Na pewno dokonaliśmy postępu? Rolnicy mają mniej wolnego niż łowcy-zbieracze.
Przyzwyczajeni jesteśmy myśleć, że historia ludzkości to historia postępu. Jednym z najważniejszych wydarzeń w historii ludzkości jest przejście z łowiecko-zbierackiego trybu życia, do uprawy roli. Tymczasem badania przeprowadzone na Filipinach wskazują, że łowcy-zbieracze, którzy przeszli na rolnictwo, pracują o 10 godzin w tygodniu dłużej. To zaś każe nam zapytać, czy to na pewno postęp, a jeśli tak, to czemu postęp ma służyć. Okazało się też, że zaadaptowanie rolnictwa najbardziej wpłynęło na życie kobiet.
Antropolog Mark Dyble z University of Cambridge i jego koledzy przez dwa lata żyli wśród Aetów, niewielkiej populacji łowców-zbieraczy zamieszkujących północne Filipiny, którzy stopniowo adaptują rolnictwo.
Każdego dnia pomiędzy godzinami 6 a 18 naukowcy zapisywali, co robią ich gospodarze, a badania takie prowadzili wśród 10 różnych społeczności Aetów. Stworzyli w ten sposób szczegółowy zapis zajęć 359 osób. Odnotowywali kiedy ludzie ci odpoczywali, kiedy zajmowali się dziećmi, kiedy wykonywali obowiązki domowe i kiedy pracowali poza domem. Część badanych społeczności Aetów prowadzi wyłącznie gospodarkę zbieracko-łowiecką, a część zajmuje się zbieractwem i uprawą ryżu.
Badania, których wyniki opublikowano właśnie w Nature Human Behaviour wskazują, że im bardziej Aetowie angażują się w rolnictwo i działalność niepowiązaną ze zbieractwem, tym ciężej pracują i mniej mają czasu na odpoczynek. Obliczono, że Aetowie, którzy skupiają się głównie na rolnictwie pracują przez 30 godzin tygodniowo, zaś ci, którzy pozostali przy gospodarce zbieracko-łowieckiej pracują 20 godzin tygodniowo. Uczeni odkryli, że tak drastyczna różnica wynika przede wszystkim z faktu, że tam, gdzie zaadaptowano rolnictwo, kobiety zostały oderwane od obowiązków domowych by pracować w polu. Kobiety żyjące w społecznościach zajmujących się rolnictwem mają o połowę mniej czasu na wypoczynek, niż kobiety łowców-zbieraczy.
Przez długi czas uważano, że przejście na rolnictwo oznacza postęp, gdyż pozwoliło to ludziom na porzucenie ciężkiego i niepewnego trybu życia. Jednak od samego początku badań antropologicznych nad łowcami-zbieraczami zaczęto kwestionować to przekonanie wskazując, że łowcy-zbieracze mają dużo wolnego czasu. Nasze badania dostarczają najmocniejszych dowodów na poparcie tej hipotezy, mówi Dyble.
Średnio wszyscy Aetowie spędzali 24 godziny tygodniowo na pracy poza domem, około 20 godzin tygodniowo na obowiązkach domowych i około 30 godzin tygodniowo na odpoczynku za dnia. Jednak podział tego czasu był mocno zróżnicowany.
Zarówno kobiety i mężczyźni mieli najmniej czasu wolnego gdy byli w wieku około 30 lat. Im byli starsi, tym więcej wolnego mieli. Istniały też różnice pomiędzy płciami. Kobiety spędzały mniej czasu na pracy poza domem, a więcej na pracach domowych i opiece nad dziećmi. Miały tyle samo czasu wolnego co mężczyźni. Jednak przejście na rolnictwo miało nieproporcjonalny wpływ na życie kobiet.
Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że pracą w polu jest łatwiej się dzielić niż polowaniem czy łowieniem ryb. Niewykluczone jednak, że istnieje jakaś inna przyczyna, dla której mężczyźni nie są gotowi lub zdolni do spędzania większej ilości czasu na pracy w polu. To wymaga dalszych badań, stwierdza Dyble.
