Miłość zależna od wyglądu
Kobiety są bardziej skłonne odrzucać nieatrakcyjnie wyglądające dzieci niż mężczyźni. Wg naukowców z McLean Hospital, może to odzwierciedlać ugruntowaną ewolucyjnie potrzebę inwestowania ograniczonych zasobów w wychowanie zdrowego potomstwa. Niestety, przeczy to idei bezwarunkowej matczynej miłości (PLoS ONE).
Nasze studium pokazuje, jak piękno może wpływać na postawy rodzicielskie – twierdzi dr Igor Elman.
Amerykanie ze szpitala powiązanego z Uniwersytetem Harvarda sprawdzali, czy i ewentualnie jak czynniki natury estetycznej wpływają na wysiłek wkładany w wychowanie dzieci. W tym celu posłużyli się 80 zdjęciami niemowląt. Na 50 widniały zdrowe maluchy, a na 30 chore, z wadami wrodzonymi twarzy, w tym z rozszczepem podniebienia, zezem, chorobami skóry czy zespołem Downa. Pokazywano je 13 mężczyznom i 14 kobietom.
Fotografie miały się wyświetlać na ekranie przez 4 sekundy, ale za pomocą odpowiednich klawiszy dało się wydłużać bądź skracać czas ekspozycji. W drugiej części eksperymentu ochotników proszono o ocenę atrakcyjności obejrzanych twarzy na skali numerycznej.
Okazało się, że kobiety i mężczyźni włożyli tyle samo wysiłku (mierzonego liczbą naciśnięć klawisza), by wydłużyć czas oglądania zdrowych niemowląt. Dodatkowo panowie oceniali te dzieci jako mniej atrakcyjne niż panie. W przypadku zdjęć chorych dzieci, w porównaniu do mężczyzn, kobiety włożyły więcej wysiłku w to, by szybciej znikały sprzed ich oczu. Co więcej, dzieci widniejące na zdjęciach wydawały im się brzydsze niż panom.
Nasze rezultaty sugerują, że [miłość rodzicielska] jest determinowana przez atrakcyjność twarzy, przynajmniej u kobiet. Panie mogą być bardziej uwrażliwione na defekty estetyczne, a w związku z tym podatniejsze na odrzucanie brzydkich dzieci. Mężczyźni nie wydają się podlegać podobnym motywom – opowiada dr Rinah Yamamoto.
Badania łączą przypadki zaniedbań opiekuńczych z nieprawidłowym wyglądem dzieci. W studium izraelskim wykazano np., że u 70% maluchów porzuconych przez rodziców występowały jakieś widoczne "wady" w wyglądzie (nie miało znaczenia, że nie zagrażały one zdrowiu ani nie zaburzały rozwoju intelektualnego). Do pewnego stopnia może się tak dziać dlatego, że dorośli są nieświadomie motywowani do opiekowania się niemowlętami ze zdrowymi rysami twarzy, wskazującymi na dobry stan zdrowia. Wykluczają więc dzieci najsłabsze i inwestują w te z największymi szansami na przeżycie.
Amerykanie uważają, że ich odkrycia mają znaczenie kliniczne i dają możliwość przewidywania przypadków porzucania i przemocy wobec dzieci. Dr Elman zaznacza, że studium objęło małą liczbę osób i by potwierdzić wyniki, trzeba ją zwiększyć. W przyszłych eksperymentach zostaną wykonane skany mózgów, które pozwolą stwierdzić, co dzieje się w głowach kobiet i mężczyzn oglądających fotografie oraz podejmujących decyzje o wydłużeniu lub skróceniu czasu ekspozycji zdjęcia.
Komentarze (10)
lililea, 25 czerwca 2009, 14:13
Wyciągamy wnioski na podstawie badań na 14 osobach.
Pięknie!!!
waldi888231200, 25 czerwca 2009, 21:10
To wyjaśnia więcej : http://www.youtube.com/watch_popup?v=NY27mkPiCz0
MrVocabulary (WhizzKid), 25 czerwca 2009, 21:58
13 + 14 = 27 :-)
mikroos, 25 czerwca 2009, 22:02
Tak, ale wniosek z nagłówka dotyczy jednak kobiet, a tych faktycznie było 14.
lililea, 26 czerwca 2009, 09:02
14 czy 27 to dla mnie za mało tak czy siak.
Strasznie dużo na tym forum badań opartych o taką próbkę. Można jeszcze zrozumieć jeżeli mówimy o czymś rzadkim np. badamy chorobę na która do tej pory zapadło 20 osób, wtedy nie ma większej próbki.
Ale tu? Ja bym z tego nie wyciągała żadnych wniosków.
mikroos, 26 czerwca 2009, 11:00
No niestety, też to zauważyłem. Źródłem problemu jest chyba sama charakterystyka psychologii, która stoi gdzieś na pograniczu nauki. Niestety, spotkałem się wielokrotnie z głosami (nawet tutaj na forum; o ile pamiętam, mówił tak figo), że skoro umysł człowieka jest w badaniach z zakresu psychologii jednocześnie podmiotem i przedmiotem, to w oczywisty sposób wymusza to błędy. Do pewnego stopnia mogę się z tym zgodzić, ale dla mnie wygląda to tak, że wielu badaczy potraktowało te słowa jak usprawiedliwienie, przez co doszło do tego, że za badania biorą się nieprzeszkoleni dyletanci.
Inna sprawa, że w psychologii nie istnieje sprawny system recenzowania prac zgłoszonych do druku, jak ma to miejsce np. w medycynie. To też wpływa na jakość metodyki, bo nie stanowi silnej motywacji do tworzenia jak najlepszych badań. Liczy się wynik, i to uzyskany jak najszybciej i jak najmniejszym kosztem.
k0mandos, 28 czerwca 2009, 09:08
A dlaczego akurat o jednego mężczyznę mniej? Jakaś kpina
lililea, 29 czerwca 2009, 12:42
ad: mikroos
Nie wiedziałam, przykre trochę...
macintosh, 29 czerwca 2009, 12:48
thikim, 2 lipca 2009, 15:37
Problemem w tym badaniu nie jest mało liczna próba badawcza. Problem jest innej natury.
Pokazywano zdjęcia przypadkowych dzieci przypadkowym rodzicom. Jak na tej podstawie można wyciągać wnioski "przeczy to idei bezwarunkowej matczynej miłości". Przecież to nie były matki i ich dzieci. Gdzie tu była ta matczyna miłość i jej zaprzeczenie?
Miłość matczyna dotyczy własnych dzieci nie cudzych. Chodzi o wychowanie własnego potomstwa. Gdyby matkom pokazywano zdjęcia własnych dzieci brzydkich i ładnych to byłby to jakiś dowód.
Natomiast z wiedzy poza tymi badaniami ogólnie jest przyjęte że kalekie potomstwo zawsze chętnie było porzucane, stąd większe w tym względzie przyzwolenie na aborcję( nie mam na myśli konkretnego kraju).