Kosmiczny spór o rezerwat przyrody
Publiczno-prywatna firma Space Florida chce wybudować komercyjne centrum lotów kosmicznych, które miało by być zarządzane przez stan. Problem w tym, że na miejsce budowy wybrano chroniony od 50 lat cenny przyrodniczo obszar. Do 21 lutego potrwają konsultacje społeczne, w ramach których każdy chętny będzie mógł wypowiedzieć się na temat planów budowy czy zaproponować inne miejsce jej realizacji.
Space Florida chce wydzielenia z Merritt Island National Wildlife Refuge obszaru o powierzchni około 200 akrów (ok. 80 hektarów). Na 60 akrach miałyby powstać dwie nowoczesne wyrzutnie, które służyłyby komercyjnym lotom w przestrzeń kosmiczną. Upatrzone miejsce znajduje się niedaleko starego lotniska, z którego podczas lądowania korzystały promy kosmiczne. Space Florida chce kupić też wspomniane lotnisko. To jedyne miejsce na Florydzie, z którego można by wysyłać prywatne pojazdy kosmiczne - mówi Dale Ketcham, jeden z dyrektorów Space Florida.
Problem jednak w tym, że miejsce, w którym miałoby powstać centrum stanowi część 566-hektarowego obszaru chronionego, w którym znajdują się plaże, bagna, laguny i kwitnie dzika przyroda. To jeden z najcenniejszych obszarów przyrodniczych Florydy. Żyją tam aligatory, żółwie morskie, bieliki czy manaty. W Merritt Island National Wildlife Refuge naliczono ponad 1000 gatunków roślin, 117 gatunków ryb, 68 gatunków płazów i gadów 330 gatunków ptaków i 31 gatunków ssaków. Niektóre z nich są zagrożone. Mówimy tutaj o poważnym odejściu od liczącej sobie niemal 50 lat polityki ochrony przyrody w Merritt Island National Wildlife Refuge - stwierdził Charles Lee z Audubon Florida. To jedna z wielu ogranizacji ekologicznych, które zwróciły się do Departamentu Spraw Wewnętrznych z prośbą o uniemożliwienie budowy centrum kosmicznego.
Przez najbliższe 2 miesiące będą trwały konsultacje społeczne, a później zostanie opracowana ocena oddziaływania portu kosmicznego na środowisko. Powinna być gotowa do końca bieżącego roku.
Komentarze (0)