Amerykańscy politycy bronią Assange'a
Amerykańskie władze wciąż mają problem z oskarżeniem Juliana Assange'a, a sytuacji nie ułatwia im fakt, że w jego obronie wypowiadają się znaczący amerykańscy politycy. Komentatorzy, którzy zastanawiają się, na jakiej podstawie administracja Obamy może zechcieć ścigać Assange'a coraz częściej podkreślają, że wykorzystanie Espionage Act może rodzić poważne problemy konstytucyjne, a tego Departament Sprawiedliwości chciałby uniknąć.
Tymczasem szefa Wikileaks wziął w obronę libertariański polityk, dwukrotny kandydat na prezydenta US i lider liberalnego skrzydła Partii Republikańskiej Ron Paul. W swoim przemówieniu Paul, który najpierw stwierdził, że banki są większym zagrożeniem dla USA niż obce armie, zauważył, że histeryczne reakcja [na ujawnienie dokumentów przez Wikileaks - red.] każe zapytać, czy nie jest to przykład zabicia posłańca za przyniesienie złych wieści. Polityk dodał, że czyn Assange'a nie spowodował żadnej znanej szkody dla osób indywidualnych, ale spowodował dużo zamieszania w rządzie. Powinniśmy też zapytać, w jaki sposób rząd USA chce sądzić za zdradę obywatela Australii publikującego tajne informacje, których nie ukradł? I czy jeśli będziemy sądzili Wikileaks za publikację tajnych dokumentów, nie powinniśmy sądzić też Washington Post czy New York Times i innych, którzy je publikowali?.
W obronie Wikileaks stanął też demokrata John Conyers, przewodniczący Komitetu Sprawiedliwości Izby Reprezentantów. Rozpoczynając swoje wystąpienie, Conyers przywołał opinię sędziego Sądu Najwyższego Williama Brennana, dotyczącą sprawy Texas vs. Johnson: Jeśli Pierwsza Poprawka opiera się na jakiejś niewzruszonej podstawie, to jest nią przekonanie, że rząd nie ma prawa zabraniać wyrażania jakiejś opinii tylko dlatego, że społeczeństwo uważa jej wyrażanie za naruszenie prawa bądź się z nią nie zgadza. Conyers stwierdził, że opinia Brennana powinna zostać wzięta pod uwagę, gdy zastanawiamy się nad Wikileaks. Conyers mówił dalej: Niepopularność opinii nie jest przestępstwem, publikacja niewygodnych informacji również nim nie jest. [...] Zachęcam was do wysłuchania opinii Jacka Goldsmitha, który za czasów prezydenta Busha był asystentem Prokuratora Generalnego w Biurze Porad Prawnych Departamentu Sprawiedliwości. W ubiegłym tygodniu stwierdził on: 'Zgadzam się z tymi, który sądzą, że Assange jest przesadnie oczerniany. Nie popieram jego akcji ani nie podoba mi się ujawnianie informacji, które narażają bezpieczeństwo lub interesy polityczne USA. Ale wszelkie opinie prawne, które zostały wydane odnośnie Espionage Act wskazują, że wcale nie jest oczywiste, czy popełnił naruszył on prawo. Conyers stwierdził również, że obecnie problemem jest istnienie zbyt wielu, a nie zbyt małej ilości tajemnic. Przywołał też opinię sędziego Pottera Stewarta, który rozważał sprawę Pentagon Papers i powiedział: Gdy wszystko jest utajnione, to nic nie jest utajnione.
Coraz bardziej jasne staje się, że próba wykorzystania przez administrację Obamy Espionage Act spowodowałaby kolosalne problemy konstytucyjne i polityczne. To skłoniło niektórych obserwatorów do wysunięcia hipotezy, że może zostać wykorzystana ustawa Computer Fraud and Abuse Act. Nie ma wątpliwości, że naruszył ją Bradley Manning, który pobrał tajne dokumenty z sieci SIPRNET (Secret Internet Protocol Router Network) i przekazał je Wikileaks. Jednak w takim wypadku prokuratura musiałaby udowodnić, że Assange i Manning konspirowali, a wykazać istnienie wcześniejszych związków pomiędzy oboma mężczyznami.
Jednocześnie administracja rządowa podejmuje próby poradzenia sobie z przeszkodami prawnymi, które mogłyby się pojawić, gdyby wykorzystano Espionage Act. Kongres wysłuchuje właśnie opinii prawników i naukowców specjalizujących się prawie. Kenneth Wainstein, były asystent ds. bezpieczeństwa narodowego Prokuratora Generalnego uważa, że można łatwo wykazać, iż istnieją fundamentalne różnice, pomiędzy mediami a Wikileaks, dlatego też oskarżenie Wikileaks nie oznacza, że można oskarżyć prasę.
Według Wainsteinta można wykazać cztery zasadnicze różnice:
- tradycyjne media publikują informacje, wybierając te, które mają nieść ze sobą jakąś wiedzę dla społeczeństwa, a Wikileaks skupia się tylko na publikowaniu rządowych sekretów;
- media uzyskują wiedzę o rządowych sekretach dzięki dziennikarskim śledztwo, Wikileaks po prostu udostępnia skrzynki pocztowe i zachęca do ujawniania tajemnic;
- media ograniczają się w ujawnianiu tajnych danych do tych, które są związane z konkretną informacją uznawaną za ważną, Wikileaks publikuje wszystko niezależnie od tego, czy ma to związek z czymkolwiek;
- w końcu, opublikowanie przez Wikileaks zaszyfrowanego pliku "ubezpieczenie" jest typowym szantażem, który wskazuje, że serwis używa zdobytych informacji do własnej ochrony, a nie dla nadrzędnej zasady przejrzystości i prawa opinii publicznej do informacji.
Wainstein przytacza też słowa Assange'a, który publikując informacje stwierdził, że chce "zniszczyć łajdaków", co wskazuje na osobiste motywacje.
Inni przesłuchiwani przez Kongres specjaliści zauważają jednak, że wiele z ujawnionych tajemnic w ogóle nie powinno być klasyfikowane jako tajne oraz, iż taka ich klasyfikacja uczyniła więcej złego, niż ich ujawnienie.
Pojawiły się też głosy, że Assange naruszył poprawkę Shield Act, która zabrania ujawniania nazwisk informatorów służb wywiadowczych. Jednak profesor Geoffrey Stone z University of Chicago Law School stoi na stanowisku, że Shield Act dotyczy tylko pracowników administracji, a rozciągnięcie go na wszystkich naruszy prawo do wolności słowa.
Warto też zauważyć, że o ile Wikileaks może różnić się od mediów, to Pierwsza Poprawka mówi, iż Kongres nie może stanowić [...] ustaw ograniczających wolność słowa lub prasy, a zatem gwarantuje wolność wypowiedzi wszystkim, a nie tylko mediom.
Komentarze (0)