To salmonella zdziesiątkowała Azteków?
Wraz z hiszpańskim podbojem państwa Azteków na terenie dzisiejszego Meksyku pojawiły się fale śmiercionośnych epidemii. Do roku 1576 miejscowa populacja, która bezpośrednio przed przybyciem Europejczyków liczyła ponad 20 milionów osób zmniejszyła się do 2 milionów. Szczególnie poważna była epidemia z 1545 roku, która zabiła od 5 do 15 milionów ludzi. Dotychczas jednak nie wiedziano, co zabijało Azteków.
Materiał genetyczny uzyskany z zębów 10 ofiar epidemii wskazuje, że jej przyczyną była niezwykle groźny serotyp C bakterii Salmonella enterica subspp. enterica. Wywołuje on gorączkę, krwawienie, dyzenterię oraz czerwoną wysypkę. O takich właśnie objawach donoszą dokumenty z epoki.
Naukowcy od dziesięcioleci sprzeczali się, co było przyczyną tej jednej z największych epidemii w historii Nowego Świata. Najeźdźcy z Europy przynieśli do obu Ameryk liczne patogeny, w tym ospę wietrzną i tyfus. Niektórzy specjaliści uważają, że poważne susze, do których w tym czasie doszło, mogły obudzić też wiele miejscowych patogenów. Jednak w obliczu niewielkiej liczby wiarygodnych wskazówek i niezbyt szczegółowych relacji historycznych, trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, jakie choroby dziesiątkowały rodzimych mieszkańców Ameryk i skąd one pochodziły. Cała seria epidemii, włącznie z tą z 1545 roku, jest określana ogólnym azteckim słowem cocoliztli, oznaczającym po prostu zarazę.
Kirsten Bos i Johannes Krause z Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka opracowali nowe narzędzie do analiz metagenetycznych. MALT, bo tak się ono nazywa, umożliwiło porównanie znanych kodów genetycznych referencyjnych bakterii i wirusów z DNA uzyskanym z ciał pogrzebanych przed setkami lat. Do badań wykorzystano zęby osób pochowanych na stanowisku Teposcolula-Yucundaa w regionie Mixteca Alta w stanie Oaxaca. Wcześniejsze badania radiowęglowe wykazały, że 10 z 29 znalezionych tam szkieletów należy do ofiar epidemii z 1545 roku. Po porównaniu DNA z kodem genetycznym 6247 bakterii naukowcy stwierdzili, że poszukiwany patogen to S. enterica. Bardziej szczegółowe badania najlepiej zachowanych fragmentów kodu genetycznego wskazały na serotyp C. Naukowcy porównali też uzyskane wyniki z badaniami materiału genetycznego pobranego od osób, które nie były ofiarami epidemii. Wykluczyli w ten sposób, że patogeny mogły być np. obecne w glebie i stamtąd przedostały się do zwłok.
Już z wcześniejszych badań wiemy, że serotyp C Salmonella enterica subspp. enterica występował w Europie od około 1200 roku. To sugeruje, że bakteria pochodzi ze Starego Świata. Nie mamy jednak dowodów na to, by to Europejczycy przywieźli ją do Ameryki. Obecnie serotyp ten atakuje ludzi głównie w krajach rozwijających się. W roku 2000 zaraził on 27 milionów osób.
Warto podkreślić, że wspomniane badania nie rozstrzygają ostatecznie przyczyn śmierci oraz nie wskazują na winnego epidemii. Nie można bowiem wykluczyć, że sama obecność S. enterica nie wywołała choroby. Nie można też wykluczyć, ze cocoliztli została wywołana przez inny patogen bądź różne współistniejące patogeny. Naukowcy mogli też przeoczyć wiele wirusów. Skupili się bowiem na łatwiejszym do uzyskania DNA, nie prowadzili badań pod kątem wirusów RNA. Tymczasem jedna z hipotez dotyczących epidemii mówi, że jednymi z jej przyczyn mogły być hantawirusy.
Komentarze (12)
Krzychoo, 16 stycznia 2018, 13:19
Ciekawe czy zdołali by się oprzeć Hiszpanom (i w ogóle Europejczykom) gdyby ich populacja pozostała na poziomie sprzed epidemii?
thikim, 16 stycznia 2018, 17:31
Wątpliwe.
1545 - załóżmy że zabija od 5 do 15 mln choroba.
Cortez gro wojen przeprowadził w latach 1519-1521.
