USA śledzą wszystkich?
Skandal związany z inwigilacją na wielką skalę zatacza coraz szersze kręgi. Amerykańska prasa twierdzi, że w ramach programu PRISM NSA ma dostęp do danych o użytkownikach i klientach Apple'a, Microsoftu, Facebooka, Google'a, Skype'a, Yahoo, YouTube'a, AOL, PalTalk i wielu innych. Monitoruje też ponoć sieci AT&T, Sprinta oraz operatorów kart płatniczych.
Dziennikarze The Washington Post twierdzą, że otrzymali pliki PowerPointa z tajną prezentacją możliwości projektu PRISM. Podobno NSA wykorzystuje go głównie do monitorowania osób mieszkających poza granicami USA. Ze slajdów wynika, iż program jest prowadzony od sierpnia 2007 roku. Zapoczątkowała go administracja prezydenta Busha, a za prezydenta Obamy rozrósł się do niebywałych rozmiarów. Dane z PRISM znajdują się podobno w 1 na 7 raportów wywiadowczych przygotowywanych przez służby.
Wymienione powyżej firmy zaprzeczyły, by rząd miał bezpośredni dostęp do ich serwerów i stwierdziły, że dane na temat użytkowników są przekazywane tylko na żądanie sądu i w konkretnych przypadkach, nie zaś masowo. Twierdzą też, że nie mają pojęcia o istnieniu programu PRISM.
To pokazuje, że Kongres dał władzy wykonawczej zbyt duże uprawnienia odnośnie naruszenia prywatności, a istniejące zebepieczenia wolności obywatelskich są nieodpowiednie - powiedział Jameel Jaffer, zasstępca dyrektora ds. prawnych Amerykańskiej Unii Wolności Obywatelskich (ACLU).
Wysoki rangą przedstawiciel rządu twierdzi, że PRISM może zbierać dane dotyczące tylko osób mieszkających poza USA i nieposiadających amerykańskiego obywatelstwa. Wielu posłów i senatorów popiera PRISM. Republikanin Mike Rogers, przewodniczący Komitetu Wywiadu Izby Reprezentantów mówi, że dzięki PRISM powstrzymano duży atak terrorystyczny na USA, a demokratyczna senator Dianne Feinstein, szefowa Senackiego Komitetu Wywiadu, na pytanie o PRISM stwierdza to jest obrona Ameryki.
Nie wszyscy są jednak tak entuzjastycznie nastawieni. Niezależny senator Bernie Sanders stwierdził: Stany Zjednoczone nie powinny zbierać danych o połączeniach telefonicznych dziesiątków milionów niewinnych Amerykanów. To nie jest demokracja. To nie jest wolność. Z kolei senator Rand Paul powiedział: Nadzorowanie przez NSA całej komunikacji telefonicznej odbywającej się w sieci Verizona to zdumiewający zamach na Konstytucję. Po ujawnieniu, że służby skarbowe szukały haków na dysydentów politycznych, a Departament Sprawiedliwości zbierał dane o telefonach wykonywanych prze dziennikarzy, wydaje się że obecna administracja sięgnęła kolejnego dna.
Komentarze (6)
Grzegorz Kraszewski, 8 czerwca 2013, 08:01
Sieć wie o nas tylko tyle, ile jej powiemy. Oczywiście sprawę utrudnia fakt, że często dzieje się to pośrednio. Jednak siła PRISM-a bardzo łatwo może stać się jego słabością, bo nawet wyrafinowany program komputerowy można skutecznie oszukać.
Tolo, 8 czerwca 2013, 11:51
I tak i nie, sieć rozumiana jako sieć w formie dość kanonicznej wie dokładnie tyle ile jej powiemy. Tylko ze nie o sieć i zbieranie danych chodzi tylko o wnioskowanie w oparciu o nie. Ja używając różnych narzędzi mogę się dowiedzieć więcej niż jest napisane.
Taki system
Po pierwsze wie więcej niż sieci powiemy, nawet jeśli nie wie wszystkiego co wie sieć. Może wnioskować w oparciu o to co wie i jakieś reguły wnioskowania powiedzmy taki system Spy Inteligence.
Po drugie może automatycznie wychwytywać korelacje i wnioskować w oparciu o korelacje z innymi posiadanymi informacjami których istnienia nie jesteśmy świadomi.
Po trzecie może wnioskować statystycznie.
W końcu po czwarte informacje o różnych powiązaniach niosą bardzo wiele informacji w połączeniu z innymi to właśnie po to zbiera się bilingi sama informacja ze dzwonił ktoś jest zupełnie bezwartościowa. Ona nabiera sensu w jakimś kontekście.
A co do samego meritum to bardzo nieładnie
Franklina nawet nie ma co cytować.
Ale Polacy nie gęsi i swoich inwigilatorów mamy.
Jeśli Obama mówi ze do obywateli USA ze toi nie was inwigilujemy to ja się pytam: A nas?
radar, 11 czerwca 2013, 11:13
A co to sieć to tylko "internet z google"?
Kto korzysta z innej wyszukiwarki niż google?
Ile osób jest wtedy zalogowanych do gmaila/face'a/youtube?
Zdjęcia z gpsem? Co ogladasz na youtube?
Kto nie wysyła maili, smsów? skype?
Masz androida/windows phone/iOS?
Nie logujesz się do BTSów na zwykłej komórce?
Kamery przemysłowe są wszędzie, nie korzystasz z ulic (bramek na autostradzie) czy chodników?
Z kart płatniczych nie korzystasz (skąd są te firmy)?
Nie masz konta w banku? Rekrutujesz dzieci do szkoły?
Może korzystasz z programów lojalnościowych w markecie? Punkty na stacji benzynowej?
Kto zdaje sobie sprawę z tego ile o nim może powiedzieć bank na podstawie jego wydatków czy market na podstawie zakupów?
"Sieć" to dużo więcej niż się wydaje i trudno jest jej czegoś nie powiedzieć.
Tolo, 11 czerwca 2013, 23:21
Radar
Retencja tych danych nie jest zła ani dobra sama w sobie. Złe są często intencje. A szczególna gnojówa jest jak się złe dobrymi przykrywa.
Problem się zaczyna kiedy te informacje są używane przeciwko nam.
Same logi z btsów nic nie dają. do puki wie o nich tylko operator.
A kolejny problem to łączenie informacji z różnych źródeł w sposób taki ze użytkownik nie jest tego świadomy.
I to tu się zaczyna problem jak ktoś ma dostęp do danych z btsów konta w banku kart z marketu i maili.
radar, 12 czerwca 2013, 10:06
Oczywiście, ale Grzegorz powyżej myśli, że jak nie ma konta na facebooku to nie powiedział "sieci" nic o sobie...
Co do intencji, to widzimy jak jest. W Polsce myślicie, że jest wiele lepiej? Ile służb ma uprawnienia do podsłuchów, żądania bilingów, ile trwa retencja danych?
Operator komórkowy nie potrzebuje zachowywać danych z btsów tylko jest do tego zmuszony przez prawo żeby służby mogły sprawdzać dane historyczne, dlatego w tym przypadku o "korzystnej retencji danych" trudno mówić.
Grzegorz Kraszewski, 23 czerwca 2013, 20:01
Nawet nie chciało Ci się sprawdzić... Na FB mam to samo zdjęcie, więc identyfikacja zajęłaby 10 sekund... .