Przypomnijmy, że rolnictwo pojawiło się przed ponad 12 000 laty, a około 5000 lat temu zdominowało ludzką działalność. Współautorka badań, doktor Abigail Page, antropolog z London School of Hygiene and Tropical Medicine mówi: Musimy być bardzo ostrożni ekstrapolując dane na temat współczesnych łowców-zbieraczy na prehistoryczne społeczności. Jeśli jednak pierwsi rolnicy naprawdę musieli pracować ciężej, by się utrzymać, to powstaje ważne pytanie – dlaczego ludzie zaadaptowali rolnictwo?.
Uczona zauważa też, że ilość czasu wolnego, jaki mają Aetowie do dowód na wydajność gospodarki łowiecko-zbierackiej. Tak dużo wolnego pozwala również wyjaśnić, w jaki sposób społeczności łowiecko-zbierackie są w stanie nabyć tak wiele wiedzy i umiejętności w czasie własnego życia oraz życia kolejnych pokoleń.
Komentarze (113)
Jajcenty, 21 maja 2019, 13:21
Bo czasu mieli w bród, a jedzenia mało. Kupili sobie trochę lepsze/stabilniejsze życie kosztem czasu którego i tak nie potrzebowali.
Afordancja, 21 maja 2019, 14:13
To tak jak. Skoro mając działalność gospodarczą, gdzie mogą więcej zarobić ludzie wybierają raczej etat. A no właśnie chodzi o stabilność.
Warai Otoko, 21 maja 2019, 14:23
Jeszcze należy zwrócić uwagę, że badanie dotyczyło Filipin, więc nie wiadomo jak to się ma do starożytnych mieszkańców europy ;P
Dodam jeszcze, że inaczej się "łowi" i "zbiera" w ciepłym a inaczej w zimnym
Afordancja, 21 maja 2019, 14:37
Tak swoją drogą, może to głupie, ale dlaczego tego plemienia nie zapytają dlaczego wolisz rolnictwo niż zbieractwo?
thikim, 21 maja 2019, 15:03
Rozsądne.
Podkreślmy że nie tylko czas i jedzenie są korzyścią. To jak piszesz ogólniej lepsze/stabilniejsze życie.
Podkreślę też jeszcze coś. Czy dziś po niewątpliwych setkach lat postępu: mamy więcej czasu na odpoczynek?
Daniel O'Really, 21 maja 2019, 18:03
Zdecydowanie tak. Pomyśl ile trzeba by godzin pracy poświęcić, na samodzielne wyprodukowanie wszystkich rzeczy, do których mamy dostęp - elektroniki, samochodów, samolotów itd itp. Gdyby ktoś w obecnych czasach zadowolił się życiem na poziomie ówczesnych (tudzież obecnych zacofanych) plemion, mógłby pracować pewnie ze 3 godziny togodniowo żebrząc, albo wybierając jedzenie ze śmietników hipermarketów itp. W postępie nie chodzi o to, żeby jednostka miałą więcej czasu na odpozcynek, tylko żeby zwiększyć produktywność jednostki do tego stopnia, żeby można było korzystać z dobrodziejstw specjalizacji.
thikim, 21 maja 2019, 18:15
Nic by nie trzeba poświęcać bo nic byś nie wyprodukował z tych rzeczy co wymieniasz.
Nie musisz mi tłumaczyć o co chodzi w postępie bo nie o to pytam. Ja tylko pytam czy więcej odpoczywamy.
Chociaż w sumie masz rację. Zadałem pytanie trochę źle.
Więc poprawiam: czy więcej odpoczywamy? Bo to ostatecznie mierzyli tam naukowcy. Nie czy ludzie mają więcej czasu na odpoczynek.
Jest różnica pomiędzy: mieć więcej czasu na coś, a coś robić.
Daniel O'Really, 21 maja 2019, 19:55
Żeby twoje stwierdzenie było poprawne, musiałbyś założyć, że nie potrafię zdobywać i przetwarzać informacji. Inną możliwością jest, że źle mnie zrozumiałeś. Chodziło mi o obecne czasy, w których mamy możliwość wykonania tych wszystkich rzeczy, od momentu zdobycia informacji o koniecznych czynnościach przez wydobycie odpowiednich materiałów po przerobienie ich w użyteczne przemioty.
