Polska od neolitu po epokę brązu: ciągłość genetyczna ludności z południa kraju
Ludzie zamieszkujący południe Polski w neolicie byli blisko spokrewnieni z populacją z okresu epoki brązu. Doktor Anna Juras wraz z zespołem z Uniwersytetu Adama Mickiewicza przeprowadziła analizy genetyczne 150 kości 80 osób żyjących w epoce brązu.
Badani zmarli byli przedstawicielami kultur mierzanowickiej, strzyżowskiej oraz trzcinieckiej. Naukowcy skupili się na genomie mitochondrialnym, dziedziczonym po matce.
Jak czytamy na łamach American Journal of Physical Anthropology, wyniki analizy genetycznej wykazały bliskie pokrewieństwo po linii matki społeczności kultury mierzanowickiej i trzcinieckiej ze społecznościami kultury ceramiki sznurowej. Bardziej odległa od nich społeczność kultury strzyżowskiej wykazywała bliższe podobieństwo genetyczne do populacji stepu powiązanej z wcześniejszymi kulturami grobów jamowych i kultury grobów katakumbowych oraz z późniejszymi Scytami.
Autorzy pracy zauważają, że istnieje ciągłość genetyczna pomiędzy kulturą sznurową późnego neolitu a kulturami mierzanowicką i trzciniecką reprezentującymi kultury brązu. Ponadto pod koniec III tysiąclecia przed Chrystusem ludy stepu mogły wnieść swój wkład w rozwój kultury strzyżowskiej.
Jak już wiemy z poprzednich badań, tereny dzisiejszej zachodniej Polski we wczesnej epoce brązu zostały zasiedlone przez przedstawicieli kultury unietyckiej, a południowo-wschodnie tereny kraju zamieszkali najpierw przedstawiciele kultury mierzanowickiej, a po nich pojawili się ludzie reprezentujący kulturę strzyżowską, którzy zamieszkali niewielki region w południowo-wschodniej Polsce i zachodniej Ukrainie. Kultury strzyżowska i mierzanowicka rozwijały się niemal równocześnie do mniej więcej 1600 roku przed naszą erą. Później ustąpiły one kulturze trzcinieckiej, która przetrwała do około 1100 roku przed Chrystusem.
EDIT: w poprzedniej wersji umieściliśmy nieuprawniony wniosek o ciągłości genetycznej od neolitu po czasy współczesne. Chodziło o ciągłość genetyczną neolit-epoka brązu
Komentarze (8)
Usher, 4 maja 2020, 01:24
Jeśli dobrze zrozumiałem, praca dotyczy pokrewieństwa plemion z późnego neolitu i epoki brązu bez żadnego związku ze współczesną ludnością Polski. Nawiązanie do czasów dzisiejszych dotyczy miejsca zamieszkiwania tych plemion, czyli obecnego terytorium dokonania znalezisk.
AlexiaX, 4 maja 2020, 06:07
Jednak w dalszej części artykułu nie ma już żadnej wzmianki o takim pokrewieństwie czy jakichś badaniach go dotyczących. Mowa tylko o pokrewieństwie pomiędzy kulturą sznurową późnego neolitu a kulturami mierzanowicką i trzciniecką z epoki brązu. Co to ma do dzisiejszej populacji nie wyjaśniono
Art Patch, 4 maja 2020, 08:01
Nie sądzę, aby sensacyjny, fake newsowy tytuł nie mający nic wspólnego z treścią artykułu sprzyjał rozwojowi nauki.
Wśród osób zajmujących się genealogią genetyczną istnieje pokusa, aby próbować - w oparciu o badania Y DNA (haplogrupy) a nie MtDNA - udowodnić ciągłość osadniczą od prehistorii do dnia dzisiejszego na terenach dzisiejszej Polski, Śląska, czy Wielopolski. Zamiary te są jednak skazane na porażkę.
Otwartą kwestią pozostaje próba zbadania ciągłości osadniczej na podstawie badań DNA w odniesieniu do zapisów najstarszych ksiąg metrykalnych oraz kierunków migracyjnych. Ale to z kolei ogranicza okres badawczy do XVII - XVIII w. (w niektórych przypadkach do XV - XVI w.).
