Miejskie ule zagrożeniem dla dzikich pszczół. Naukowcy apelują, by ich nie ustawiać

| Nauki przyrodnicze
Jürgen Mangelsdorf, Flickr

W ostatnim czasie bardzo modne stało się ustawianie uli w miastach. Jednak to nie jest dobry pomysł, Doktor Jacek Wendzonka z Wydziału Biologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza ostrzega, że inwazja pszczoły miodnej w miastach zagraża dzikim pszczołom. A to one zapylają większość roślin.

Problem już widać np. na Cytadeli w Poznaniu. Na tak ograniczonym obszarze to jest jak potop szwedzki, mówi uczony serwisowi Uniwersyteckie.pl.

Naukowcy apelują do władz samorządowych polskich miast, by nie zwiększały liczby uli w mieście. Pszczoły wymierają, jednak proces ten nie dotyczy pszczoły miodnej. Dotyka on właśnie dzikich pszczół, w tym np. murarki. Zakładanie pasiek w miastach tylko pogłębia problem. Na terenach miejskich jest bowiem ograniczona liczba pożywienia, a olbrzymia liczba pszczół miodnych – w jednym tylko ulu może mieszkać kilkadziesiąt tysięcy osobników – stanowi groźną konkurencję dla dzikich pszczół. Dlatego też w czerwcu uczeni skupieni wokół inicjatywy „Nauka dla Przyrody” wystosowali do władz Gdańska list w tej sprawie.

Doktor Wendzonka mówi, że na terenie Cytadeli – największej enklawy zieleni w centrum Poznania – żyje około 100 gatunków dzikich pszczół. Znalazły się one w poważnych tarapatach od czasu, gdy w Cytadeli postawiono ule.

Problem jest tym większy, że wiele roślin uprawnych, jak np. lucerna, zapylanych jest przez samotnie żyjące pszczoły, a nie przez tworzącą roje pszczołę miodną. Najważniejsza jest naturalna bioróżnorodność i istnienie wielu gatunków. Tymczasem modne miejskie ule zagrażają tej bioróżnorodności.

pszczoła miodna murarka dzika pszczoła miejskie ule