To rzeczywiście całkiem zmienia postać rzeczy. Nie znam żadnych badań odpowiadających na to pytanie, ale intuicyjnie postawiłbym raczej na to, że obecnie ludzie odpoczywają mniej. Pewnie dlatego, że żeby system działał, większość albo przynajmniej duży odsetek musi pracować wydajnie, więc powstało sporo "zachęt" do tego, żeby nie wybierać alternatywnych stylów życia.
ex nihilo, 21 maja 2019, 21:45
To nie jest - obiektywnie - z reguły ani sprawa braku jedzenia, ani lepszego/stabilniejszego życia. Pomijając sytuacje takie, jak np. ograniczenie dostępnego terenu lub (teraz) obiektywna albo subiektywna potrzeba zdobycia forsy, działa raczej mechanizm, który psychologicznie można porównać do pułapki kredytowej albo czegoś w tym rodzaju. Łatwo w to wejść, wydaje się, że to jest bardzo korzystne, a później praktycznie nie ma drogi powrotu, z wyjątkiem szczególnych sytuacji, takich jak całkowity upadek cywilizacji na dużym terenie (Amazonia itp.).
Może i pytali, ale raczej by nie dostali sensownej i racjonalnej odpowiedzi.
Ani lepsze, ani stabilniejsze.
1. Po przejściu na rolnictwo drastycznie skraca się czas życia - zajrzyj do tabelki, którą wkleiłem w nocy tutaj:
2. Z poprzednim powiązane - pogarsza się zdrowotność. Zwiększa się gęstość zaludnienia, wcześniej ograniczana przez środowisko, co powoduje łatwiejsze przenoszenie się chorób, tym bardziej, że:
3. ogólnie pogarsza się zdrowotność z powodu mniej urozmaiconej diety, częstszych okresów głodu i pracy, często wyczerpującej fizycznie.
4. Niekorzystnie zmienia się struktura społeczna. W grupach łowiecko/zbierackich regułą jest pierwotny komunizm (się nie śmiać, to bardzo sensowne określenie). Nie ma własności prywatnej (pomijając rzeczy osobiste, broń itp.), czyli nie ma też struktury warstwowej, podziału na lepszych i gorszych, niewolnictwa itd. To, co upolowane lub zebrane, dzielone jest na wszystkich.
5. Praca. W przypadku grup zbieracko/łowieckich używanie pojęcia "praca" nie jest właściwe. "Pracy" nie ma, na tej samej zasadzie, co pracą nie jest jedzenie czy sikanie. Lepsze byłoby określenie "żerowanie" - czynność całkowicie naturalna, jak u innych zwierząt. Przejście do rolnictwa to zmienia, powoduje, że pojawia się "praca" - przerwany zostaje bezpośredni związek wykonywania czynności z konsumpcją efektu. Nie ma natychmiastowej nagrody. Naturalna staje się kalkulacja "niech ktoś to zrobi, a ja później zjem co tam wyrośnie". Oranie czy nawadnianie pola nie jest naturalną częścią żerowania, czyli wysiłek staje sprzeczny z biologią. Najlepszym wyjściem jest całkowite pozbycie się wysiłku, np. przez nałapanie niewolników - oni niech robią, a ja będę jadł.
6. Naturalną konsekwencją pracy jest powstanie własności prywatnej. Dżungla czy sawanna są wspólne dla całej grupy, każdy ma tam równe prawa. Pole, które ja uprawiam, staje się moje i to co tam wyrośnie też. No i z tego wynika (4) ze wszystkimi skutkami, takimi jak np. gromadzenie majątku.
7. Jeśli jest gdzieś majątek, to zawsze pojawią się chętni, żeby ten majątek odebrać... No i mamy wojny.
8. Nieprawdą jest, że rolnictwo daje stabilizację. Przeciwnie - jeden rok suszy czy nalot szarańczy może być katastrofą dla społeczeństwa rolników. W przypadku łowców/zbieraczy podobne zdarzenia nie powodują praktycznie żadnych negatywnych skutków - susza ułatwia polowanie, a szarańcza to doskonałe papu... itd.
9. To tyle w skrócie. W sumie - rolnictwo to pułapka, z której praktycznie nie ma później już wyjścia, bo naturalne środowisko zostaje zniszczone.
