforacja tatuażowej elektrody, np. przez rosnący włos, nie zaburza przewodzenia ani przekazywania sygnału. Podczas testów naukowcy wykazali, że bezproblemową transmisję można prowadzić nawet przez 3 dni.
Pracujemy nad bezprzewodowymi tatuażowymi elektrodami ze zintegrowanym tranzystorem. Dzięki temu możliwe będzie zarówno wysyłanie, jak i odbieranie sygnału, a więc pomiar impulsów i precyzyjna stymulacja wybranych regionów.
Komentarze (0)