Po wstrzymaniu oddechu mniej zaboli
Wstrzymywanie oddechu przed bolesnym zabiegiem, np. zastrzykiem, podwyższa próg bólowy.
Zespół Gustava Reyesa del Pasy z Uniwersytetu w Jaén dywagował, że wstrzymywanie oddechu podwyższy ciśnienie krwi, a stymulacja baroreceptorów naczyń będzie stanowić dla mózgu sygnał, by obniżyć ciśnienie i wyciszyć układ nerwowy, zmniejszając odczuwanie bólu.
W eksperymencie wzięło udział 38 zdrowych osób. Naukowcy polecili, by wolno oddychać (grupa kontrolna) lub po głębokim wdechu zatrzymać powietrze w płucach (grupa eksperymentalna). Ból wywoływano, ściskając przez 5 s paznokieć lewego palca wskazującego. Stosowano 3 stopnie ściskania, a ból oceniano za pomocą wizualnej skali analogowej. Cały czas monitorowano ciśnienie i tętno.
Okazało się, że bez względu na siłę ściskania postrzeganie bólu było słabsze przy wstrzymywaniu oddechu niż przy wolnym oddychaniu (mimo że obie techniki odciągały uwagę od procedury). W czasie wstrzymywania oddechu obserwowano szybki wzrost ciśnienia i spadek tętna, co wskazywało na aktywację odruchu z baroreceptorów.
Del Paso podejrzewa, że wstrzymywanie oddechu może być naturalną reakcją na oczekiwanie bólu. Kilku ochotników wspominało, że już kiedyś to robiło. Hiszpan nie sądzi, by prosta technika sprawdziła się przy silniejszym bólu, np. przy uderzeniu w palec, albo bólu z zaskoczenia (na który nie można się przygotować).
Warto dodać, że choć zaobserwowano zmniejszenie bólu, efekt nie był duży. Średnio w 10-punktowej skali następował spadek z 5,5 na 5 pkt.
Komentarze (32)
Użytkownik-7423, 14 maja 2015, 19:18
Wstrzymywanie oddechu jest też przyczyną aktywacji glikogenu mięśniowego, więc powoduje przejściowe zwiększenie glikemii, ale nie wiem jakie to ma znaczenie dla bólu, choć gdzieś tam dzieciom przed szczepieniem dawali roztwór sacharozy i też podobno mniej bolało.
glaude, 14 maja 2015, 20:07
A jak zachowują się parametry hemodynamiczne w czasie dźwigania?
Np. ciężarowiec podnosi sztangę, a wiadomo, że podczas tej czynności wstrzymuje oddech. RR idzie na pewno ostro w górę, a czynność serca?
A może włącza się część starej struktury- istoty szarej okołowodociągowej?
Użytkownik-7423, 14 maja 2015, 20:35
To zależy czy ciężarowiec jest na zawodach czy nie.
Generalnie serce dostaje po d*pie, zwiększają się wszystkie parametry wysiłkowe, tętno nawet 200, lewa komora zasuwa bardziej, rzut katecholamin (te działają przeciwbólowo?) i hormonów sterydowych.
A jeszcze jak dadzą niucha amoniaku przed wyjściem na pomost (mózg odbiera obecność amoniaku jak uszkodzenie wątroby i mobilizuje wszystkie rezerwy energetyczne)!
Ale u wytrenowanego zawodnika wszystko wraca szybko do normy, ponieważ krótkotrwały wysiłek (do 10 sekund) leci tylko na ATP, więc nie ma bardzo czego regenerować i usuwać.
Rafau, 14 maja 2015, 20:47
Akurat praca oddechem jest wtedy bardzo ważna i wstrzymywanie go nie jest pożądane.
Czynność serca też musi się przyspieszyć choćby nawet dlatego, że zwiększa się przepłtw krwi przez mięśnie i do tego dochodzą jeszcze inne rzeczy o których wpomniał Bastard i jest tego bardzo dużo ^^
Użytkownik-7423, 14 maja 2015, 20:57
Wstrzymanie oddechu przy podnoszeniu dużego ciężaru to konieczność.
Chodzi o usztywnienie centralnej sekcji ciała, by umożliwić wydajny transfer siły z bardzo silnych mięśni kończyn dolnych i pośladkowych, na korpus i ramiona.