W przypadku grup zbieracko/łowieckich pojęcie "odpoczynek" nie ma sensu podobnie jak pojęcie "praca", której jest przeciwieństwem. Nie ma pracy i nie ma odpoczynku. Oczywiście, po biegu za zającem będzie chwila odpoczynku, ale to nie jest odpoczynek w takim sensie o jaki pytasz.
Warai Otoko, 22 maja 2019, 10:00
Nie wiem czy "drastycznie", bo z tej tabeli i Twoich opisów wynika, że przed neolitem/rolnictwem żyli 54 lata, w starożytnym Rzymie 45-47 lat, natomiast na wyspach Brytyjskich w średniowieczu było to 64 lata (czyli więcej niż przed rolnictwem)... To tylko taka uwaga, a co do pozostałych, ciekawych skądinąd argumentów, a przede wszystkim:
Wszystko brzmi pięknie tylko jest jedno ciche założenie. Zakładasz, że człowiek (jako gatunek) ma jakiś wybór i mógł żyć jako łowca-zbieracz do dziś. Moim zdaniem nie mógł - powstanie rolnictwa i dalszy rozwój technologii to naturalna konsekwencja naszej natury, a więc również biologii. W ogóle ludzkość jako całość nie może sobie obierać jasno sprecyzowanych celów, dążyć do nich i je osiągać - zawsze jest to wypadkowa różnych preferencji różnych grup etc. nie da się inaczej, nie ma żadnego "mózgu" gatunku który mógłby zarządzić że przechodzimy na rolnictwo lub zostajemy przy zbieractwie. Jest siec mózgów i emergencja - a ta jest nieprzewidywalna i jej przyszłe stany nie pokrywają się zawsze z preferencjami pojedynczych węzłów (czytaj mózgów) tej sieci. Nawet pojedynczy człowiek nie może w pełni kontrolować swojego życia, człowiek nie jest kowalem lecz tragarzem swojego losu.
tempik, 22 maja 2019, 10:16
sprawa odpoczynku dzisiaj jest skomplikowana i chyba niemożliwa do zmierzenia. Kiedyś było wiadomo kiedy ktoś odpoczywa, np. kładł pług i siadał w cieniu drzewa, albo przerywał rozstawianie pułapek bawił się z dziećmi. Dzisiaj siedząc na kanapie w domu odbieram służbowego maila i czasami coś zdalnie dłubię, a siedząc w pracy czasami relaksuję się np. tutaj wszystko jest dynamiczne i wymieszane.
Takie społeczeństwo łowieckie jak opisywane w artykule to nie jest jakaś prehistoria i wystarczy spełnienie kilku warunków żeby wróciły nawet w rozwiniętych rejonach.
1. brak podatków żeby człowiek nie płacił za to że żyje, 2. możliwość postawienia domy,szałasu itd. tam gdzie się stanie. 3. ciepły klimat 4. dostęp do jedzenia(bogate łowiska)
takie warunki są na wielu ciepłych wyspach i tam ludzie żyją z wyboru inaczej niż w zachodniej cywilizacji. w takich miejscach ludzie nawet nie noszą zegarków bo są im zbędne, rachuba czasu +-1h na podstawie pozycji słońca nad widnokręgiem jest wystarczająca. Dla nas to abstrakcja bo wszystko musimy robić z dokładnością do minut. musimy mieć plany przynajmniej na tydzień do przodu i masę obowiązków. w takich pierwotnych grupach nie ma żadnych obowiązków, jesteś głodny to idziesz złowić rybę, a jak ci się nie chce to nie idziesz
thikim, 22 maja 2019, 18:19
Nie. Naprawdę jest duża różnica pomiędzy zdobywaniem i przetwarzaniem informacji a np. wyprodukowaniem elektroniki czyli najprostszego układu scalonego chociażby. Możesz wziąć największego geniusza w Polsce - i mimo znakomitych osiągów nie wyprodukuje nawet 8086 nie mówiąc o jakimś Core.
Więc możesz być nawet i geniuszem - to nie wystarczy żebyś zaczął produkować elektronikę. Chyba że uważasz że produkcja polega na zamówieniu w Chinach
Możliwe, ale to właśnie mierzyli naukowcy - więc im to napisz
No ale nie bierzesz pod uwagę tego że przejście na rolnictwo oznaczało w neolicie jedynie to że zaczęto rolnikować
To nie jest tak że w tym momencie porzucono łowiectwo.
