Arctic Apple - jabłko, które nie brązowieje po uszkodzeniu
Arctic Apples to 1. na świecie jabłka, które nie brązowieją po przecięciu czy obiciu. Powstały w laboratoriach kanadyjskiej firmy Okanagan Specialty Fruits. Można je kupić w wybranych sklepach.
Normalnie, gdy tkanka roślinna zostanie przecięta lub w inny sposób uszkodzona mechanicznie, enzym oksydaza polifenolowa (ang. polyphenol oxidase, PPO) inicjuje reakcję prowadzącą do brązowienia miąższu.
Prędkość i stopień brązowienia przez różne odmiany jabłek zależą od zawartości PPO. Dzięki znacząco obniżonej zawartości PPO Arctic Apple nie ciemnieje nawet parę dni po pokrojeniu. Przedstawiciele Okanagan Specialty Fruits twierdzą, że dzięki temu spożycie jabłek wzrośnie i mniej owoców będzie się marnować.
Neil Carter i jego żona Louisa poświęcili 20 lat na opracowanie Arctic Apples. Pierwszą partię niebrązowiejących Golden Delicious i Granny Smith (Arctic Golden i Arctic Granny) posadzili w 2003 r. Wtedy rozpoczęły się testy, które miały potwierdzić, że owoce nie stwarzają zagrożenia dla zdrowia i środowiska.
Zgodnie z danymi zaprezentowanymi amerykańskiemu Departamentowi Rolnictwa, nowe jabłonie rosną i zachowują się jak te tradycyjne, a owoce mają ten sam skład, co oryginał (różnią się od niego wyłącznie zawartością PPO). Brak enzymatycznego brązowienia ma, poza walorami estetycznymi, jeszcze jeden plus: nie dochodzi bowiem do towarzyszącego mu "wyczerpywania" zasobów, czyli witaminy C oraz przeciwutleniaczy.
Inżynierowie z Okanagan Specialty Fruits mogli zrobić swoje, bo w 2010 r. ktoś inny zmapował genom jabłoni domowej odmiany Golden Delicious. Zidentyfikowanie genów PPO pozwoliło wyłączyć ekspresję za pomocą wyciszenia genu. Zabieg te niemal całkowicie eliminuje produkcję PPO, dlatego jabłka [Arctic] nie brązowieją. Wg specjalistów z kanadyjskiej firmy, PPO nie spełnia żadnej funkcji poza zniechęcaniem ludzi do jedzenia już parę minut od pokrojenia. Postrzegamy to bardziej jako udogodnienie niż manipulację genetyczną. Uważamy, że konsumenci są bardziej niż gotowi na jabłka, które nie brązowieją.
Odpierając zarzuty, przedstawiciele Okanagan Specialty Fruits wyjaśniają, że Arctic Apples [Golden, Granny i Fuji] psują się ostatecznie jak inne jabłka. Ponadto brązowieją w wyniku zakażeń grzybami bądź bakteriami. Ponieważ zmiana koloru sygnalizuje ważne procesy, w przypadku jabłek Arctic łatwiej ocenić jakość owoców.
Sprzedawane w wybranych amerykańskich sklepach pokrojone w plasterki Arctic Golden nie mają, wg producenta, posmaku związanego z popularnymi zabiegami zapobiegającymi brązowieniu.
Komentarze (11)
Sławko, 24 października 2017, 10:46
O mamo! Co za absurd! Tylko po co komu są jabłka pozbawione antyoksydantów? Przecież o to chodzi, aby jeść te z antyoksydantami, bo są najzdrowsze!
Jakoś w to nie wierzę.
Jarkus, 24 października 2017, 12:19
Właśnie o to chodzi, że dzięki zahamowaiu brązowienia jabłka nie tracą antyoksydantów.
To nie kwestia wiary. Można to sprawdzić łatwo i tanio w średnio wyposażonym laboratorium. Gdyby ich marketingowcy chcieli nam wcisnąć takiego fejka, to zaraz by ktoś (konkurencja, łowcy spisków, zwykli uczciwi obywatele) to sprawdził i ujawnił. I zmieszał ich z błotem. Nie opłaciło by się.
nantaniel, 24 października 2017, 12:36
Ich marketingowcy wciskają kit bardziej subtelnie: "Postrzegamy to bardziej jako udogodnienie niż manipulację genetyczną." (czytaj: wiadomo, że manipulacje genetyczne i żywność GMO mają kiepski pijar, więc wolimy nazywać nasze modyfikowane genetycznie jabłka "udogodnieniem" )
lester, 24 października 2017, 14:33
Poza tym, kto kupuje pokrojone w plasterki jabłka? Czy im, tam w Kanadzie, zęby do reszty powypadały? To chyba znak naszych czasów - obrane kartofle powycinane w kuleczki, obrana poszatkowana cebula, gotowa sałata, wystarczy zalać sosem i wiele, wiele innych, bezsensownie (choć wygodnie) wysokoprzetworzonych produktów. A ilość marnowanej w ten sposób żywności - szybkie psucie się i odpady poprodukcyjne oraz energii i wody na przetwarzanie, rosną. Ale co tam - wytniemy jeszcze trochę lasów, podsypiemy więcej nawozów, spalimy więcej paliw, to się zrównoważy.
nantaniel, 24 października 2017, 17:07
Witaj w XXI wieku.