Inaczej się nie da, a kto próbuje, szybko ląduje na sali operacyjnej.
TrzyGrosze, 14 maja 2015, 20:59
@ glaude, for you:
Podczas Fazy I ciśnienie krwi znacząco rośnie przy jednoczesnym spadku rytmu serca. Jest to spowodowane nasilonym
wydechem, podczas którego powietrze naciska na ścianki serca, naczynia krwionośne i tkankę płucną.
Początek boju ma miejsce zazwyczaj podczas fazy II. Ciśnienie krwi zaczyna spadać, tętno zaczyna przyspieszać.
W fazie III następuje dalsze przyspieszenie pracy serca i dynamiczny spadek ciśnienia, związany ze zmniejszeniem oporu
naczyniowego.
Koniec boju przypada na fazę IV. W chwili wypuszczenia powietrza następuje nagły skok ciśnienia tętniczego oraz spadek tętna. Po
zakończeniu boju i powrotu do procesu oddychania następuje normalizacja ciśnienia krwi oraz pulsu.
glaude, 14 maja 2015, 22:03
TrzyGrosze
Dzięki za szczególy.
Dokładniej się chyba tego nie da rozebrać.
Pisząc o PAG (istocie szarej okołowodociągowej) pisałem o tym doświadczeniu z bólem. Jest to "najniższa" struktura OUN odpowiedzialna za modulację agresji i odczuwania bólu. Najbardziej wyraźnie jej działanie uwidacznia się u drapieżników przy polowaniu. Są spokojne, wręcz zrelaksowane podchodząc powoli do ofiary, ciche i z determinacją- ale bez emocji realizują pościg. Nie straszny im ból.
Zupełnie inaczej działa agresja z poziomu ciała migdałowatego i przegrody. Tu na pierwszy plan wkraczają emocje i ich ekspresja.
Oczywiście w obu przypadkach bierze w tym udział (pośrednicząc) podwzgórze.
Użytkownik-7423, 14 maja 2015, 22:22
Dlatego mnie ciężko nazwać realizację instynktu łowieckiego agresją, no nie pasuje mi to i już.
Z drugiej strony monety jest odpowiedni system u ofiary, po pierwsze stan przedzawałowy po ucieczce na hormonach stresowych, a serducho leci na WKT i glikolizie, po drugie, prawdopodobnie nawet przyjemny, endorfinowy haj i w zasadzie drapieżnik robi przysługę ofiarze, ze ją dobija.
Tu mam pytanie, Glaude, co się dzieje, jeśli polowanie się kończy chybieniem?
Wiadomo, kot (bo krótko może biec) walczy tylko o posiłek, gazela walczy o życie, częściej ucieka, niż nie ucieka.
I teraz co się dzieje w organizmie kota, jeśli nie "pociągnął za język spustowy" odruchu i nie zatopił zębów w tętnicy szyjnej gazeli?
Jak organizm kota sobie wycisza sytuację?
Zupełnie mi ten opis nie pasuje.Zwłaszcza faza druga, czyli początek boju.
Jeśli kiedykolwiek robiłeś podrzut czy rwanie, albo oglądałeś w tv żyły na czołach zawodników, sam powiedz jak podczas podnoszenia dwukrotnej wagi własnego ciała ciśnienie krwi może spadać?
Ok, po zastanowieniu, przy nacisku na kluczowe słowo "zaczyna" spadać mogę się jeszcze zgodzić, zwłaszcza, jeśli to nie będzie któryś z bojów ciężarowych, tylko trójbojowy (ten aktywny wydech przed rozpoczęciem boju jest charakterystyczny dla powerlifterów).
TrzyGrosze, 15 maja 2015, 07:25
Warto aby większość się z nim zapoznała.
WSZYSCY go stosują ( bezwiednie ) podczas próby defekacji przy zaparciu, o rodzących kobietach nie wspomnę.
Użytkownik-7423, 15 maja 2015, 07:37
Manewr i próba to dokładnie to samo, a wykres wskazuje wyłącznie zmiany u człowieka nieobciążonego.
http://czasopisma.viamedica.pl/fc/article/download/24034/19219
TrzyGrosze, 15 maja 2015, 07:50
No właśnie!
Popularna wiki (ang też) nie rozróznia.
