Walka o ołów
Archeolodzy i fizycy spierają się o los rzymskich sztab ołowiu. Dla specjalistów z obu dziedzin sztabki te są niezwykle cenne. Bardzo stary ołów jest czysty, gęsty i znacznie mniej radioaktywny niż ten współcześnie wydobywany, nadaje się zatem idealnie do budowy osłon dla urządzeń, w których tworzy się i bada rzadkie cząstki. Dla archeologów sztaby to cenne zabytki dające nam wgląd w przeszłość, więc nie podoba im się pomysł ich przetapiania.
Czy te ekspertymenty są na tyle ważne, by zniszczyć część naszej przeszłości, by odkryć coś na temat przyszłości? - pyta archeolog Elena Perez-Alvaro. Te eksperymenty mogą dać odpowiedź na pytania o podstawowe zasady rządzące wszechświatem, powiedzieć nam kim jesteśmy i skąd pochodzimy. Myślę, że są tego warte - fizyk M. Fernando Gonzalez-Zalba, który wraz z Perez-Alvaro zajmował się badaniem sporu o rzymski ołów.
Rzymski ołów już jest wykorzystywany. Używa się go w amerykańskim eksperymencie Cryogenic Dark Matter Search (CDMS) czy we włoskim CUORE (Cryogenic Underground Observatory for Rare Events), w ramach których trwają poszukiwania ciemnej materii i antymaterii. Takie urządzenia muszą być dobrze izolowane od otoczenia, by pochodzące z zewnątrz cząsteczki nie zakłóciły pomiarów.
Rzymianie wykorzystywali ołów w budownictwie, do produkcji rur, monet czy broni. Obecnie najczęściej znajduje się go w sztabach w miejsach zatonięcia okrętów. Wydobywają go prywatne firmy, które po przetopieniu sztab sprzedają materiał swoim klientom, wśród których często są instytuty prowadzące badania fizyczne. Nikt z nas nie traktuje tego lekko, nie chcemy, by zabytki były niepotrzebnie niszczone - mówi Blas Cabrera, szef projektu CDMS. Dodaje jednak, że rzymski ołów jest idealnym izolatorem, gdyż jego radioaktywność jest około 1000-krotnie niższa niż współcześnie wydobywanego metalu.
Wydobywany ołów zawiera uran-235. Podczas pierwszej obróbki większość radioaktywnego pierwiastka jest usuwana. Jego pozostałości rozpadają się w ołów-210. Ten z kolei nadal ulega ropadowi promieniotwórczemu, którego czas półrozpadu wynosi 22 lata. W rzymskim ołowiu niemal cały ołów-210 zdążył ulec rozpadowi. Oczywiście do rozpadu ołowiu-210 dochodzi też w rudzie, jednak wskutek obecności uranu-235 ciągle pojawia się w niej nowy ołów-210. Zatem decydujący o radioaktywności jest upływ czasu od pozyskania ołowiu z rudy.
Archeolodzy zwracają uwagę, że źródła rzymskiego ołowiu nie są niewyczerpane, a przetapiając go na potrzeby fizyki utracimy możliwość zdobycia nowych informacji na temat rzymskiej technologii, handlu, żeglugi i wielu innych. Przyszłe pokolenia będą miały większe niz my możliwości poznania przeszłości sztab ołowiu. Idealnym rozwiązaniem byłoby pozostawienie sztab tam, gdzie zostały znalezione, dzięki czemu archeolodzy przyszłości odkryją kolejne tajemnice przeszłości.
Zarówno fizycy jak i archeolodzy zgadzają się, że powinny istnieć precyzyjne rozwiązania prawne, by z jednej strony chronić dziedzictwo historyczne, a z drugiej umożliwić zaawansowane badania fizyczne. Podpisana w 2001 roku konwencja UNESCO dotycząca zachowania podwodnego dziedzictwa kulturowego zabrania komercyjnej eksploatacji wraków. Jednak, jako że wydobywany ołów służy celom naukowym, nie jest jasne, czy konwencja reguluje i tę działalność.
Komentarze (21)
Flaku, 19 grudnia 2013, 23:04
A nie można tak po ludzku? Kto znajdzie sztabę, ten decyduje co z nią zrobić? Jak archeologom zależy na badaniach nad tym to niech tego kogoś jakoś przekonają, z fizykami to samo.