Badania DNA próbek z epoki neolitu, brązu, czy żelaza są ciekawe, ale z punktu widzenia współczesności, jałowe.
Oczywiście należy takie badania prowadzić. Może pomogą odtworzyć lub potwierdzić kierunki migracyjne lub rozwój genetyczny poszczególnych kultur.
Mariusz Błoński, 4 maja 2020, 13:42
Dałem się zwieść informacji prasowej i przegapiłem nieścisłości. Poprawione
Sławko, 4 maja 2020, 23:40
Mam wrażenie, że informacje prasowe (nie tylko naukowe) są coraz gorszej jakości. Zbyt wielu ignorantów zabiera się za pisanie artykułów. Trzeba coraz bardziej uważać.
venator, 6 maja 2020, 00:52
Nie zgadzam się z tak postawioną tezą. Wyniki takich badań mogą trzymać duchy przeszłości pod kloszem lub wręcz pomóc je zupełnie przepędzić
Mało kto pamięta, ale w latach międzywojennych spór w wąskim gronie archeologów i etnografów przeniknął do świata wielkiej polityki i ideologii. W 1934 r . rozpoczęto pod kierownictwem prof. Kostrzewskiego badania archeologiczne w Biskupinie. Tak się skłądało, że prof. Kostrzewski był wybitnym uczniem niemieckiego profesora archeologii, Gustafa Kossiny. Kossina był twórcą metody etnicznej, łączącej kultury archeologiczne z grupami etnicznymi. Kossina był przy okazji, a może przede wszystkim zwolennikiem teorii, że ludy germańskie zasiedlały w starożytności obecne zieme polskie. Kostrzewski, wykorzytstując warsztat Kossiny, utworzył własną teorię autochtonicznego pochodzenia Słowian (byliśmy tu zawsze i basta!), a Biskupin był perełką w koronie tej teorii. Niestety, ale nauka ( w tym wypadku archeologia, etnografia, lingwistyka), zostały zaprzęgnięte do ideologii.
Poglądy Kossiny miały bardzo duży wpływ na ukształtowanie się narodowego sojalizmu. W czasie wojny, prace w Biskupinie prowadził inny uczeń Kossiny, prof. Hans Schlief, wówczas Obersturmbannführer SS.
Również pracę Kostrzewskiego skrzętnie wykorzystywano. Autochtoniczność Słowian dawała legitimizację władzy młodziutkiego organizmu politycznego, jakim była II RP, nad obszarami od wielu dekad będących we władaniu Niemców. Podobnie po wojnie . Kostrzewski, który za swą teorię autochtoniczną, był przez całą wojnę tropiony przez Gestapo, jako wróg Rzeszy, po wojnie został wiceprzewodniczącym pewnego upolitycznionego tworu quasi-naukowego jaki był Komitet Słowianski:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Komitet_Słowiański_w_Polsce
Tak czy siak takie badania stanowią jakąś ważną cegiełkę do prostowania takich sporów, wykraczajacych czasem poza naukę:
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,393854,przodkowie-slowian-mogli-byc-w-europie-4-tys-lat-temu.html
A tak w ramach anegdoty:
Jeszcze dwie dekady temu, wielu początkujących studentów archeologii, miało podskórnie zaszcepioną autochtoniczną teorię słowiańską. Zderzenie dla wielu było brutalne. Studenci uczestniczyli w ramach praktyk terenowych w tzw. badanaich powierzchniowych ( powierzchniówkach) w ramach Archeologicznego Zdjęcia Polski (AZP). Wyglądało to tak, że grupa studentów, pod okiem na ogół młodego, niesamodzielnego pracownika naukowwego, przeczesywała pola w poszukiwanaich artefaktów. Gdzie było ich >3, tam robiono wkop sondażowy. Wychodziło im dużo siwaków, czyli ceramiki nowożytnej, trochę przyzwoitej technologicznie i estetycznej ceramiki z okresu wpływów rzymskich. Niejeden znajdował natomiast liczne fragmenty ceramiki, wykonane niezwykle prymitywną techniką, z dużą domieszką piasku, bez zdobień. Ki czort, czyżby wszesny neolit? Szybko zostawał sprowadzony na ziemie - to była głównie ceramika kultury praskiej (tysiąc lat po Biskupinie), tzn, tak - przybyli na nasze ziemie Słowianie
Regres technologiczny w stosunku do starszej ceramiki był aż nadto widoczny nawet dla niedoświadczonego, studenckiego oka.