Fizjolodzy " dmuchanie w nos" odróznili od " nasilonego wydechu, przy zamkniętej głośni". Technika wykonania inna, ale zmiany fizjologiczne te same.
Ciężarowiec bez zatykania nosa ( próba Valsalvy) robi manewr Valsalvy.
Opracowanie z Twojego linku jest z 2006r.
Fizjologia Valsalvy się nie zmieniła, rozróżnienie technik, już tak.
Użytkownik-7423, 15 maja 2015, 07:57
Owszem, z tym nie polemizuję.
Tylko dźwigam wiele lat i mi ten opis nie pasuje.
Wyjaśniłoby się, gdyby dodano jeszcze jedną zmienną do wykresu w postaci ciężkiej sztangi.
Ale tu też są różne możliwości, jeden z nich to bój trójboisty, ciężki, natężeniowy i długi, tu ten wykres jeszcze obleci, ale bój dwuboisty, szybki, krótki, dynamiczny lub bój girievika szybki i krótki, ale powtarzany przez 20 minut?
Nie wiem tego, być może też, że ten manewr ma tak silne działanie na układ nerwowy, ze żadna sztanga mu w tańcu nie przeszkodzi.
TrzyGrosze, 15 maja 2015, 08:05
Bastard, nie rozkminiałem tego tak zawzięcie.
Być może parametry trzeba znów połapać, a z tym wykresem jak ze szpinakiem ( wiem, że łapiesz ).
Jajcenty, 15 maja 2015, 08:11
Jeśli dobrze zrozumiałem to nie są identyczne. W szczególności nie nastąpi wyrównanie ciśnienia w uchu środkowym.
TrzyGrosze, 15 maja 2015, 08:16
Błyskotliwa uwaga.
To kolejna przyczyna różnego nazewnictwa !
Użytkownik-7423, 15 maja 2015, 08:39
Akurat.
W zdrowym uchu nie ma czego wyrównywać, a chory nie chodzi na treningi.
Manewr ten wykorzystuje się również w stomatologii, po ekstrakcji górnych zębów, żeby sprawdzić czy jest dojście do zatoki.
Robi się to przy otwartych ustach, i co, kolejna nazwa?
Dajcie spokój z klechdami, zasada działania jest jedna, cele tylko różne.
TrzyGrosze, 15 maja 2015, 09:12
Próbe !
glaude, 15 maja 2015, 09:15
Bastard, mogę tylko zgadywać co się dzieje jeśli się polowanie skoęczy się chybieniem.
Nie jest to sytuacja komfortowa dla polującego. Jesli przyjąc (tylko takie załozenie), ze zwierzęta są uzaleznione od jedzenia i miszą to robić cxęsto, to bez upolowanej ofiary są na głodzie- dosłownie. To z kolei musi działać mobilozująco na ośrodki motywacyjne, które siłą rzeczy ukierunkowują mózg na działania prowadzące do zaspokojenja głodu. Czy jest to odbierane tak samo jak przykre dolegliwości w zespole z odstawienia- nie wiem.
Użytkownik-7423, 15 maja 2015, 09:31
Chodziło mi bardziej o to, co robi zwierzę, by rozładować ten stres braku zakończenia.
Pies domowy, czy to myśliwski czy pasterski ma zmodyfikowaną procedurę polowania (tak, zaganianie to niespełnione polowanie) i oddaje chętnie zdobycz opiekunowi.
W zamian jednak dostaje chwilę pieszczoty, smakołyk czy zabawkę, na które jest warunkowany i to prawdopodobnie oraz przepychanki z pobratymcami uwalniają system nerwowy od napięcia.
A dzikus?
pogo, 15 maja 2015, 10:11
Kot domowy, nawet zdziczały, wciąż traktuje polowanie jak zabawę i nie jest dla niego szczególnym problemem gdy mu się nie uda. Przynajmniej póki jest młody i sprawny, bo i tak zabija więcej niż jest w stanie zjeść.
Ale za to jak wkurzony może być kot, który gołębia widzi tylko przez szybę...
Użytkownik-7423, 15 maja 2015, 10:25
Wydaje mi się, że obserwowana u kota domowego "zabawa" podduszoną zdobyczą przed zjedzeniem, czy nawet bez zjadania, to jest właśnie rozładowanie napięcia związanego z polowaniem.
