Jak polski inżynier trafił do Doliny Krzemowej

Kiedy i czy w ogóle można spodziewać się realnego wykorzystania grafenu lub  molibdenitu? A może pozostaną one egzotyczną ciekawostką?

Sądzę, że kiedyś  na pewno do tego dojdzie. Należy jednak na to spojrzeć z punktu widzenia wielkiego przemysłu. Technologie oparte na krzemie są dobrze opanowane i na pewno nie osiągnięto jeszcze kresu możliwości jakie oferują. Za tego typu decyzjami stoi – jak zawsze – rachunek ekonomiczny. Oznacza to, że producenci przejdą na nową technologię jeśli zaoferuje te same parametry produktu przy niższym koszcie, znacznie lepszy produkt za tą samą cenę lub nieco lepszy produkt za niższą cenę. Innymi słowy, patrzy się na iloczyn współczynników poprawy cech użytkowych produktu oraz kosztów jego wytworzenia. Wszystko też będzie zależało od tego, kto pierwszy opanuje nowa technologię. Jeśli będzie to gigant w rodzaju firmy Intel to na pewno wykorzysta swoją pozycję i nową technologię do rywalizacji z konkurencją. Jeśli natomiast możliwości produkcji układów jako pierwsza zaoferuje na rynku firma niezależna, w rodzaju dzisiejszej TSMC, to na pewno szybko pojawią się liczne produkty od wielu różnych sprzedawców.

Jak wyglądają możliwości reverse-engineeringu z końcowego egzemplarza układu?

Możliwości istnieją zawsze, przynajmniej teoretycznie, jednak wraz ze wzrostem złożoności układów oraz ciągłym postępem w technologii wytwarzania, na pewno rosną koszty. Coraz bardziej złożone układy trudniej jest analizować, nawet jeśli korzysta się z całkowicie automatycznych narzędzi, a z drugiej strony coraz większy stopień miniaturyzacji wymaga stosowania coraz droższych, coraz bardziej precyzyjnych narzędzi, aby można było „dostać się” do kolejnych warstw układu oraz zrobić kopię masek.

Jaka jest Pańska opinia o prawie patentowym? Z jednej strony chroni ono wynalazców, ale z drugiej firmy narażone są na pozwy ze strony trolli patentowych.

Ja patrzę na to nieco inaczej. Na pewno obecnie istniejące prawa patentowe służą interesom dużych firm. W USA koszt samego wniosku patentowego jest dość znaczny, na tyle duży, że może skutecznie zniechęcić indywidualnego wynalazcę, hobbystę. Poza tym to jest szerszy problem. Czasem zastanawiam się jak wyglądałby świat gdyby do dziś do nauki i techniki podchodzono tak, jak jeszcze na początku XX wieku. Można śmiało założyć, że układ okresowy pierwiastków liczy ich dziś nieco więcej niż te, które pokazane są na „oficjalnych” układach okresowych wiszących w naszych szkołach. Jeśli w jakimś laboratorium otrzymany zostanie nowy pierwiastek, który znajdzie zastosowanie np. w technologii wojskowej, to można być pewnym, że świat nie dowie się o nim przez długie lata. Ochrona patentowa i ochrona wszelkich odkryć i technologii, które przynoszą znaczne zyski lub mają znaczenie dla obronności wg mnie po prostu spowalnia technologiczny postęp ludzkości, gdyż nowe pomysły rodzą się zawsze w oparciu o aktualny stan wiedzy. Oczywiście, uważam, że patenty w takiej czy innej formie muszą chronić prawa wynalazców, ale dyskutować można już np. o długości trwania okresu ochronnego.

Ile równoległych projektów, które teoretycznie mogłyby doprowadzić do rozwoju nowego produktu, prowadzi się przed premierą rynkową? Albo inaczej: ile projektów całkowicie zarzuconych przypada na jeden produkt, który ostatecznie pojawia się na rynku?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Wydaje mi się, że w dziedzinie mikroprocesorów każdy producent stara się dążyć do ideału 100% „trafionych” produktów z prostego powodu – ogromnych kosztów każdego projektu. Zapewne nieco inaczej jest w przypadku ich zastosowań – rozmaitych urządzeń, np. elektroniki skierowanej na rynek konsumencki, gdzie takie firmy jak SONY mogą sobie zapewne pozwolić na tworzenie prototypów rozmaitych nowych urządzeń, a następnie decydują się na wprowadzenie na rynek tylko części z nich, traktując pozostałe jako swego rodzaju „poligon doświadczalny”.

Czy najnowsze rozwiązania techniczne od razu trafiają na rynek czy też np. najpierw są udostępniane wojsku/tajnym służbom? Jeśli tak, to po jakim czasie są one przekazywane do cywila?

Wojsko, służby specjalne oraz współpracujące z nimi firmy mają zapewne laboratoria tworzące takie rozwiązania, których rynek nie ujrzy przez całe dziesięciolecia. Korzystają jednak także z ogólnodostępnych produktów. Przykładem jest technika lotnicza i kosmiczna. W komputerach pokładowych samolotów czy satelitów wykorzystuje się często stare już procesory, które w wielu innych zastosowaniach uważane są za przestarzałe. Przyczyna jest prosta – dopiero po latach pracy w różnych urządzeniach możemy mieć wysoki stopień pewności, że wszelkie błędy w procesorze zostały już znalezione, a ich „obejścia” sprawdzone w działaniu. Poza tym w przypadku tego typu urządzeń od fazy projektowania do wejścia do użytku mijają często długie lata, gdyż sama faza testowania może potrwać kilka lat. Jest to konieczne jeśli od niezawodności takiego urządzenia zależy ludzkie życie. Pamiętam taką sprawę sprzed lat: bodajże NASA ogłosiła, że skupuje stare komputery PC gdyż potrzebowała użytych w nich procesorów jako części zamiennych do satelitów, a Intel już ich nie produkował...

Pracujecie Państwo nad jakimiś nowymi rozwiązaniami/technologiami, których obecnie nie ma, a pojawią się w przyszłości?

Można chyba śmiało powiedzieć, że na tym właśnie polega misja Doliny Krzemowej.

Adam Kiepul inżynier Dolina Krzemowa wywiad procesor projekt