Mikroskop za 240$ zamiast za 40000$
Gruźlica, w krajach rozwiniętych niemal zapomniana, w ubogich rejonach Azji czy Afryki wciąż zabija, Według Światowej Organizacji Zdrowia umiera na nią około 1,3 miliona osób rocznie. Wszystko przez brak środków finansowych na leczenie i diagnostykę. Problem diagnostyki być może niedługo znacznie się rozwiąże, dzięki pomysłowemu inżynierowi z amerykańskiego Uniwersytetu Rice'a.
Komercyjny, laboratoryjny mikroskop fluorescencyjny pozwalający identyfikować prątki gruźlicy w wymazach kosztuje 40 tysięcy dolarów. Andrew Miller, obecnie absolwent Uniwersytetu Rice'a jest konstruktorem taniej, przenośnej wersji. Jego dzieło waży zaledwie około 1,25 kilograma i jest zasilane z baterii. Wykorzystał przy tym elementy dostępne w sklepach, na przykład źródłem światła jest latarka z diodami LED. Obudowa prototypu powstała na drukarce 3D, jakiej często używają majsterkowicze, kolejne egzemplarze zyskały obudowę z aluminium. Całość kosztowała zaledwie 240$ - niemal 200 razy taniej.
Przy współpracy naukowców z Instytutu Badawczego Szpitala Metodystów (The Methodist Hospital Research Institute, TMHRI) przetestowano skuteczność przenośnego mikroskopu na próbkach 63, w tym 19 pobranych od chorych. Skuteczność wyniosła 98,4% i była równie dobra, jak tradycyjnego, stacjonarnego mikroskopu.
Wynalazek, nazwany Global Focus zdobył doroczną nagrodę Hershel M. Rich Invention Award za 2009 rok, przyznawaną dla najlepszego wynalazku skonstruowanego na Uniwersytecie Rice'a. Po raz pierwszy w historii nagrodę tę zdobył projekt studenta.
Dzieło Andrew Millera ma szansę zrewolucjonizować leczenie gruźlicy w rejonach, których nie stać na drogi sprzęt laboratoryjny i w których często nie ma nawet prądu. Obecnie trwają prace nad komercjalizacją wynalazku. Dwadzieścia testowych egzemplarzy wykonanych przy współpracy firmy 3rd Stone Design zostanie teraz poddanych próbom „terenowym".
Inny studencki zespół tego samego uniwersytetu pracuje nad oprogramowaniem pomagającym mniej doświadczonym laborantom poprawnie interpretować wyniki rozmazów na obecność prątków gruźlicy. Program wykorzystujący przetwarzanie obrazu ma działać na urządzeniach przenośnych, jak smartfony.
Komentarze (6)
mikroos, 6 sierpnia 2010, 06:53
ale o co chodzi?
KONTO USUNIĘTE, 6 sierpnia 2010, 07:06
Oj, w 2010r jeszcze nie często.Za ile lat artykuł miał się ukazać?
Przemek Kobel, 6 sierpnia 2010, 11:14
Używają od lat, tyle że konstrukcje amatorskie są jeszcze nieco ułomne.
http://en.wikipedia.org/wiki/3D_printing
mikroos, 6 sierpnia 2010, 15:02
No i właśnie do tego zmierzam - ciężko jest nazwać takie urządzenie powszechnym
Przemek Kobel, 6 sierpnia 2010, 15:48
Fakt, że powszechne dostępne robią się dopiero urządzenia CNC (kupienie lub zbudowanie wersji domowej szacowałbym na dwa-trzy tysiące). Jakość wyrobów z tego jest już całkiem niezła.
Drukarka taka jak RepRap jest stosunkowo prosta i jak najbardziej do zrobienia w domu, tyle że wylatujące z niej gluty układają się niezbyt estetycznie. Jednak od dawna może ona budować własne części zamienne. Ale jest pełno alternatywnych i niedrogich technologii - spiekanie/wytapianie proszku lampami halogenowymi, "drukowanie" wodą lub kolorem na kolejnych warstewkach gipsu (tutaj widziałem w użyciu podzespoły atramentówki HP i zbiornik z ruchomym dnem). Najfajniejszy byłby laser i akwarium z polimerem, ale ludzie radzą sobie na różne sposoby.
To wszystko nie zmienia faktu, że dostęp do drukarek 3D nie jest jakoś szczególnie ograniczony - firemek oferujących u nas te usługi jest całkiem sporo.
Jurgi, 6 sierpnia 2010, 23:08
No w Polsce powszechne jeszcze nie są, ale za granicą, zwłaszcza w USA? Trudno mi oszacować, ale śledzę blog MakeZine i widzę, że jest bardzo duży ruch „makersów” i drukarka taka jest wśród nich popularna. Czy też raczej drukarki, bo jest ich więcej, przynajmniej jeden model jest Open Source Hardware, o czym niedawno na KW było.