Tak więc wszystkie rozważania z sąsiedniego tematu w rodzaju suszy - tragedii dla rolnika.
Jak była susza to wracał do łowiectwa.
Jak już to przyczyn krótszego życia szukałbym w przywiązaniu do ziemi. A o ziemię to już się zaczynały wojny.
Daniel O'Really, 22 maja 2019, 20:21
Podążając twoją logiką, z tej tabelki wynika również, że przejście na Islam wydłuża życie
Różnica ta jest raczej oczywista, do wyprodukowania czegokolwiek trzeba jeszcze tę wiedzę zastosować w praktyce, co wykracza poza jej zdobycie i przetworzenie. Natomiast, dysponując już zgromadzoną przez ludzkość wiedzą, nieograniczonym czasem i motywacją, nawet nie będąc geniuszem mógłbym wyprodukować najprostszy układ scalony. Nie byłoby to w najmniejszym nawet stopniu praktyczne, ale teoretycznie wykonalne. Jeśli nie zgodzisz się z tym zdaniem, musiałbyś się nie zgodzić również z faktem, że ktoś kiedyś wyprodukował pierwszy, najprostszy układ scalony.
A a propos artykułu, ciekawe czy poziom stresu jest większy u tych, którzy kontynuują łowiecko-zbieracki tryb życia, czy u tych, którzy przeszli na rolnictwo?
ex nihilo, 23 maja 2019, 01:39
Popatrz na drugą kolumnę tabeli. W trzeciej dane są niepełne, czyli trzeba +/- coś tam na podst. porównania danych z drugiej. Ale i sama druga dużo pokazuje.
Tak, ale dotyczy to arystokracji, a poza tym to już ok. 5+ tys. lat rolnictwa w tej części Europy.
Nie, nie ma takiego założenia. Z emergencją (jedna z moich ulubionych zabawek) itd., o czym dalej piszesz, oczywiście się zgadzam. To są procesy poza kontrolą, i co jeszcze gorsze - z reguły nieodwracalne, chociaż wyjątki są, np. Amazonia.
Chodzi mi przede wszystkim o to, o czym tu od początku piszę i co jest też w tytule ("Na pewno dokonaliśmy postępu?) - że wartościujących określeń "postęp" i "rozwój" trzeba używać bardzo ostrożnie, bo może to być nie "postęp" i "rozwój", a "podstęp" i "rozbój"...
Są konteksty. Problem zaczyna się wtedy, kiedy odrywa się pojęcie od kontekstu w jakim było użyte
Nie całkiem to tak. Neolit to już rolnictwo jako główna forma gospodarki, dlatego w różnych miejscach Europy i Bliskiego Wschodu zaczyna się w różnym czasie (-10000 do -4000). Powrót do gospodarki naturalnej w większej skali w praktyce nie był już możliwy. -10000 istniały już duże miasta (Bliski Wschód), zaczynały tworzyć się państwa, itd. Łowiectwem można było coś tam uzupełnić, ale tylko tyle. Nie wyżywisz miasta czy chociażby większej osady polowaniem i zbieraniem korzonków albo robali z próchniejących drzew, tym bardziej, że środowisko już silnie zmienione. Poza tym szybko zanika konieczna wiedza.
Hmm... islamu tam nie widzę... Kalifat to nie islam, chociaż islam był w nim religią dominującą, ale tylko tyle. Chodzi tu pewnie ("średniowiecze") o Kalifat Abbasydów. Było to wtedy najpotężniejsze i najbogatsze państwo w tej części świata. Część chrześcijańska to w porównaniu do Kalifatu była bida z nędzą podzielona na dziesiątki księstw i księstewek walących się po mordach o byle co. Międzynarodową walutą w Europie były dirhemy Kalifatu. Europejskie pieniądze miały znaczenie tylko lokalne. Poza tym:
"Rządy Haruna ar-Raszida (786–809) i jego następców odznaczyły się jako lata ogromnego dorobku intelektualnego. Wielu średniowiecznych myślicieli i filozofów żyjących pod rządami muzułmanów, narażając się ogółowi na opinię ateistów lub heretyków, odgrywało znaczącą rolę w przekazywaniu greckich, hinduskich oraz innych, przedmuzułmańskich źródeł wiedzy światu islamu, a za jego pośrednictwem – chrześcijańskiemu zachodowi (m.in. myśli Arystotelesa). Aleksandryjska matematyka, geometria i astrologia, nad którą pracowali swojego czasu jednostki jak Euklides lub Ptolemeusz, były ulepszane i rozszerzane przez uczonych muzułmańskich, takich jak matematyk Al-Chuwarizmi, od którego swoją nazwę wzięła algebra, filozof Al-Farabi, czy lekarz Al-Razi." (https://pl.wikipedia.org/wiki/)
I to nie była edukacja tylko dla elit - szkoły istniały przy każdym meczecie, a przy niektórych były to prawdziwe uniwersytety. Arabska medycyna była na nieporównywalnie lepszym poziomie niż europejska, a przy tym była łatwo dostępna.
