Dlaczego prace kobiet są rzadziej cytowane? Zaskakujące wyniki analizy artykułów naukowych
Kobiety stanowią obecnie większość osób otrzymujących doktorat z nauk biologicznych. Jednak z przeprowadzonych przed 2 laty badań, których autorzy przeanalizowali 2 miliony prac naukowych wynika, że są one znacznie rzadziej cytowane w pracach publikowanych w prestiżowych pismach medycznych. Uczeni z Chin, Kanady i USA postanowili dowiedzieć się, dlaczego tak się dzieje. Przeanalizowali więc artykuły naukowe opublikowane w latach 2002–2017 w pismach z dziedziny nauk biologicznych i podzielili je ze względu na płeć ich głównych autorów (ich nazwiska wymieniane są na pierwszym i ostatnim miejscu prac). Następnie sprawdzali, jak artykuły te były cytowane w kolejnych pracach. Analiza dała zaskakujące wyniki.
Okazało się, że cytowania zależą od płci głównych autorów artykułu. W artykułach autorstwa mężczyzn częściej cytowani są mężczyźni, a w artykułach autorstwa kobiet częściej cytuje się kobiety. Tendencja ta jest słabiej zarysowana wśród młodszych naukowców. Jednak większość nierównowagi w cytowaniach wynika z faktu, że niektóre dziedziny nauk biologicznych są zdominowane przez jedną płeć. Kolejnym czynnikiem była tendencja zgodnie z którą naukowcy mają bardziej rozbudowaną sieć profesjonalnych kontaktów wśród osób własnej płci.
Autorzy badań, Sifan Zhou z Uniwersytetu w Xiamen, Sen Chai z McGill University oraz Richard B. Freeman z Uniwersytetu Harvarda, sprawdzili też, jak cytowane są prace, w których nie wymieniono imienia autora, zatem nie można było poznać, jakiej jet on płci. Okazało się, że nadal istniała nierównowaga w cytowaniach. Była mniejsza, ale wciąż widoczna. Uczeni przypuszczają, że jest to spowodowane właśnie bardziej rozbudowaną siecią profesjonalnych kontaktów wśród osób własnej płci.
W ramach obecnie stosowanych strategii, mających na celu zwiększenie liczby kobiet zajmujących się nauką, mentorami rozpoczynających karierę naukową kobiet zostają inne kobiety. Tymczasem, jak wskazują powyższe badania, to błąd, gdyż strategia taka tylko zwiększa tendencję do budowania profesjonalnych kontaktów w oparciu o własną płeć. Zdaniem Zhou, Chaia i Freemana, należy losowo przypisywać mentorów młodym naukowcom i losowo rozdzielać miejsca np. na konferencjach naukowych. Sztuczne podziały ze względu na płeć mogą bowiem pogłębiać problemy.
Komentarze (10)
nantaniel, 2 stycznia 2024, 14:46
"Ależ kochanie, to jest tylko kolega/koleżanka z pracy".
Na co komu takie problemy?
czernm20, 3 stycznia 2024, 01:15
Miałem obejrzeć "Emancypantki" w których zagrał to ekranizacji, Jerzy Wasowski.
To jeden z założycieli Kabaretu Starszych Panów. Bolesław Prus natomiast to ciekawy autor, jakby na zachęte umieścił tam moje nazwisko.
Kobietą brakuje języka w gębie, próbują tworzyć nowe formy logiczne, używając niestandardowych spójników logicznych i używając tychże jako wnioskowań.
Nie rozumiem tego, po co silić się na własne konstrukcje zdaniowe, które nie są intuicyjne ani powszechnie rozumiane, które kultywują jakieś formy obce, nieutarte. Może tu jest zarys problematyki? Skoro mniejsza przejrzystość tekstu to i mniejsza cytowalność. Pokutuje dalej poczucie zależności wielkości mózgu a złożoności percepcji, które jest antropocentryzmem.
Walka ta z kobietami o ich prawa jest walką z antropocentryzmem, bo wielkość tkanki mózgowej nie świadczy o inteligencji. Oczywiście nie definiowałbym tejże jako upolitycznione i eugeniczne IQ, MENSy. Takie testy są nic nie warte.
Gdybym ja miał wybierać to wybrałbym 69 IQ, aby powiedzieć tym samym co myślę o testach IQ, wykalkulowałbym taki właśnie wynik.
radar, 10 stycznia 2024, 21:12
Coś nie rozumiem tego wytłumaczenia. Skoro kobiet jest więcej w naukach biologicznych i one częściej cytują kobiety to jakim cudem tych cytowań jest mniej?
nantaniel, 11 stycznia 2024, 17:18
Chyba jedyne logiczne wytłumaczenie jest takie, że kobiety publikują mniej prac naukowych.
Astro, 11 stycznia 2024, 19:28
W naukach biologicznych niekoniecznie (o czym mowa w artykule, a bab tam nie brakuje), bo mowa jest o cytowaniach; mój wniosek byłby prostszy - publikacje bab niewiele wnoszą, czyli są nieistotne. Piszą, bo piszą... Ale każdy śpiewać może. Tak to jest, gdy parytety wnosi się siłą, do tego na widłach. Trudno się dziwić, że skoro powinowactwo jajników jest na topie, to powinowactwo jąder (może gdzieś tam niszowo) jednak się pojawia. Moim skromnym zdaniem parytety robią krzywdę wszystkim, zwłaszcza zainteresowanym - czarnoskóra piłkarka rugby na dzień dobry znajdzie się na prestiżowym kierunku matematyki, ale czy to przynosi pożytek MATEMATYCE? W końcu jeśli coś opublikuje, to będzie to coś na poziomie ręcznika po zawodach... Znam bardzo wiele Pań, które biją mnie w większości zagadnień na łeb. Statystyka to jednak inna sprawa. Parytety to nie jest odpowiedź. Dla mnie to hamowanie nauki.
