Głaz z ruterem zasilanym ogniem
Keepalive wygląda jak zwykły głaz, jednak nic bardziej mylnego - to instalacja z zasilanym ogniem ruterem Wi-Fi i klipsem USB. Jej autor Aram Bartholl z Berlina podkreśla, że zależało mu na skontrastowaniu dawnych i dzisiejszych technik przetrwania.
Artysta ujawnia, że inspiracją były dla niego osoby używające w czasie huraganu Sandy czajników amerykańskiej firmy BioLite, które są zarazem ładowarką do urządzeń wyposażonych we wtyk USB. To było zabawne - nie było prądu, a ludzie kupowali te urządzenia i rozpalali ogniska, by naładować telefon.
Bartholl postanowił więc stworzyć 1,5-t skałę z elektroniką zasilaną wyłącznie generatorem termoelektrycznym. Zwiedzający muzeum Springhornhof muszą powrócić do korzeni i rozpalić ogień. Gdy powstanie wystarczająca ilość energii, mogą się podłączyć do rutera. Sieć działa na oprogramowaniu PirateBox. W otworze wydrążonym w innej części kamienia znajduje się klips USB. Za pomocą smartfona da się przeglądać i ściągać zapisane na nim pliki: PDF-y z poradnikami/przewodnikami dot. przeżycia we współczesnym świecie (np. "Do it yourself Divorce Guide", "Drone Survival Guide", "Single Woman's Sassy Survival Guide" czy "A Steampunk Guide to Sex").
Ponieważ Keepalive znajduje się na odludziu, by z niego skorzystać i by nikt niepowołany nie rozpalał ognia, najpierw trzeba to uzgodnić z zarządcą terenu. Nazwa Keepalive nawiązuje do technicznego terminu oznaczającego polecenie pomocnicze, ułatwiające utrzymywanie kanału komunikacji i sprawdzanie dostępności klienta.
Inauguracja instalacji odbyła się 30 sierpnia zeszłego roku.
Komentarze (0)