A co do samego islamu, czy mógł wydłużyć życie? Statystycznie tak - podstawowa higiena jest w islamie religijnym obowiązkiem; lichwa, a nawet pożyczki na procent są zakazane; jest religijny obowiązek dzielenia się, i to działało (i działa) całkiem nieźle, z zasady nikt nie powinien być głodny; itd. Poza tym np. zakaz jedzenia wieprzowiny (włośnica i nie tylko), picia alkoholu i inne takie.
Idź na jakiś protest rolników, to się przekonasz Tylko ostrożnie, bo po zębach można dostać.
Warai Otoko, 23 maja 2019, 09:53
hmm.. no dobrze, zaintrygowałeś mnie Czy w takim razie sugerujesz (to jest pytanie), że rozwój technologii (mam na myśli rolnictwo i dalej przemysł, komputery etc.), którego jednym z przełomów był rozwój rolnictwa nie koniecznie jest postępem? Byłby to wówczas marker destrukcji gatunku? Czyli w miarę rozwoju technologii następuje jednocześnie wyniszczanie gatunku Homo Sapiens Sapiens (jeszcze pytanie pod jakim kątem ?) ?
Lub inna opcja - rozwój rolnictwa był pogorszeniem jakości życia człowieka ale za to umożliwił jego późniejsze polepszenie dzięki rozwojowi technologi która nie mogła by powstać bez odpowiedniej liczby zorganizowanych ludzi, a ta liczba mogła wzrosnąć tylko dzięki rolnictwu. Innymi słowy, nawet jeśli rolnictwo pogorszyło byt ludzi w porównaniu do zbieractwa i łowiectwa to było to tymczasowe pogorszenie - coś podobnego do psychologicznego zjawiska odroczenia gratyfikacji w celu uzyskania większej nagrody w przyszłości.
I wreszcie trzecia uwaga. Zależy czym mierzymy ten postęp - bo jesli byłoby to przykłądowo rozwój kultury - czyli wzrost ilości elementów zbioru dzieł - to niewątpliwie cały czas idziemy do przodu a rolnictwo ma tutaj fundamentalne znaczenie dla powstania i utrzymania tego trendu. Jeśli natomiast mówimy o jakości życia czyli czymś co mniej lub bardziej koreluje z poczuciem szczęścia - to z tego co wiem, wg. statystyk - od lat ta jakość życia rośnie (na całym świecie!
). Niestety nie ma danych z neolitu ;P Natomiast jeśli te dane są prawdziwe i jeśli przyjąć Twoje rozumowanie - to rolnictwo byłoby tylko przejściowym pogorszeniem, po to aby później mogło być lepiej.
Jajcenty, 23 maja 2019, 10:35
H.S. nie jest w stanie przetrwać samodzielnie. Jesteśmy bardziej organizmem wielokomórkowym niż zestawem samodzielnych jednostek.
