Miał przy sobie 13,5% światowej dzikiej populacji

| Nauki przyrodnicze
P. Tansom/TRAFFIC

W połowie marca w porcie lotniczym Bangkok-Suvarnabhumi celnicy zatrzymali 38-latka, który próbował przejąć walizkę wypełnioną (dosłownie) dwoma krytycznie zagrożonymi gatunkami żółwi. Oczom zdumionych urzędników ukazały się 54 żółwie madagaskarskie (Astrochelys yniphora). Jeśli weźmie się pod uwagę, że na wolności pozostało zaledwie 400 tych gadów, Taj miał przy sobie 13,5% światowej populacji.

Walizka była zarejestrowana na 25-latkę, która tego samego dnia przyleciała z Madagaskaru przez Nairobi. Poza A. yniphora para próbowała przeszmuglować 21 żółwi promienistych (Astrochelys radiata).

Oba madagaskarskie endemity wymieniono w pierwszym załączniku Konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem (ang. Convention on International Trade in Endangered Species of Wild Fauna and Flora, CITES).

Dr Theerapat Prayurasiddhi, zastępca dyrektora generalnego tajlandzkiego Wydziału Parków Narodowych, ujawnił na konferencji prasowej, że zatrzymany mężczyzna był już w tym roku aresztowany za podobne przestępstwo. Specjalista podkreślił, że jakimś cudem człowiek, którego nie było na liście pasażerów, dostał się do punktu wydawania bagażu. Ponieważ najprawdopodobniej nie działał sam, śledztwo musi zdemaskować resztę szajki. Na razie pewne jest tylko to, że Taj i Malgaszka staną przez tutejszym wymiarem sprawiedliwości.

Warto dodać, że tego samego dnia oficerowie CITES znaleźli w nieodebranym z lotniska bagażu 300 żółwi gwiaździstych (Geochelone elegans) oraz 10 żółwi plamkogłowych (Geoclemys hamiltonii).

żółw madagaskarski Astrochelys yniphora przemyt port lotniczy Bangkok-Suvarnabhumi