Ale Glaude mówi co innego...
Natomiast to, co mówi o niewrażliwości na ból, to szczera prawda, pies podczas polowania czy zaganiania może biegać z wielkim cierniem w łapie czy nawet wyłupić sobie oko w krzakach, a poczuje to dopiero kiedy opadnie napięcie.
A może podczas polowania działają oba mechanizmy, ten związany z emocjami też, co Glaude?
glaude, 15 maja 2015, 11:59
Bastard
Nie mówię nic innego. Gdybałem, bo się na tym nie znam. Jeśli Ty wiesz chętnie się dowiem.
Co do polowania, to myślę, ze zalezy który etap polowania bierzesz pod lupę. Do momentu gdy drapieznik jest niewidoczny, stawiam na PAG. Gdy ofiara dostrzega napastnika i reaguje (np ucieczką lub podjęciem walki) ciało migdałowate na pewno się włącza.
Ja nie badam reakcji zwierząt. To prędzej ja mogę spytać Ciebie, jak one rozładowują emocje (negatywne) , bo przynajmniej obserwowałeś je w pracy wielokrotnie.
Kiedyś oglądałem na filmie przyrodniczym hipopotamicę, ktora była gotowa do zapłodnienia i akurat natknęła się na samca. Sęk w tym, ze on był dopiero co po kopulacji i nie miał ochoty na zaloty. Nie interesował się natarczywością samicy. Wściekła się, odwróciła i ... nasrała na niego rozbryzgiem. Do tego momentu nie podejrzewałem zwierząt (poza prymatami) o tak 'ludzkie' reakcje
Użytkownik-7423, 15 maja 2015, 12:42
Nie znam się na mózgu, jak Ty, toteż sobie przez większość czasu gdybam, czyli wiódł ślepy kulawego.
Zwykle u drapieżników, to rozpoczęcie konsumowania posiłku i zmiana środowiska endokrynnego z tym związana wygasza napięcie (ludzie też czasem reagują żarłocznością na stres).
Nie wiem jak jest u kotów i psów domowych, czy selekcja wykasowała potrzebę końcowego etapu i zadowolenie przychodzi na etapie wcześniejszym, czy też tylko złagodziła i przeniosła na czynność zastępczą.
Ciekawego badania byłem świadkiem, kiedy to dwie grupy szczura Rattus norvegicus z pokolenia F2 po rodzicach z odłowu, czyli praktycznie dzikie, zostały podzielone na 3 grupy.
Badanie miało na celu ustalenie wpływu żywienia wyłącznie pokarmem mięsnym lub wyłącznie pokarmem roślinnym, na wielkość mózgu i kilka parametrów metabolizmu, grupa karmiona zwyczajową mieszanką dla gryzoni laboratoryjnych (3/4 roślin, 1/3 mięsa, zgranulowane) stanowiła kontrolę.
Niewiele osób wie, ale szczur wędrowny tworzy dwie populacje; tą znaną, bardzo liczebną i o luźnej strukturze stada, żywiącą się oportunistycznie oraz mało znaną, żyjącą w niewielkich haremach, polującą na myszy.
Tak, tak, szczury często są lepszymi myszołapami niż koty. Co ciekawe te szczury mają mniej potomstwa i, jeśli można tak powiedzieć, jest ono lepszej jakości.
Otóż, szczury z grupy mięsnej, karmione noworodkami mysimi i ich oseskami, od odsadzenia do śmierci ze starości (3,5-4 lata), miały taki nawyk: po przecięciu kręgosłupa oseska czy noworodka siekaczami, odskakiwały gwałtownie od pokarmu, obchodziły go na "sztywnych łapach", często nagryzały znowu i odskakiwały, by w końcu zabrać w kąt i zjeść.
Dodam, że w ciągu życia osobniczego szczury karmione mięsem (były usypiane w różnym wieku) miały masę mózgu większą 8-12% od pozostałych (między weganami i normalsami nie było istotnych różnic) a markerów stanu zapalnego i innych parametrów nie pamiętam, jednak długość życia była większa średnio o 40%, płodność i plenność niższa.
Jajcenty, 15 maja 2015, 12:51
Może antropomorfizujesz? Może to ostateczny sposób okazania zainteresowania niekumatemu samcowi? Coś jak nasze ciąganie za włosy