No i nie udało Ci pozbyć wartościowania Punkt dla ex nihilo. Chyba w ogóle nie uda się napisać o postępie i rozwoju bez apriorycznego rozwój - dobrze,
Warai Otoko, 23 maja 2019, 10:39
Też tak myślę
Nie bardzo rozumiem, możesz wyjaśnić?
venator, 6 lipca 2019, 11:59
Badania współczesnych buszmenów z ludu San z pustyni Kalaharii, wykazują, że San na zaspokojenie potrzeb żywieniowych poświęcają 19 h tygodniowo. A więc raczej jest to standard wśród społeczeństw zbieracko-łowieckich. Czasu było więc sporo, ale czy faktycznie jedzenia mało? Badania szkieletów z masowego grobu w Scheltz, wykazały, że ludzie z Scheltz byli permanentnie niedożywieni. Grób ten jest stanowiskiem prehistorycznym, ale była to społeczność wczesnoneolityczna, kultury ceramiki wstęgowej rytej, wczesnych rolników. Być może to właśnie walka o żywność spowodowała, że 200 osób zostało brutalnie zabitych. Z drugiej strony, mamy stanowisko górnopaleolityczne w Jaskini Maszyckiej k. Krakowa. Zamieszkiwali je ludzie szanszeladzcy, podobni do współczesnych Eskimosów łowcy. Lata temu byłem na wykładach poświęconych temu stanowisku. Jest ono znane z jednej z największych zagadek polskiej archeologii pradziejowej. Zamordowano, i zjedzono w niej 16 osób, w tym sześcioro dzieci. Nie był to napad rabunkowy, a uczta kanibalów miała raczej charakter rytualny (wyjedzono min. mózgi). Obozowisko było to zamieszkiwane przez zaledwie 2-3 miesiące. Nagromadzony materiał kostny zwierząt (min. spiżarnia), pozwolił na oszacowanie zgromadzonych zapasów pod względem dostępności kalorii, przyjmując , że zamordowani to byli mieszkańcy jaskini. Wychodziło na to, że podaż kalorii była wystarczająca do zaspokojenia potrzeb ciężko, fizycznie pracujących ludzi, a skład diety był charakterystyczny dla łowców megafauny. Przeważały tłuszcze i białka zwierzęce. Oczywiście sytuacja nieco się komplikuje, jeśli przyjmiemy, że to mieszkańcy tej jaskini byli kanibalami.
Masakra w Schletz nie była jedyną. Masowe groby znaleziono w Talheim, Schöneck-Kilianstädte. To są stanowiska ze wspomnianej kultury neolitycznej. Pod koniec jej istnienia musiały zajść zmiany klimatyczne, które skutkowały głodem i ogromna brutalizacją życia. W Skandynawii, aż co dziesiąta (uśredniając) czaszka neolityczna ma ślady urazu, tak potężnego, że zostawił ślady na tkance kostnej. Lawreence Keel, amerykański archeolog, szacował, że w neolicie nawet 0,5% populacji ginęło w wyniku aktów przemocy. Procentowo to niby mało, ale to tak jakby dzisiaj w Polsce w wyniku zabójstwa ginęło ok. 190 tyś ludzi rocznie (zabójstw jest obecnie nieco ponad 500 rocznie, do tego trzeba byłoby oczywiście dodać pobicia ze skutkiem śmiertelnym i ciężkie uszczerbki skutkujące śmiercią, ale na pewno są to liczy nieporównywalnie mniejsze). Tak więc wprowadzanie rolnictwa nie było usiane różami. Wprost przeciwnie. Właśnie to przemoc była chyba kluczowym bodźcem to tworzenia coraz bardziej skomplikowanych organizacji społecznych, skutkujących powstaniem państwa.
A mimo to rolnictwo zwyciężyło. Jest parę ciekawych teorii na ten temat.
Ps. Wydarzenia z czasów później kultury ceramiki wstęgowej rytej, liczne masakry, będące nastepstwem pogarszania się warunków dla rolnictwa, są dobrym potwierdzeniem tego co napisał ex nihilo
darekp, 6 lipca 2019, 14:51
Jestem kompletnym laikiem w tym temacie, ale może po prostu rolnictwo pozwalało wyżywić więcej ludzi z tego samego kilometra kwadratowego? I w jakiś sposób do czegoś to tym wczesnym ludom było potrzebne? Może przyrost naturalny był dodatni, a w pewnym momencie nie było już nowych terytoriów, na których można było zbierać/polować, bo wszędzie byli już jacyś ludzie???
Gdzie można o nich poczytać?
ex nihilo, 7 lipca 2019, 03:25
W optymalnych warunkach tak. Ale łowcy/zbieracze byli mniej od tych warunków uzależnieni - też dlatego, że mogli łatwiej się przemieszczać.
