Trzy pokolenia rodziny zabitej przez Mongołów opowiadają historię zdobycia Jarosławia
Gdy w 1238 roku Mongołowie zdobyli Jarosław, rozpoczęła się rzeź mieszkańców. Przeprowadzone w ostatnich latach wykopaliska, wspomagane analizą DNA pozwoliły lepiej poznać tamte wydarzenia.
Wiemy, że po masakrze zabitych pochowano w masowych grobach. W żaden sposób ich nie identyfikowano, jednak dzięki współczesnej technologii udało się opisać życie pewnej rodziny. W jednym z grobów, w którym pogrzebano 15 osób, znaleziono szczątki wskazujące, że trzy z nich były spokrewnione. Miały one pewne charakterystyczne cechy czaszki oraz nosiły ślady rozszczepu kręgosłupa, dziedzicznej choroby prowadzącej do niedorozwoju rdzenia kręgowego.
Badania DNA ujawniły, że zabici byli rzeczywiście ze sobą spokrewnieni. To co najmniej 55-letnia kobieta, jej córka w wieku 30–40 lat oraz wnuk, który w chwili śmierci miał nie więcej niż 20 lat. Złożono ich w masowym grobie znajdującym się w obejściu wewnątrz cytadeli. W podobnych grobach w najbliższej okolicy znajdują się cała ponad 300 osób.
Mimo, że Mongołowie spalili miasto zachowane szczątki świadczą, że obejście, w którym znaleziono ciała, należało do zamożnej rodziny. Takie same wnioski wyciągnęli naukowcy badający czaszki babci, matki i wnuka. Ich zęby wykazują bowiem ślady bardziej zaawansowanej próchnicy niż zęby innych osób, a to dowodzi, iż regularnie jedli miód i cukier. To wyraźny wyznacznik ich wysokiego statusu społecznego.
Wykopaliska pozwoliły ustalić, że masakra miała miejsce w lutym 1238 roku. Jednak gatunki i stadia rozwojowe czerwi znalezionych wraz ze szczątkami pokazują, że jaja zostały złożone w ciepłych miesiącach, to zaś sugeruje, że ciała przez wiele miesięcy nie były pochowane. Ci ludzie zostali zabici, a ich ciała przez długi czas leżały w śniegu. W kwietniu lub maju na szczątkach zaczęły rozmnażać się muchy, a na przełomie maja i czerwca ludzi tych pogrzebano w masowym grobie na terenie gospodarstwa, w którym prawdopodobnie mieszkali.
Zdobycie Jarosławia i masakra mieszkańców z 1238 roku to dzieło armii wnuka Czyngis-Chana, Batu-Chana, twórcy Złotej Ordy. Inwazja Batu-chana to największa tragedia narodowa, przewyższająca inne pod względem okrucieństwa i rozmiarów zniszczeń. Nie jest przypadkiem, że stała się ona jednym z niewielu wydarzeń historycznych, których pamięć przetrwała w rosyjskim folklorze, mówi wicedyrektor Instytutu Archeologii Rosyjskiej Akademii Nauk i szefowa wykopalisk w Jarosławiu, Asia Jengowatowa.
Komentarze (6)
Ergo Sum, 6 września 2019, 12:44
Rozumiem że chodzi o Jarosław na płn od Moskwy a nie w Polsce
KONTO USUNIĘTE, 6 września 2019, 13:08
Oczywiście, ponieważ biorąc pod uwagę określenie tolerancji przedziału wiekowego pomiędzy babcią a wnukiem:
"Takie rzeczy to tylko w Rosji".
Jajcenty, 6 września 2019, 15:37
Jeśli brać dolne szacunki wieku . Dla górnych jest ok 20 - 40 - 60, albo dla 15 lat między pokoleniami: 15 - 30 - 45 w XIII w to może nie było takie dziwne?
lester, 6 września 2019, 15:57
Wielkie mi ale. Kilka lat temu próbowała podrywać mnie babcia, wówczas 39 letnia, mająca 5 letnią wnuczkę. Zarówno ona jak i jej córka urodziły mając po 17 lat. Takie rzeczy również w Polsce w XXI wieku.
KONTO USUNIĘTE, 6 września 2019, 17:45
Z tego co pamiętam z tolerancji (wymiarów), to odchyłka dolna wieku babci powinna się spinać z odchyłką górną wieku wnuka, a uczeni rosyjscy dopuścili wystąpienie różnicy wieku między trzema pokoleniami na 15 lat!
U naszej (dobra, Twojej) babci i jej wnuczki jest 2x więcej.
Ed W czasach nowożytnych zdarzało się, ze 7letnie dzieci zdrowo rodziły, ale wtedy … 2x pod rząd... "To tylko w Rosji"
Ed2
Do kitu te moje obliczenia. To efekty upałów oczywiście.
Więc zwracam honor uczonym rosyjskim.
I naszej (Lestera) babci.
Ergo Sum, 6 września 2019, 18:15
Do dzisiaj w Azjatyckiej części Rosji i Mongolii 16-letnie żony to rzecz popularna. W dawnej Polsce za przyzwoleniem rodziców często zdarzały się 14-latki już na ślubnym kobiercu. Widziałam sporo aktów metrykalnych z takimi zapisami.