Skoczek sfilmował spadający meteoryt

| Ciekawostki
Anders Helstrum

Przed dwoma laty Norweg Anders Helstrum skakał ze spadochronem i filmował swój wyczyn za pomocą dwóch kamer umocowanych na kasku. Gdy później oglądał film, zauważył, że obok niego przeleciał kawałek skały. Helstrum pokazał film ekspertom, a ci orzekli, że sfilmował meteoryt, który minął go w niewielkiej odległości. Meteoryt zdążył się już rozpaść i schłodzić, zatem nie świecił.

Helstrum i naukowcy przez dwa lata trzymali to wydarzenie w tajemnicy, gdyż uczeni mieli nadzieję, że uda im się odnaleźć meteoryt. Dotychczasowe próby jego odszukania spaliły na panewce, postanowiono więc ujawnić całą historię.

Uczeni uważają, że meteoryt był częścią większej skały, która eksplodowała 20 kilometrów nad Helstrumem. Gdyby go trafił, prawdopodobnie przeciąłby go na pół. Wyobraźcie sobie 5-kilogramową skałę trafiającą was z prędkością 300 kilometrów na godzinę - mówi geolog Hans Amundsen.

Wydarzenie, którego bohaterem był Helstrum jest wyjątkowe. Po raz pierwszy w historii udało się bowiem sfilmować spadający meteoryt, który już nie świeci. Kule ognia wchodzące w atmosferę były filmowane wielokrotnie. To wydarzenie jest wyjątkowe, gdyż meteoryt sfilmowano podczas tzw. 'ciemnego lotu', po tym, jak się wypalił. Nigdy wcześniej nie udało się tego zrobić - ekscytuje się Morten Bilet, ekspert badający meteoryty.

 

meteoryt ciemny lot skok spadochronowy