Kosztowne rozmrażanie Arktyki
Ocieplenie i związane z tym rozmrażanie się Arktyki wiązane jest z potencjalnymi korzyściami ekonomicznymi. Mówi się o dostępie do nowych łowisk, powstaniu nowych korytarzy dla transportu morskiego czy dostępie do bogactw naturalnych uwięzionych pod lodem.
Teraz po raz pierwszy przeprowadzono szacunki ewentualnych strat, które może spowodować globalne ocieplenie w północnych regionach Ziemi. Straty te związane są z emisją olbrzymich ilości metanu uwięzionych w największym na Ziemi szelfie znajdującym się we wschodniej Syberii.
Naukowcy szacują, że pod powierzchnią szelfu uwięzionych jest ponad bilion ton metanu. Ocieplenie oznacza, że olbrzymie ilości tego gazu mogą szybko wydostać się do atmosfery. Nie są to obawy bezpodstawne. W 2010 roku Natalia Shakahova i Igor Semiletov z University of Alaska zaobserwowali, że metan wydostaje się spod powierzchni morza. Niektóre miejsca jego wycieku miały kilometr średnicy. Wówczas uczeni wyliczyli, że w ciągu dekady do atmosfery może trafić dodatkowo 50 miliardów ton metanu. W ten sposób koncentracja metanu w atmosferze zwiększyłaby się 12-krotnie, a średnia temperatura na Ziemi wzrosłaby o 1,3 stopnia Celsjusza.
Teraz ekonomista Chris Hope oraz badacz Oceanu Arktycznego, Peter Wadhams, obaj z University of Cambridge we współpracy z analitykiem Gailem Whitemanem z Uniwersytetu Erazma z Rotterdamu przeprowadzili symulacje, w których przyjęli, że w latach 2015-2025 dochodzi do takiej właśnie emisji metanu z szelfu Syberii.
To ekonomiczna bomba zegarowa - mówi Whiteman. Zdaniem uczonych takie wydarzenie przyspieszy o 15-35 lat moment, w którym średnie temperatury będą o 2 stopnie wyższe niż przed epoką przemysłową. Spowodowane nim straty sięgnęłyby niemal rocznego światowego PKB i zamknęłyby się kwotą około 60 bilionów dolarów. Większość kosztów poniosłyby kraje najbiedniejsze. Zapłaciliby mieszkańcy Afryki, Azji i Ameryki Południowej. Straty związane byłyby z suszami, utratą plonów, podniesieniem się poziomu oceanów oraz gwałtowniejszymi burzami tropikalnymi. Zdaniem Natalii Shakahovej gwałtowne uwolnienie się 50 miliardów ton metanu jest wysoce prawdopodobne w każdej chwili.
Obecnie z szelfu do atmosfery przedostaje się około 10 milionów ton metanu rocznie. Nie wiadomo, czy jest to zjawisko nowe. Nie wiadomo nawet, czy odpowiada za nie działalność człowieka. Shakahova nie wyklucza, że zachodzi ono od końca ostatniej epoki lodowcowej.
Komentarze (1)
antykwant, 24 lipca 2013, 18:15
Rasa ludzka to rasa złodziei o tendencjach wirusologicznych. Z drugiej strony człowiek jest tylko zwierzęciem i żeby zmienił swoje postępowanie musi być przyparty do metaforycznego (i nie tylko) muru. Jak już nasz planeta nas przyprze to przejdziemy na kolejną... jak przysłowiowi kosmici.
No i szkoda, że na końcu nie napisano "oznacza to, że konieczne będzie poprawienie modeli klimatycznych".