Brudna prawda o alergiach
Badanie porównujące gryzonie laboratoryjne z ich dziko żyjącymi pobratymcami może rzucić nieco światła na zagadnienie, czy zbyt sterylne środowisko wywołuje alergie oraz choroby autoimmunologiczne.
Naukowcy zauważyli, że we krwi pobranej od dzikich zwierząt znajdowało się więcej białek zwanych immunoglobulinami, co oznacza, że potrafią sobie one lepiej poradzić z potencjalnymi alergenami.
Szacuje się, że w samych Stanach Zjednoczonych żyje od 40 do 50 mln alergików. Ponieważ w kulturze Zachodu alergie wydają się występować dużo częściej niż w innych rejonach globu, niektórzy badacze stworzyli tzw. hipotezę higieniczną, według której wystawienie na oddziaływanie większej różnorodności naturalnych środowisk, takich jak gospodarstwa rolne, las itp., uczy organizm właściwych reakcji na pyłki i mikroorganizmy. Jej zwolennicy utrzymują, iż brak infekcji — szczególnie mykobakteryjnych (grzybami) i pasożytniczych — sprzyja alergiom, a z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w społeczeństwach Europy i Ameryki.
Aby się przekonać, jak jest naprawdę, zespół Williama Parkera z Duke University Medical Center w Durham zebrał 58 dzikich szczurów i 10 dzikich myszy. Od zwierząt pobrano próbki krwi, a następnie porównano poziom przeciwciał w ich serum z poziomem występującym u 45 szczurów i 20 myszy laboratoryjnych, rozmnożonych i dorastających w sztucznych warunkach (miało to stanowić odpowiednik czystszego środowiska współczesnych domów).
U dzikich zwierząt występowały znacząco wyższe stężenia immunoglobulin typu E (IgE) oraz G (IgG), które są wytwarzane w odpowiedzi na kontakt z obcymi cząsteczkami. Żyjące wolno szczury i myszy miały, odpowiednio, 2,5 i 11,5 raza więcej IgE niż gryzonie laboratoryjne, a także podwojoną liczbę IgG.
Wcześniejsze testy, w których wzięli udział pracownicy amerykańskich szpitali i rolnicy z Rwandy, wykazały, że ludzie żyjący w tradycyjnych wioskach również mają wyższy poziom immunoglobulin IgE niż populacje nowoczesnych miast, chociaż osoby żyjące w ultrahigienicznych warunkach i cierpiące na alergie też wykazują wysokie stężenie tych białek.
Parker spekuluje, że chronicznie podwyższony poziom IgE, będący wynikiem kontaktów z pyłkami i mikrobami w dzieciństwie, w jakiś sposób zapobiega nadreaktywności układu immunologicznego przy późniejszymi kontakcie z nimi. Dodaje także, iż podobnie może się mieć sprawa z przeciwciałami klasy IgG, których występowanie łączy się niekiedy z chorobami autoimmunologicznymi.
Jean Francois Bach z Necker Hospital for Children w Paryżu zauważa, że odkrycia zespołu Parkera niekoniecznie wspierają hipotezę higieniczną, gdyż podwyższony poziom przeciwciał IgE występuje też w innych sytuacjach, np. w chorobach pasożytniczych.
Komentarze (7)
szpaku, 16 sierpnia 2008, 15:11
w wiadomości dużo niedomówień i błędów...
Mycobacterie to nie grzyby tylko prątki!! owszem prątki środowiskowe takie jak Mycobacterium vacce wykazują zdolności immunomodulacyjne, promują rozwijanie odpowiedzi typu Th1 i Treg, przez komórki DC w odpowiedzi na wychwyt przez te antygenów środowiskowych.
mikroos, 16 sierpnia 2008, 17:52
Sam powiedz: jest sens wracać do wiadomości sprzed niemal dwóch lat?
inhet, 16 sierpnia 2008, 19:06
Czemu nie? Czasem wraca się nawet do Kopernika, a to więcej niż dwa lata...
szpaku, 17 sierpnia 2008, 06:26
może i niew warto ale ja tu jestem nowy :/
inhet, 17 sierpnia 2008, 10:35
Nie przejmuj się, Sturnusie. Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Ku mojej radości wygrzebałeś ciekawą informację - eksperymentalne potwierdzenie twierdzenia nieortodoksyjnej szkoły pediatrycznej.
mikroos, 17 sierpnia 2008, 13:51
Ale jesteś i bardzo dobrze Mało kto zaczyna pobyt na forum od tak efektownej i efektywnej(!!!) dyskusji Pozdrawiam
szpaku, 19 sierpnia 2008, 02:31
dziękuję dziękuję nawzajem