Kubki i maski z czaszek. Ludzkie kości były materiałem, jak każdy inny
Kultura Liangzhu, która rozwijała się w delcie Jangcy 5300 lat temu, pozostawiła po sobie jedne z najwcześniejszych miast Azji Wschodniej. Te osady miejsce otoczone były wałami i fosami obronnymi. Wznoszono w nich tamy, ołtarze, warsztaty, budowano kanały. Centrum tej kultury było miasto Liangzhu z wielkim 30-hektarowym centrum pałacowym. W miejskich kanałach i fosie znaleziono liczne ludzkie kości noszące ślady obróbki. Są one datowane na lata 3050–2600 p.n.e., a największa ich liczba pochodzi z lat 2850–2650 p.n.e. Najbardziej charakterystyczną cechą tych kości jest fakt, że obróbka wielu z nich nie została ukończona.
Modyfikowanie ludzkich kości znane jest z wielu innych kultur. Przedstawiciele kultury mustierskiej używali kawałków czaszki jako narzędzi, a w kulturze magdaleńskiej czaszki służyły jako kubki. Znamy zmodyfikowane czaszki z neolitycznej Turcji, które prawdopodobnie były przedmiotem kultu. Na przełomie er w Ameryce Północnej ludzkie kości były trofeami oraz służyły do kultu przodków, a w Teotihuacán znaleziono guziki, pierścionki czy bransoletki wykonane z kości. Ozdoby z ludzkich kości, pochodzące z późnego okresu Jōmon, znaleziono również w Japonii.
Na terenie Chin modyfikowane czaszki, pochodzące z około 1050 roku p.n.e., znane są z czasów dynastii Shang. I mimo że znaleziono znacznie starsze ludzkie szczątki z neolitu, żadne z nich nie noszą śladów modyfikacji kości. Niewykluczone zatem, że kultura Liangzhu jest pierwszą w chińskiej prehistorii, która takich modyfikacji dokonywała. To zaś rodzi pytanie, dlaczego rozpoczęto obrabianie kości H. sapiens i dlaczego akurat w Liangzhu.
Jak wspomnieliśmy, cechą charakterystyczną kości z Liangzhu jest duża liczba nieukończonych obróbek. Japońsko-chiński zespół naukowy, który zajął badaniem tych kości, podzielił je na kilka typów, wśród których znajdowały się kubki z czaszek, kościane maski na twarz, niewielkie płytki wykonane z czaszek czy kości długie ze śladami obróbki na końcach trzonu. Kości należały zarówno do dorosłych, jak i dzieci obu płci. Nie nosiły śladów urazów świadczących, że osoby te zostały zabite. A fakt, że obróbką kości zajmowano się przez co najmniej 200 lat wskazuje, że mamy tutaj do czynienia z tradycją.
Autorzy badań wysunęli hipotezę, że pojawienie się zwyczaju obróbki ludzkich kości było związane z rozwojem ośrodka miejskiego w Liangzhu. Uważają oni, że fakt, iż obróbka aż 81% kości nie została ukończona, wskazuje, że były one traktowane jak każdy inny materiał, z którym pracował rzemieślnik. Zdaniem badaczy, kości poddawane obróbce, należały do „obcych”. W miarę, jak Liangzhu się rozwijało, wchłaniało kolejnych ludzi, jego mieszkańcy żyli obok „obcych”, których po śmierci nie traktowano tak samo jak „swoich”. Nie upamiętniano ich, ale traktowano utylitarnie.
Naukowcy nie są w stanie odpowiedzieć na pytanie, kim mogli być ci „obcy”. Czy były to osoby spoza społeczności czy też ludzie o niższym statusie społecznym, których nie stać było na pochowanie swoich zmarłych? Być może w przyszłości na pytania te odpowiedzą bardziej specjalistyczne badania.
Wyniki badań zostały opublikowane na łamach Scientific Reports.
Komentarze (4)
krzysztof B7QkDkW, 18 października 2025, 08:48
Pytanie na które brakuje odpowiedzi w tekście.Jak wyglądały tradycyjne pochówki tej społeczności. Bo coś mi się zdaje że przedmiotowe traktowanie szczątków "obcych ludzi" wskazuje na niewolnictwo i to takie gorzej pojmowane niż w Rzymie "Rzecz mówiąca" (łac. res vocale)
Tutaj istota ludzka była traktowana jak surowiec na kubki. Takich odpałów to nawet Kaligula nie miał. A mówimy o całym społeczeństwie nie pojedynczym socjopacie.
darekp, 19 października 2025, 08:16
No niekoniecznie to musi być jakaś "socjopatologia" (w naszym dzisiejszym rozumieniu). Jeszcze w XIX wieku ludzkie kości były/mogły być traktowane jako surowiec: https://kopalniawiedzy.pl/bitwa-pod-Waterloo-nawoz-kosci-Napoleon,35224
krzysztof B7QkDkW, 19 października 2025, 08:40
O bandażach z mumii egipskich przerabianych na papier czytałem, ale o mieleniu kości?! i nawożeniu nimi pól.
Jakoś ominął mnie ten artykuł o poległych pod Waterloo. Dotychczas jedyne z czym taką praktykę kojarzyłem to postępowanie Niemców ze szczątkami po pomordowanych w obozach koncentracyjnych. Oni też mieli młyny do kości. A popiołami nawozili pola i sady. Widać nie byli pierwsi. Obozy koncentracyjne też od Brytyjczyków skopiowali ...( Angielskie obozy śmierci dla Burów w Afryce Południowej.) Nie żeby miało to jakoś szkopów usprawiedliwiać. Widać że każde imperium gnije moralnie.
Mariusz Błoński, 20 października 2025, 12:36
@krzysztof B7QkDkW to nie tak z tymi obozami śmierci. Angole ich nie wymyślili. Angielskie obozy dla Burów miały za zadanie pozbawić burską partyzantkę bazy społecznej. Niemcy zaadaptowali ten pomysł w Namibii, ale go udoskonalili. Ich obozy miały na celu zgładzenie afrykańskich plemion za pomocą głodu i niewolniczej pracy. Niedawno recenzowaliśmy świetną książkę na ten temat. Polecam: https://kopalniawiedzy.pl/ksiazki/Nama-Herero-ksiazka-ludobojstwo-Afryka-Niemcy,37698