MPAA przyznaje się do błędu
MPAA (Motion Picture Association of America), stowarzyszenie producentów filmowych, którego zadaniem jest m.in. walka z piractwem, przyznało się do błędu, w wyniku którego aż o 200% zawyżyło poziom piractwa w kampusach uniwersyteckich.
Błędne informacje pochodzą z 2005 roku i zostały użyte przez MPAA m.in. podczas zeznań przed Kongresem czy do lobbowania za wprowadzeniem odpowiednich przepisów.
MAPP informuje, że dane otrzymała od wynajętej przez siebie firmy konsultingowej LEK. Jeden z jej pracowników, podczas ich wprowadzania do systemu komputerowego popełnił błąd. W jego wyniku do MPAA trafiły informacje, że z powodu piractwa na kampusach wpływy ze sprzedaży filmów są zmniejszone o 44%. Teraz MPAA jeszcze raz przyjrzała się tym danym i po odkryciu błędu stwierdziła, ze wpływy te są zmniejszone o 15%.
Przedstawiciele MPAA zapowiedzieli, że organizacja wynajmie niezależną firmę, która sprawdzi informacje dostarczane przez LEK.
Tymczasem krytycy twierdzą, że nawet dane mówiące o 15-procentowym zmniejszeniu wpływów są zawyżone. Zdaniem Marka Lukera, wiceprzezesa organizacji EDUCASE, MPAA nie bierze pod uwagę faktu, że 80% studentów mieszka poza kampusami. Jego zdaniem przemysł filmowy traci wskutek studenckiego piractwa około 3% wpływów.
Komentarze (2)
zyghom, 25 stycznia 2008, 14:24
i dokładnie tak samo jest z zagrożeniem terrorystycznym
szkoda tylko, że ludzie się na to łapią i pozwalajom politykom na wszystko
kosztem swojej prywaty
mikroos, 25 stycznia 2008, 14:28
Tyle, że jeżeli chodzi o terroryzm, ludzie sami naciskali po zamachach na zabezpieczenia. To nie jest takie proste ani czarno-białe. Zwróć uwagę, że jak już wydarzył się zamach, to każdy pytał: "gdzie była policja?", "co robił wywiad?", "dlaczego nikt nas nie chronił?". Owszem, zgadzam się z Tobą, że politycy wykorzystują terroryzm do manipulacji, ale też sami obywatele niejako się o to proszą. Poza tym w przypadku terroryzmu, w przeciwieństwie do piractwa, chodzi o realne zagrożenie bezpieczeństwa.
Pozdrawiam