Jak zamykać, to na długo

| Medycyna

Profesor Bruce Lee i jego zespół z University of Pittsburgh twierdzą, że gdy wzrasta liczba zachorowań na okresowe choroby zakaźne, zamykanie szkół na kilkanaście dni może tylko pogorszyć sytuację. W czasie wzrostu zakażeń A/H1N1 wiele szkół w USA zostało czasowo zamkniętych. Lee, profesor medycyny, epidemiologii i informatyki biomedycznej, przeprowadził serię symulacji komputerowych, w których wykorzystał dane ze spisu ludności i na ich podstawie stworzył reprezentatywną symulację dla hrabstwa Allegheny, biorąc pod uwagę jego populację, system szkolnictwa, zatrudnienia, więzi społeczne, miejsce zamieszkania. Symulował w ten sposób rozprzestrzenianie się epidemii wśród 1 200 000 osób, w tym 200 000 dzieci w wieku szkolnym, które uczęszczały do niemal 300 szkół.

Seria symulacji wykazała, że zamykanie szkół znacząco obniża rozprzestrzenianie się epidemii tylko wówczas, gdy przerwa trwa co najmniej 8 tygodni. Zamykanie szkół natychmiast po wybuchu epidemii ma mniejsze znaczenie, niż to, by pozostały zamknięte później.

Co więcej, zamknięcie ich na krótki czas może tylko pogorszyć sytuację, gdyż młodzież wróci do szkół gdy epidemia obejmuje więcej osób, niż w czasie, gdy szkoły zamknięto, a więc istnieje znacznie większe ryzyko, iż wśród powracających znajdzie się sporo nosicieli. Ponadto symulacje wykazały, że identyfikowanie chorych uczniów i odsyłanie ich do domów ma minimalny wpływ na rozprzestrzenianie się choroby. Nie było też znaczących różnic pomiędzy zamykaniem pojedynczych szkół, a zamknięciem wszystkich placówek na danym terenie.

Wyniki badań zostały opublikowane w Journal of Public Health Management and Practice.

epidemia szkoła uczeń symulacja Bruce Lee University of Pittsburgh