Profesor Glei bada, dlaczego łacina nie zginęła

| Humanistyka
RUB, Damian Gorczany

Łacina to niezwykły język. Od setek lat nie ma on rodzimych użytkowników, nikt nim na co dzień nie mówi, a mimo to język nie zaginął. Miliony osób uczą się łaciny, dziesiątki tysięcy ją znają. Język nie jest wykorzystywany do rozmów, ale do pisania i czytania już tak. Profesor Reinhold Glei z Instytutu Filologii Łacińskiej Uniwersytetu Zagłębia Ruhry w Bochum bada, dlaczego łacina nie zniknęła.

Łacina przeżywała swój rozkwit wraz z rozkwitem państwa Rzymian i jego podbojami. Państwo to trwało w latach 753 przed Chrystusem do 476 po Chrystusie. Jednak już na kilkadziesiąt lat przed upadkiem traciło ono kontrolę nad niektórymi terenami, a lokalne dialekty stopniowo zastępowały łacinę. Jednak do początku epoki nowożytnej większość tekstów pisanych powstawała po łacinie. Łacina pozostała językiem wyedukowanej elity świata zachodniego. Każdy, kto chciał uczęszczać do szkoły, musiał uczyć się łaciny – mówi profesor Glei. Dopiero w XVI wieku języki narodowe zdobyły na polu edukacji przewagę nad łaciną. Mimo to łacina nie zniknęła. Jak do tego doszło?

Profesor Glei zna już wstępną odpowiedź na to pytanie. Przeanalizował on łacińskie teksty z XVII-XIX wieku i zauważył, że język Rzymu odgrywał wówczas specyficzną rolę. Służył jako narzędzie do rozumienia i tłumaczenia języków nowych dla świata Zachodu.

Arabski, sanskryt czy chiński stanowiły wyzwanie dla tłumaczy. Jeśli obcy tekst miałby zostać przetłumaczony na jakiś język narodowy, na przykład niemiecki, tłumacz byłby ograniczony strukturami gramatycznymi języka niemieckiego. Używając łaciny miał większą swobodę – wyjaśnia Glei. Swoboda ta brała się stąd, że łacina nie była już wówczas językiem mówionym, tłumaczowi łatwiej było więc uwolnić się od zasad gramatyki łacińskiej. To zaś pozwalało na lepsze odtworzenie tłumaczonych zdań. W ten sposób łacina stała się narzędziem, które pozwalało na tłumaczenie egzotycznych języków na języki narodowe.

Łamiąc jej zasady gramatyczne, lepiej oddając przez to sens zdań w obcych językach, tłumacze mogli potem bardziej precyzyjnie oddawać ten sens w językach rodzimych. Ponadto każdy język, który ma swoich rodzimych użytkowników znajduje się pod wpływem ich kultury. Łacina, jako język neutralny, którego rodzimi użytkownicy nie istnieli, była pozbawiona tej wady. Łacina była nakładana na obcy język nie zacierając przy tym tego języka i jego struktury – mówi uczony. Była więc dobrym neutralnym narzędziem analizy obcego języka.

Niemiecki naukowiec, badając łacinę jako narzędzie translatorskie, analizował m.in. teksty arabskie, chińskie, hebrajskie, perskie i gruzińskie. Porównywał tekst oryginalny z jego łacińskim tłumaczeniem i badał, na ile łacina oddawała strukturę języka oryginału. Badał na przykład różne przekłady Koranu. Początkowe chrześcijańskie tłumaczenia Koranu były naznaczone silnymi wpływami ideologicznymi, co negatywnie wpływało na jakość tłumaczenia – mówi Glei. Użycie łaciny jako języka pośredniego nie tylko pozwoliło poradzić sobie z tym problemem, ale również umożliwiło lepsze oddanie struktury języka arabskiego.

Glei ma zamiar przeanalizować inne języki, z których tłumaczono na łacinę, a następnie na języki narodowe, by lepiej poznać funkcję łaciny jako narzędzia translatorskiego. Rozpoczął też podobne badania nad starożytną greką. I już wyciągnął pierwsze wnioski – starożytna greka była rzadziej używana jako narzędzie tłumacza. Przyczyną może być fakt, że nie jest to język martwy, żyje on w nowogreckim.

łacina narzędzie tłumaczenie