A dlaczego rolnictwo zwyciężyło? Mój całkiem prywatny pogląd jest taki, że była to pułapka. Wejść łatwo, ale wyjść dużo trudniej.
darekp, 7 lipca 2019, 08:06
Hm, niespecjalnie czuję, dlaczego wejść łatwo, ani dlaczego wyjść trudno. To żadna przyjemność wejść w rolnictwo (obsiać kawał ziemi, czekać aż wzrośnie, potem zbierać), gdy nikt tego przed tobą nie robił. A wyjść... no cóż, co za problem. Chyba że chodzi o to, że rolnictwo sprzyja powstaniu państwa, a gdy mamy już państwo, to rzeczywiście, władca nie będzie przychylny jego "rozbiórce". Jest też teoria, że chodziło o produkcję alkoholu (do tego potrzebna była uprawa zbóż, http://wyborcza.pl/7,75400,24808149,krotka-historia-o-tym-jak-rewolucja-rolnicza-zniszczyla-nam.html,można wpisać w Google "dlaczego rolnictwo wygrało ze zbieractwem" i wtedy zwraca link do całego artykułu) i gdy już raz się uzależniliśmy od piwa to... rzeczywiście trudno wyjść Może wszystkie te czynniki razem, zusammen do kupy? Jakoś ze sobą współdziałały, jeden wspierał drugi?
Dla władców było korzystne, gdy ludzie uprawiali zboża, bo zboże łatwo opodatkować, wiadomo kiedy ludzie zbierają plony, widać ile zebrali, wystarczy wysłać poborcę i już. Gdyby chcieć opodatkowywać to co ktoś sobie przyniósł z lasu to już o wiele gorzej.
Zorganizowane państwo łatwo wygra konfrontację militarną z łowcami-zbieraczami.
Pod tym artykułem, który podlinkowałem, w komentarzach, rzeczywiście dużo mniej lub bardziej prawdopodobnych teorii.
Ktoś pisze, że rolnictwo jest bardziej efektywne, bo obecnie 70 % społeczeństwa to darmozjady (jako przykład podał polityków, których jest o wiele mniej ), Ktoś, że z natchienia "starego Pana z brodą" - tylko że to chyba błąd, starożytni Izraelici byli ludem pasterskim nawet wtedy, gdy wokół rozwinęło się wiele cywilizacji osiadłych i oni na nie dość krzywo patrzyli - Babilon jako symbol wszelkiego zepsucia chociażby
Może rzeczywiście chodzi o parę alkohol + państwo???
Można powiedzieć, że i dzisiaj przeciętny Kowalski pracuje nie więcej niż 20 godzin tygodniowo na siebie. Resztę na państwo: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dzień_Wolności_Podatkowej
okragly, 7 lipca 2019, 15:01
A dlaczego rolnictwo zwyciężyło? Zwyciężył samolubny gen, wśród łowców-zbieraczy kobieta rodziła co 6 lat, wśród rolników co rok, mleko dla niemowlaka od krowy.
darekp, 7 lipca 2019, 16:10
Naprawdę? Skąd to wiadomo? Przecież łowcy-zbieracze nie znali antykoncepcji, spodziewałbym się, że była w ciąży przez większość czasu (dokładnie tak samo jak u rolników).
okragly, 7 lipca 2019, 16:11
podbiera sie mleko krowie jak ma cielaka, później cielaka sie przegania a mleko krowa dalej produkuje dla rolnika Dochodzi do tego, że jak sie jej nie wydoi to ryczy (płacze) Może to nie krowa a kozy, nie wiem, wiadomo, że w paleolicie rodziła 3 dzieci a neolicie 20 (permanentna ciąża)
dlatego dla kobiet paleolit był rajem a neolit wołaniem o raj
karmienie piersią to antykoncepcja. Szympanse Bonobo (99% wspólnych genów) bzykaja sie a nie zachodzą w ciąże dopóki karmią młode (7 lat), jesli mlody zginie, przestaje karmic piersia, zachodzi w ciaze.
u ludzi podobnie ale musi być spelniony warunek, kobieta powinna stać sie dzika, a więc karmić na żądanie, spać z dzieckiem a nie partnerem, nosic na rekach, plecach a nie w wózku po prostu zdziczeć (stać sie prawdziwa matka )