Plastik – cichy zabójca homarów

| Nauki przyrodnicze
Gaetan Lee, CC

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych na Long Island Sound (atlantyckie wybrzeże Stanów Zjednoczonych pomiędzy Long Island a Connecticut) zauważono poważny spadek populacji homarów. Jak pokazywały badania, z nieznanego powodu bardzo wzrosła śmiertelność tych skorupiaków. Zjawisko nasilało się przez całą ostatnią dekadę, niepokojąc ekologów i rujnując przedsiębiorstwa zajmujące się komercyjnym poławianiem owoców morza. W ostatnim czasie ilość odławianych homarów spadła do jednej szóstej poziomu z roku 1998. Poszukiwanie przyczyny zajęło lata i pochłonęło trzy miliony dolarów ze specjalnego programu.

Początkowo, jako odpowiedzialny czynnik, zidentyfikowano jedynie powszechną chorobę dotykającą pancerze tych dziesięcionogów. Powodują ją różnego rodzaju infekcje wirusowe, czy pasożytnicze. Nieznana jednak była przyczyna tej epidemii i nie wyjaśniała ona aż takiej śmiertelności.

Badaniami zajął się kosztujący trzy miliony dolarów projekt The New England Lobster Research Initiative, zrzeszający 15 instytucji naukowych z obszaru Nowej Anglii. Wśród badaczy znalazł się Hans Laufer profesor Wydziału Biologii Molekularnej i Komórkowej na Na Koledżu Sztuk i Nauk Wyzwolonych (College of Liberal Arts and Sciences). To właśnie on dokonał przełomu w poszukiwaniach przyczyny. Winne śmiertelności homarów okazały się powszechnie występujące w wodzie - i znane już ze swojej szkodliwości - alkilofenole, czyli substancje chemiczne powszechnie wykorzystywane w detergentach oraz przy produkcji plastiku, na przykład butelek. Związki te, między innymi znany już Bisfenol A (BPA) mają strukturę i działanie podobne do żeńskich hormonów płciowych występujących powszechnie u niemal wszystkich gatunków na Ziemi. Wypłukiwane z wysypisk i spływające kanalizacją alkilofenole zakłócają poprawny rozwój wielu wodnych organizmów, trafiając z rzekami do morza, dotykają zaś populację homarów.

 

Jak trują alkilofenole

 

Pancerzyk homara jest dla niego podstawowym czynnikiem przeżycia. Co jakiś czas rosnący skorupiak musi zrzucić stare okrycie i zanim wyrośnie mu nowy - jest szczególnie narażony na ataki drapieżników, infekcje, itp. Syntetyczne analogi hormonów powodują nieprawidłowy wzrost skorupiaków. Ich pancerze rosną zbyt wolno, zbyt często są zrzucane, wydłuża się też długość okresu, w którym homary pozbawione są tej ochrony. Dotknięte infekcją pancerza często zrzucają go przedwcześnie, stają się znów bardziej narażone na infekcje i tak koło się zamyka. Spowodowany alkilofenolami nieprawidłowa wzrost młodych osobników powoduje częste deformacje ciała, mniejszą sprawność, większą podatność na choroby. Zmniejsza się też rozmiar i płodność homarów. Dodatkowym problemem jest zrzucanie chorego pancerza. Samice noszą jaja ukryte pod pancerzem, jeśli w tym czasie nastąpi wymuszona chorobą wylinka - jaja giną.

Wiadomo też, dlaczego właśnie homary są szczególnie narażone na szkodliwe działanie alkilofenoli: żywią się one niewielkimi żyjątkami, które filtrując wodę, kumulują w sobie duże ilości tych substancji.

Nie ma niestety żadnej metody na ograniczenie strat poza eliminacją szkodliwych związków ze środowiska, zmniejszeniem ilości plastiku, itd. Choć trudne, byłoby to najlepsze rozwiązanie, bowiem wielokrotnie wykazywano szkodliwe działanie BPA na rozmnażanie wielu gatunków, między innymi gadów, czy płazów. Bisfenol A jest szkodliwy również dla człowieka, obwiniany jest między innymi za przedwczesne dojrzewanie kobiet. Tymczasem badania dowiodły, że 90% mieszkańców Stanów Zjednoczonych jest dotknięta skażeniem przez ten związek. Inne chemikalia z grupy alkilofenoli nie są gruntownie przebadane i nie jest znany ich długofalowy wpływ na człowieka. Jednak, jak ostrzega profesor Laufer, jeśli szkodzą one homarom, to nam z pewnością również, zaś zapewnienia producentów o ich nieszkodliwości mijają się z prawdą.

homary choroba pancerza alkilofenole Bisfenol A Hans Laufer New England Lobster Research Initiative