Art Patch, 6 maja 2020, 07:29
Szkoda, że oprócz przyczynków do badań nad wpływem ideologii na naukę, nie uzasadnił Pan swojej opinii na temat mojej wypowiedzi, która oprócz ww. fragmentu zawierała także passus:
"Oczywiście należy takie badania prowadzić. Może pomogą odtworzyć lub potwierdzić kierunki migracyjne lub rozwój genetyczny poszczególnych kultur."
Uważny czytelnik dostrzegłby w mojej wypowiedzi, że jej przedmiotem nie była ocena poziomu cywilizacyjnego poszczególnych ludów przybywających na ziemie w granicach obecnej III RP, lecz ocena tez niektórych genealogów o ciągłości osadniczej na przestrzeni dziejów na określonym terenie jedynie na podstawie badań DNA, bez badań interdyscyplinarnych.
Nie oznacza to, że jako historyk nie mam swojej opinii na temat migracji, poziomu cywilizacyjnego poszczególnych ludów oraz ich wpływu na etnos na obszarze dzisiejszej III RP. Osobiście doceniam zarówno wpływ wojowniczych Scytów, jak i kulturę agrarną i jej poziom przyniesione przez Słowian. Dostrzegam także wpływ kontaktów handlowych z Rzymem i Wschodem oraz wpływ ludów skandynawskich na powstanie Państwa Polskiego. Nie mam problemu z dostrzeżeniem korzyści z kolonizacji Śląska w XII w., choć trudno uciec przed oceną krytyczną jej skutków długofalowych, przez przybyszów z zachodu, czy południa oraz cywilizacyjnej roli Kościoła i zakonów. Obecnie realizowane projekty dotyczące m.in. badań DNA nad pochodzeniem Piastów, badań archeologicznych osad scytyjskich nad Podkarpaciu, przybliżają nas do poszerzenia wiedzy o przeszłości. Sądzę, że profesor Szydłowski, którego byłem uczniem, byłby bardzo rad, gdyby mógł w nich uczestniczyć.
O odpryskowej, czasowej, przejściowej obecności ludów germańskich na obszarze dzisiejszej Polski oraz o nazwach miejscowych napisano sporo prac naukowych, do których odsyłam. Kluczowe do poznania przeszłości jest odtworzenie kierunków migracyjnych oraz określenie wpływu migracji na "tubylców" (ludy, które zajęły ten obszar wcześniej).
venator, 8 maja 2020, 00:35
Wypowiedź zawierała sprzeczność. Jeśli z punktu widzenia współczesności wg. Pana? *, takie badania są jałowe tj. zgodnie z wykładnią językową wyraz jałowy- "pozbawiony sensu, wyrazu", "bezwatościowy" to po co w takim wypadku:
??
Nauka czemuś służy. A służyła także i to całkiem niedawno, ideologii. Jeśli jest Pan uczniem prof. Szydłowskiego, czym się Pan chwatko pochwalił, to spór dwóch szkół, Kossina-Kostrzewski, powinien być Panu znany. I znaczenie tego sporu, daleko wykraczające zresztą poza archeologie.
Dziś genetyka wspiera historyków i archeologów. Po opublikowanej w 2013 r. na swój sposób przełomowej "The Geography of Recent Genetic Ancestry across Europe" Ralpha i Coopa ten spór ukazuje się w nowym świetle. Kostrzewski z pracy genetyków byłby na wpółzadowolony. Praca genetyków wspiera szkołe autochtoniczną ale jak się okazuje gentycznie najbliżej nam do Węgrów i ..Niemców.
Nic także nie napisałem, żeś Pan oceniał kulturę materialną ludów przebywających w obecnych, polskich granicach. Przytoczyłem luźną anegdotkę. Dla mnie jednak wymowną.
*(prosze wybaczyć ale takie panowanie sobie na forum internetowym jest dla mnie co nie co pretensjonalne i niezgodne zresztą z ogólnie przyjętą netykietą)