Astroboy, 20 grudnia 2013, 13:47
Flaku, rzuciłeś rękawicą. Co z fizykami? Podaj rodzaj broni, uklepane miejsce już upatrzyłem.
Ile można się wpatrywać w coś, co nie przynosi jakiejkolwiek uciechy? Toż to nie Mona Lisa.
mikroos, 20 grudnia 2013, 22:20
Rozumiem opór, ale co stoi na przeszkodzie, by sztaby powierzyć archeologom np. na rok w celu gruntownego przebadania, a następnie oddać fizykom?
Proste rozwiązania naprawdę są najlepsze.
Astroboy, 20 grudnia 2013, 22:34
A czy ja wykazałem coś przeciwnego? Przecież to oczywista rzecz. Polecam:
Jemu chyba nie chodzi o rok. Nieprawdaż? I jeszcze:
Ogarniasz to? Bo ja osobiście nie bardzo. Czyżby szło im o 'kontekst' leżenia ołowiu w otoczeniu otoczaków przyszłości? Zapytam krótko: ILE czasu potrzeba, by to coś obfotografować, przeskanować, itp.? Czyżby przeciętny archeolog potrzebował pięciu archeologów przyszłości do potwierdzenia swoich tez?
mikroos, 20 grudnia 2013, 22:58
Mój post nie był skierowany konkretnie do Ciebie.
Astroboy, 20 grudnia 2013, 23:05
Wybacz, mam takie skrzywienie, że gdy ktoś odpisuje, odbieram to ad personam. Ale zgadzam się z Twoją propozycją, jak pewnie zauważyłeś. Tyle, że nie widać tu jednak prostego rozwiązania. I niech nie będzie to na fizyków.
mikroos, 20 grudnia 2013, 23:33
Wydaje mi się, że proste rozwiązanie istnieje i że właśnie takie zaproponowałem. Natomiast jest rzeczą naturalną, że każda z grup ma swoje ambicje (bo przecież o ambicje tu chodzi, a nie o rzeczywistą ochronę dóbr kultury czy nauki), i to one stoją tu na przekodzie.
Astroboy, 20 grudnia 2013, 23:45
Ale ja potwierdziłem, że istnieje proste rozwiązanie (semantyka?). Tu nie chodzi o ambicje, tylko o to, kto komu potrafi dokopać. Oczywiście w całej naukowej otoczce. I znów, by nie było, że jestem stronniczy, winę widzę prosto. Fizycy pewnie daliby i dwa lata. Ale DZIEDZICTWO pewnie nie jest tego warte...
Za tym stoją pieniążki z grantów. Medialność Panie, medialność. Pornografia tyczy i nauki.
Edit: wygrany musi być jeden (więcej kasy). Konsensus się nie liczy.
mikroos, 21 grudnia 2013, 00:20
O, i ta konkluza mi się podoba. A pojęcie naukowej pornografii bezczelnie i bez żenady kradnę z zamiarem użycia w przyszłości.
Astroboy, 21 grudnia 2013, 01:02
Neti, neti. Ars poetica.
pogo, 21 grudnia 2013, 19:07
Czy archeolodzy an prawdę potrzebują całego tego ołowiu? Moim zdaniem wystarczyłoby zeskanować wszystkie sztabki, wybrać 10% najciekawszych egzemplarzy, a resztę przetopić... I z każdego kolejnego "złoża" zawsze zachowywać te 10%.
A zachować coś zawsze warto, bo może w przyszłości będą sprawdzać strukturę krystaliczną tych sztabek aby określić jak dokładnie powstawały...
Swoją drogą proste sztabki ołowiu wydają mi się zupełnie niewarte zachowywania, co innego to co z nich powstawało. Ale cóż, bliżej mi do fizyka niż do archeologa, więc oczywiste czyją stronę kryję
Mariusz Błoński, 22 grudnia 2013, 18:58
To już przegraliście. Nie słyszałem o fizyce podwodnej, a o archeologii i owszem. Zatem oni mają sprzęt, ludzi i doświadczenie. Jak zamierzacie się z nimi ścigać po ten ołów?
Flaku, 22 grudnia 2013, 22:03
A o pieniądzach słyszałeś? Jak nie ścigać, to od nich odkupić. Albo od innych osób, które mogły go znalezc.