Jednak mało im, bo wciąż
Czyli parytetem zostanie cytowanie ówien?
Szanowne Panie: wiem doskonale, że wbrew temu co próbował nie tak dawno narzucić tak zwany minister czarnekiem zwany jesteście inne. Wiem, doceniam i szanuję. Parytety jednak to choroba. Jeśli chcemy się ścigać na ćwierć mili, to jaki sens ma liczenie mojego czasu, jeśli Wam pozwala się wystartować dwie sekundy wcześniej? Gdybym był kobietą, to parytet byłby dla mnie potwarzą.
peceed, 12 stycznia 2024, 09:20
To może być podstawowy powód dla którego Europa przestała się szybko rozwijać. A tacy Azjaci mają wywalone.
Cytowań jest mniej "w pracach publikowanych w prestiżowych pismach medycznych". Prawidłowy wniosek jest chyba jednak dość oczywisty?
Kiedyś były badania w których wykryto "nieuświadomiony systemowy rasizm" - projekty czarnych naukowców rzadziej dostawały granty nawet pomimo całkowitej anonimizacji wniosków. Oczywiście akcja afirmacyjna nie miała z tym nic wspólnego - w USA można zjeść ciastko i dalej je mieć.
Tymczasem jeden mój kolega po przykrych doświadczeniach (błędne wzory w publikacjach) zaczął stosować prostą praktykę 20 lat temu - jeśli naukowiec jest czarny i jest z USA, to należy weryfikować wszystkie wyniki z automatu.
No cóż, wśród hardkorowych feministek istnieje bardzo duży odsetek męskich wzorców w budowie ciała, jak na przykład kształt dłoni.
Dlatego najprawdopodobniej jest to rodzaj dysmorfii płciowej - odpalają się też męskie wzorce w rozwoju mózgu w kobiecym ciele.
Próbują grać w "męskim świecie" i nie rozumieją, dlaczego nie mogą osiągnąć sukcesu... Dawniej w bardziej brutalnych czasach było to dość oczywiste - brak kompetencji był błyskawicznie karany na poziomie darwinowskim Dzisiaj społeczeństwa zostały zmuszone do podjęcia tej zabawy i wyrównywania szans kobietom, tylko "dziwnym trafem" kobiety są zainteresowane równością wyłącznie z tymi kilkunastoma procentami najlepiej funkcjonujących samców - przecież reszta i tak jest dla nich niewidzialna
Innym "biologicznym" problem z kobietami jest taki, że brakuje im pewnych wewnętrznych bezpieczników w relacjach z innymi - bo dawniej takim naturalnym bezpiecznikiem głównym była mniejsza siła fizyczna.
Na przykład w przyrodzie samce nie walczą o samice na śmierć i życie - bo to nie ma sensu. Ustalają hierarchię i koniec. A w przypadku ludzi muszą jeszcze potem zgodnie współpracować, bo od tego zależało ich przeżycie w walce z innymi grupami.
radar, 14 stycznia 2024, 21:20
Parytety to nic innego jak dyskryminacja. Jakkolwiek inaczej chcieć by to nazywać to jednak jeśli o czymkolwiek formalnym (liczba miejsc, dodatkowe punkty, etc.) decyduje płeć to jest to dyskryminacja ze względu na płeć. I nie mogą mieć tu znaczenia predyspozycje, bo jeśli miało by być inaczej to można by np. koszykarzom poniżej 190 cm doliczać po 1 pkt. do każdego trafienia. Powinno się walczyć w swojej "kategorii wagowej", a jak chcesz w wyższej to na własną odpowiedzialność i ze wszystkimi tego konsekwencjami. No, ale to należałoby rozumieć
Astro, 15 stycznia 2024, 13:46
Wszystko jasne i zgoda, tylko:
Kto to ma zrozumieć? Chyba nie myślisz o "ustawodawcach", prawda?
Niestety, powoli i oni zaczynają na tym "jechać". W końcu koleżanka wiele nie kosztuje.
Zawsze tak było, ale BLM. Takie mamy czasy. Też to znaliśmy (dawno temu), jak i za pisu: nie matura, lecz chęć szczera...
peceed, 21 stycznia 2024, 23:52
zrobi z Ciebie youtubera
Taka formułka chyba lepiej opisuje i aspiracje młodzieży i mechanizmy
czernm20, 13 czerwca 2024, 11:55
To dalej jest nagminne w moim otoczeniu. Dzisiaj już porozumiewają się często bezokolicznikami. Powtarzają też bezmyślnie różne rzeczy, jak papugi.
A przecież logika ich wynika z jakiegoś dualizmu, co to za zdanie gdzie zamiast implikacji jest alternatywa i to w postaci "jest x i nie ma x", co jest prawdą, skoro to tautologia to prawdę pomijam... kto to wymyślił, aby silić się na coś takiego w urzędowych pismach? To okropne.
Tak jakby cielesność miała być zakorzeniona w języku, jakby struktura ich ciała chciała wybrzmieć w tym, więc silą się one na ukazywanie swoich 2 mózgów, gdzie facet myśli jednym mózgiem.
Zatracenie znaczenia i sensu. Używanie języka w sposób niepoprawny, błędny.