O sukcesie zdecydowało co innego. Przeważnie panujące na danym obszarze plemiona cieszyły się powszechną nienawiścią plemion które same podbiły.
W armii Corteza były momenty że tylko 1 % to byli Europejczycy
darekp, 16 stycznia 2018, 21:55
Podobnie zresztą Indianie północnoamerykańscy - wszystkie te liczne plemiona przeważnie wzajemnie się nienawidziły, bywało, że wolały sojusz z białymi przeciwko innemu plemieniu indiańskiemu, mieli specyficzną kulturę, podobno w języku większości z nich słowo "człowiek" oznaczało tylko członka własnego plemienia (i tak bywało zdaje się u wielu innych ludów pierwotnych), wyrywkowo przyjmowali wynalazki techniczne od białych (np. koń i broń palna - tak, rolnictwo - nie). Inkowie z kolei mieli kiepską organizację państwa (przeczytałem kiedyś takie domysły: http://naukaniedlaopornych.blogspot.com/2012/10/dlaczego-przegrali-czyli-o-grzechu.html i w ten sposób je wtedy zrozumiałem, nie wiem, jak bym odczytał teraz). I pewnie wiele innych "grzechów".
P.S. I żeby nie było wątpliwości: ja ich lubię (kiedyś na innym portalu mi zarzucono uprzedzenia). Tylko trzeba widzieć rzeczy jakimi są (zarówno wady jak i zalety)
P.S 2. I jeśli ktoś ma czas, polecam książkę "Mały wieki człowiek" - IMHO daje wyczucie wielu takich spraw (przy równoczesnym zachowaniu dużej sympatii dla Indian).
thikim, 16 stycznia 2018, 22:17
Czytałem. Z tym że kilkanaście lat temu.
Zresztą czytałem wiele książek o Indianach. Z perspektywy czasu widzę że to był laurkowy obraz. Pełen tęsknoty do wyśnionych krain.
darekp, 16 stycznia 2018, 22:55
Ja też kilkanaście lat temu (końcówka lat 90-tych ubiegłego wieku, na dobrą sprawę mogło być nawet 20). Na pewno książki zawsze przedstawiają wiele rzeczy w postaci uproszczonej, zgadza się, ale akurat MWC nie był pod tym względem taki zły, było w nim jakieś dążenie do pokazania jak mogło realnie wyglądać życie Indian i białych w czasach "kowbojskich" (przynajmniej tak zapamiętałem).
thikim, 16 stycznia 2018, 23:06
Polecić mogę osobiście książki Fiedlera i Wernica.
Gość, 17 stycznia 2018, 10:43
Dorzuciłabym Szklarskiego z Tomkiem u źródeł Amazonki.
darekp, 17 stycznia 2018, 11:22
Szklarski (oj, to jeszcze wcześniejsze lata - pierwsza połowa podstawówki;)) oprócz serii o Tomku napisał trzy książki o Indianach Dakota. Zdecydowanie bardziej wpisujące się w ten "laurkowy obraz".
Jeszcze można by dorzucić Cejrowskiego, Halika (o ile coś pisał, nawet nie wiem, na pewno nie czytałem), B. Pawlikowską.
Gość, 17 stycznia 2018, 11:33
Słusznie. Ten sam "naukowy" poziom.
Można jeszcze dorzucić mistrza Cejrowskiego.
Jak już padło, bo mistrz Cejrowski przoduje na listach profesjonalnych publikacji.
darekp, 17 stycznia 2018, 11:39
Nie nazwałby Cejrowskiego mistrzem, pisze zabawnie, żeby wciągnąć czytelnika. To czuć. Jak i to, że podkoloryzowuje różne sprawy.
Zgoda, że może warto byłoby znaleźć porządne naukowe opracowania, najlepiej w formie dającej się przeczytać laikowi (takiemu jak ja) w wolnej chwili po pracy. Tylko że osobiście nie znam.
P.S. Jedyna informacja, jaką przeczytałem w źródłach o zacięciu naukowym (już nie pamiętam gdzie), to właśnie to, że wiele ludów pierwotnych nie ma pojęcia "człowiek" na określenie przedstawicieli gatunku homo sapiens. "Człowiek" to członek własnego plemienia.
pogo, 17 stycznia 2018, 13:17
Wyciąłem i przeniosłem offtop...
Gość, 17 stycznia 2018, 13:29
Bardzo męskie. Podziwiam.