Astroboy, 23 grudnia 2013, 09:37
Flaku, dobry pomysł, ale obawiam się, że 'archeolodzy', zwłaszcza podwodni (by nie rzec 'zalani') policzą sobie jak za 'antyki', a nie jak za czysty ołów.
Mariusz, nie mówisz chyba o detektorach neutrin? Dla fizyka uklepana ziemia i pod wodą nie jest jakimkolwiek problemem. Fizycy mają trochę większe aspiracje niż archeolodzy podwodni - chcą opisać absolutnie WSZYSTKO.
Generealnie, fizyk do prac pod wodą zatrudnia nurka. Nie wiem, jak jest w innych naukach...
TrzyGrosze, 23 grudnia 2013, 11:39
Archeolodzy mają problem nie tylko z unicestwieniem artefaktu, ale również ze ZNISZENIEM miejsca, podczas prowadzenia przez nich samych prac. Ginie bezpowrotnie tzw kontekst stanowiska, który przyszli badacze, z lepszymi technikami, mogliby naukowo lepie wykorzystać ( vide wydział archiwum X w policji).
W tych sztabach, może być np holograficzny zapis tamtych czasów.
ps
Brat jest archeologiem.
Astroboy, 23 grudnia 2013, 12:09
TrzyGrosze, dzięki za cenne uwagi, ale zauważyłeś może mój 'kontekst' (zawsze w kontekscie) lub z uśmiechem?
Jakoś wątpię, by przyszłe pokolenia ze sztabki rzymskiego ołowiu mogły odtworzyć na podstawie 'holograficznego' zapisu widziany w owym domostwie akt nieżądny, gdzie nie ma wolnej miłości. Hologram naprawdę zakłada wiedzę, której wierz mi, Rzymianie nie POSIADALI. A jeśli myślisz o jakimś błysku supernowej w tym czasie, która by owo utrawaliła 'holograficznie', to też się mylisz. Pozdrawiam brata.
Niech archeologowie poczytają sobie o hologramach. I ZROZUMIEJĄ, czym są.
Edit: jeśli myślą, że promieniowanie słoneczne (ot przypadkowo odblaśnięte od czegoś; czego dziś nie dostrzegamy) będzie interferować odpowiednio na sztabce ołowiu, by utrwalić niewolniczej i wolnej miłości ślady, to się mylą. Nie z powodu niewolnic.
TrzyGrosze, 23 grudnia 2013, 15:39
Hologram, to mój przykład ad hoc, a nie archeologów, że jeszcze nie wiemy, co będziemy wiedzieć.
Astroboy, 23 grudnia 2013, 15:49
TrzyGrosze, to zły przykład. Wiemy, czym jest hologram. I z grubsza wiemy, jak może zachować się jakakolwiek informacja. Zapytaj brata.
Edit: Lema już nie chcę cytować, ale studiuję Go od lat. Zawsze dostaję w 'czaszkę'.
Edit2: znów, czytam z satysfakcją 'Solaris' (wczoraj z Damą studiowałem 'Niezwycięzonego'). Ale święta będą tylko dla Mistrza i Małgorzaty.
TrzyGrosze, 23 grudnia 2013, 17:06
"Z grubsza wiemy" świadczy o teraźniejszej pokorze. Może wypada również wykazać pokorę wobec dokonań fizyków w przyszłości.
ps
Mój kontakt z Lemem zaczął się w dzieciństwie od Cyberiady. Doświadczenie było tak zniechęcające, że do tej pory nic innego z dzieł mistrza nie tknąłem. Chyba jednak już nadszedł, czas wykreślić go z Index auctorum prohibitorum.
Astroboy, 23 grudnia 2013, 17:13
Chciałbym, bo nie lubię fizyków. Ale chyba wiesz, że jest to KOMPLETNIE niemożliwe.
Teraźniejsza pokora jest pokorą wobec tego, co wiemy. Nie PARTYCYPACJĄ tego, co nam się WYDAJE.
Osobiście wracam do Cyberiady z beztroską i pokorą. ROZUMIEM. I chylę czoła przed MISTRZEM.
O demonie maxwellowskim, który w dzieciństwie mnie tego nauczył, nie chcesz chyba dyskutować?
tommy2804, 24 grudnia 2013, 21:03
Dla mnie sprawa jest prosta: zamiast składowania tych sztab w muzealnych magazynach należy je wykorzystać w badaniach służących dobru ludzkości.