Batteriser, niewielki gadżet o wielkich możliwościach
Niewielkie urządzenie o nazwie Batterriser będzie sprzedawane w cenie 2,50 USD, jednak może ono tak bardzo wpłynąć na rynek baterii, że ktoś zdecydował się na włamanie do biura jego twórcy. Jak mówi Bob Roohparvar, twórca Batterisera, włamywacze musieli dobrze znać rozkład pomieszczeń, wiedzieli, czego szukają i gdzie to znajdą. Bez problemu przeszli przez wszystkie otwarte drzwi i wyłamali zamek do jego biura. Zabrali dysk twardy, klips USB i niewielkie kawałki metalu – próbki Batterisera. Roohparvar nie martwi się jednak o przyszłość swojego wynalazku, gdyż zdążył go opatentować, a we wrześniu rozpocznie jego sprzedaż. Opakowanie z 4 Batterizarami będzie kosztowało 10 dolarów.
Czym jest tajemniczy Batteriser? To urządzenie, które kilkukrotnie przedłuży czas, przez jaki będziemy mogli używać baterii alkalicznych. Od AAA do D. Nikomu nie trzeba mówić, jak wielki wpływ może wywrzeć na rynek baterii, który w samych tylko Stanach Zjednoczonych jest warty 3,4 miliarda USD rocznie.
Baterie alkaliczne zapewniają napięcie 1,5 wolta. Jednak wystarczy, że spadnie ono do 1,35V lub nawet do 1,4V, a stają się bezużyteczne. Wiele nowoczesnych urządzeń uzna wówczas, że baterie nie przechowują już energii, podczas gdy w rzeczywistości baterie wciąż są naładowane w 80%. Batteriser umożliwia wykorzystanie całej energii z baterii.
Wzmacniacze napięcia to nic nowego, jednak Batteriser to miniaturowe urządzenie, które nakładamy na baterie. Jest ono na tyle małe, że powinno pasować wszędzie tam, gdzie używamy baterii. Może ono zwiększyć napięcie z 0,6 do 1,5 wolta, tak, jakbyśmy mieli do czynienia z nową baterią. Opatentowaliśmy nie sposób na zwiększanie napięcia, ale sposób miniaturyzacji, która pozwoliła nam na stworzenie Batterisera. Kluczem do sukcesu był właśnie taki stopień miniaturyzacji, jakiego nikomu dotychczas nie udało się osiągnąć - mówi Roohparvar.
Komentarze (11)
thikim, 2 czerwca 2015, 15:27
Pomysł rzeczywiście ciekawy. Kradzież wygląda jednak na reklamę a nie kradzież.
pstrag, 2 czerwca 2015, 15:52
Artykuł się czyta niczym obietnice wyborcze - ładnie w materiałach marketingowych, niemożliwe z fizycznego punktu do zrealizowania. Jest to najzwyklejsza przetwornica, podobna do setek podobnych projektów do znalzienia w internecie pod nazwą "Joule thief", która działa do momentu aż napięcie na ogniwie spadnie do ok. 0,6V. Z artykułu można wywnioskować, że spadek napięcia z 1,5V do 1,35V to 20% dostępnej energii w naszym "paluszku" - prawda jednak jest taka, że ogniwa nie rozładowują się liniowo, więc większość energii została już "wyssana" z paluszka, ponadto wiele urządzeń spokojnie działa przy napięciu na ogniwach ok 1V. Przetwornica ta ponadto ma swoją sprawność na poziomie ok 80-93%, więc niemała część energii jest zużywana na podtrzymanie pracy przetwornicy.
Sam artykuł to ani nic odkrywczego, ani nie jest rzetelnie opisany, za to ma w sobie sporo marketingowych niedomówień podchodzących pod oszustwo.
thikim, 2 czerwca 2015, 21:31
Napisali wyraźnie: pomysł jest znany. Sztuka polegała na miniaturyzacji tak aby baterii używać w standardowych urządzeniach bez konieczności ich modyfikacji. I to rzeczywiście jest odkrywcze, może złe słowo, na pewno innowacyjne. Chyba że znasz przykład że ktoś zrobił to wcześniej
Nie pasuje mi tylko to: wzmacniacze napięcia (bo powinno być przetwornice), ale to pewnie tłumaczenie.
ex nihilo, 3 czerwca 2015, 01:29
Czasem i parę minut dobre
rahl, 3 czerwca 2015, 10:12
Najbardziej odpowiedni termin to "regulator napięcia".
A tak na marginesie to kolejny bezużyteczny wynalazek, nie słyszałem jeszcze o urządzeniu które po spadku napięcia baterii poniżej 1,35v przestawałaby działać - takie podejście wyklucza całkowicie użycie akumulatorów. Do tego jeśli zastosujemy to urządzenie do akumulatorów NiMh/NiCD możemy je zniszczyć (zbyt głębokie rozładowanie)
pogo, 3 czerwca 2015, 10:16
Musiałbym sprawdzić jaki jest maksymalny dopuszczalny poziom rozładowania tych akumulatorów. Zakładam jednak, że wynalazek jest przeznaczony jedynie do baterii alkalicznych i w instrukcji będzie info by nie stosować ich do akumulatorków, tak jak na ładowarkach jest info by nie ładować nimi jednorazowych baterii.
W końcu w całym artykule nie ma nawet zająknięcia o akumulatorach.
rahl, 5 czerwca 2015, 12:17
Ale urządzenie pasuje na wszystkie produkty w wymiarze AA. Możemy spokojnie założyć, że znajdą się mistrzowie co będą tego używać także z akumulatorami.
pogo, 7 czerwca 2015, 16:01
Tak samo jak są mistrzowie, którzy wkładają "zwykłe" baterie do ładowarek. Głupich nie sieją...
thikim, 7 czerwca 2015, 16:17
Hmm, wkładałem. I znam rezultaty. A Ty znasz? Czy tylko tak sobie wykoncypowałeś bez sprawdzania doświadczalnego?
Jajcenty, 7 czerwca 2015, 16:54
Doładowywałem sobie baterię do zegarka za pomocą zwykłej 3R12. Za pierwszym razem się udało. Za drugim oparzyłem se opuszkę palca i trochę wybuchło, niedużo ale przy odrobinie pecha można oberwać ługiem w oko. Wiem, zależy od napięcia, itd, ale baterie nie są drogie a oczu mam tylko dwoje i do obu jestem bardzo przywiązany.
thikim, 7 czerwca 2015, 17:30
O i to jest odpowiedź praktyka, badacza, naukowca który woli zbadać niźli opierać się na potocznym mniemaniu.
Da się naładować. Proces mało wydajny, ryzykowny. Nie wiem, nie mierzyłem dokładnie ale szacunkowo będzie to wielokrotnie krócej działać. Ale się da raz czy dwa.
W sytuacjach awaryjnych jak nie ma akumulatorów a jest potrzeba to można ładować i zwykłe ogniwa i nie ma w tym nic głupiego.