Przylega "na mokro", a nie przysysa się
Nietoperze z rodziny Myzopoda są zwierzętami prawdziwie niezwykłymi. Nie tylko śpią w nietypowej dla nietoperzy pozycji, czyli z głową skierowaną do góry, ale dodatkowo korzystają przy tym z dość nietypowej techniki. Odkryty niedawno mechanizm pozwalający na spoczynek w tej niezwykłej pozycji został opisany na łamach czasopisma Biological Journal of the Linnean Society.
Od momentu odkrycia w 1878 r. wydawało się, że przedstawiciele rodzaju Myzopoda przylegają do płaskich powierzchni dzięki przysysaniu się do nich (stąd zresztą wzięła się ich nazwa, Myzopoda znaczy bowiem stopa-przyssawka). Dopiero po 131 latach okazało się jednak, że przynamniej jeden z przedstawicieli tego rodzaju, M. aurita, korzysta w rzeczywistości z sił przylegania do powierzchni zwilżonej uprzednio za pomocą wyspecjalizowanych gruczołów.
Teorię o przysysaniu się nietoperza do płaskich powierzchni obalił dr Daniel Riskin z Brown University. Badacz dokonał tego dzięki prostemu eksperymentowi, w którym nietoperze skłaniano do przysysania się do płytki gęsto pokrytej drobnymi otworami uniemożliwiającymi wytworzenie podciśnienia pomiędzy kończyną a płytką. Przytwierdzenie się do nietypowego podłoża nie stanowiło dla osobników M. aurita problemu, co świadczyło o istnieniu innego mechanizmu przylegania.
Dopiero po pewnym czasie okazało się, że nietoperze korzystają w rzeczywistości z sił przylegania "na mokro" (podobne zjawisko decyduje o tym, że dwie lekko zwilżone tafle szkła są tak trudne do rozdzielenia). Nadal nie wyjaśniało to jednak, w jaki sposób zwierzę może chodzić po powierzchni lub po prostu szybko oderwać się od niej i odlecieć.
Aby rozwiązać tę zagadkę, dr Riskin ponownie skłaniał przedstawicieli M. autira do przylegania do przygotowanych przez siebie płytek, lecz tym razem dodatkowo próbował przesuwać zwierzęta po ich powierzchni. Jak się okazało, siła potrzebna do poruszenia zwierzęcia w kierunku głowy lub oderwania go w kierunku prostopadłym do płytki była znacznie mniejsza, niż siła potrzebna do oderwania go od powierzchni przy przeciąganiu w dół.
Dzięki kolejnej serii badań udało się ustalić, że wrażliwość lub odporność na odrywanie od płytki w zależności od kierunku wynika z budowy "przyssawek". Jak się okazało, w każdej z nich jedna z krawędzi jest przytwierdzona do ścięgna, połączonego z kolei z mięśniem kurczącym się podczas pełzania do góry. Zwierzę może w ten sposób z łatwością oderwać kończynę od płytki i poruszyć się, lecz jednocześnie ochronić się przed zsuwaniem się w dół.
Okrycie dokonane przez dr. Riskina jest nie tylko biologiczną ciekawostką. Można się spodziewać, że rozwiązania podobne do tych stosowanych przez przedstawiciela rodziny Myzopoda mogą zostać wykorzystane np. podczas prac nad nowymi modelami robotów. Nie od dziś wiadomo bowiem, że wiele spośród najnowocześniejszych maszyn powstało dzięki technologicznemu "powrotowi do korzeni", czyli obserwacji przyrody.
Komentarze (0)