Krzychoo, 25 października 2017, 11:37
Nie tylko w Kanadzie. W Tesco UK na dziale z owocami jest cały regał pokrojonych owoców w kostki: popakowanych w małe plastikowe pudełka, zamknięte zgrzaną folią ze zgrabnym plastikowym widelcem w środku. I to wszystko za grosze - codziennie świeże.
pogo, 25 października 2017, 15:45
@@lester
Nie mam żadnych konkretnych danych, ale tak na wyczucie to powiedziałbym, że kupienie obranych i posiekanych warzyw to wręcz oszczędność energii i zasobów.
Jeśli robi to automat to prawdopodobnie zużywa mniej energii niż człowiek by sobie poświecić przy obieraniu. Jeśli ludzie, to też robią to wydajniej niż większość ludzi (więcej treningu, lepszy sprzęt). To tak samo jak zmywarka jest oszczędniejsza niż ręczne mycie naczyń.
Prawdopodobnie też resztki są lepiej zagospodarowane, a klient kupuje w mniejszych porcjach, więc mu się nie zepsuje zanim zje.
lester, 25 października 2017, 23:53
@pogo
nie wiem jak z zagospodarowaniem resztek, ale widziałem jak przetwarza się cebulę - odcięcie piętki, czuprynki, obranie - każda cebula musi być dość powtarzalnego rozmiaru, więc sporo czasem odpada. potem mycie, siekanie, mycie, płukanie w czymś i chyba znowu mycie (o ile pamiętam to były trzy etapy mycia), a w końcu pakowanie. Do tego trzeba było zbudować zakład i to całkiem spory. Cebulę trzeba tu przywieźć, a następnie znowu wywieźć już zapakowaną. Sporo odpadów, sporo energii, sporo wody oraz plastikowe opakowania. Trwałość kilka dni. Cebula nieobrana - trwałość w domu w koszyku pod stołem bez specjalnego traktowania (kontrola temp., wilgotności itp.) - miesiąc lekko licząc.
Jabłuszka krojone w kostkę zapewne bez skórki - choć tu już @Krzychoo musi się wypowiedzieć. Przetwarzanie zapewne podobne - wycięcie ogryzka ze sporym zapasem żeby przypadkiem nie było łusek, pokroić, odrzucić zbyt małe fragmenty (pewnie mogą iść razem z ogryzkami na paszę albo dżem, ale pasza to i tak marnotrawstwo) potem to zapakować w śliczne plastikowe pudełeczka ze zgrabnym plastikowy widelczykiem itd. Aaa, no i zakład postawić i wozić w tę i z powrotem zamiast od razu na sprzedaż.
Krzychoo, 26 października 2017, 11:21
Nie przyglądałem się im dokładnie (nie kupuję) ale znalazłem np. arbuzy online:
Oczywiście bez skóry.
Dla firmy Tesco to na pewno się opłaca, lecz opłaty np. za wodę, ścieki, pozbywanie się odpadów są niedoszacowane. Gdyby były państwo nie miało by problemu z poniesieniem kosztów usuwania tych śmieci. A tak przesuwa część kosztów na końcowego odbiorcę: przymusowa segregacja śmieci - ja mam cztery pojemniki na: odpady poddające się recyklingowi, odpady organiczne, odpady ogrodowe (nieobowiązkowe) oraz reszta.
Nie mam nic przeciwko segregacji, ale jak widzę ile plastikowych torebek ludzi codziennie przerabiają to szok.
Jasne jest, że nie podniosą opłat za koszty środowiskowe bo to ma zaraz wpływ na ekonomię (wpływy z podatków, zatrudnienie, lobbing i dotowanie partii).
Ale za kilka set lat nasze prawnuki wskrzeszą nas i postawią wszystkich przed sądem za zniszczenie Ziemi.
smoczeq, 26 października 2017, 12:53
Masakra po prostu. Masz arbuza ze skórką - jesz środek a skórkę wyrzucasz na kompost. Zero odpadów plus jest papu (kompost) dla roślin.
Kupujesz arbuza obranego w plastikowym opakowaniu - jesz obranego arbuza a opakowanie leci w najlepszym razie na wysypisko gdzie będzie się rozkładać dziesiąt/setki lat.
Jak tępym trzeba być by dla 3 minutowej przyjemności zaśmiecić środowisko na dzesiątki/setki lat.
Krzychoo, 26 października 2017, 14:12
Dla uciszenia sumienia przy kasie płacisz 5 pensów za plastikową torbę (te pięć pensów ma realną wartość ok 5 groszy polskich). Faktem jest, że po wprowadzeniu opłat za torby ich użycie spadło o ok 80% - dużo? A teraz liczby: tylko w Szkocji przed wprowadzaniem opłaty za jednorazowe torby zużywano ich 800 mln rocznie. To nadal ponad 100 mln torebek rocznie. Nie wlicza się w to opakowań na pokrojone arbuzy, mięso czy sery pakowane osobno.
Dobra opłata to była by taka aby każdy wolał wziąć z domu własną torbę.