GE i Hitachi wzbogacają uran za pomocą lasera
US Nuclear Regulatory Comission (NRC) udzieliła licencji na budowę zakładu, w którym uran będzie wzbogacany za pomocą lasera. Ta nowatorska technologia produkcji paliwa jądrowego budzi jednak kontrowersje i obawy związane z proliferacją broni atomowej.
Naukowcy od dawna wiedzieli, że lasery mogą być bardzo obiecującymi narzędziami pozwalającymi na proste i tanie wzbogacanie uranu. Dotychczas jednak nikomu nie udało się opracować odpowiedniej wydajnej technologii. Dokonały tego dopiero General Electric i Hitachi. Teraz ich technologia uzyskała licencje, co jest wstępem do starania się o rozpoczęcie budowy pierwszego laserowego zakładu wzbogacania uranu. Może on powstać w Wilmington w Północnej Karolinie. Przyznanie licencji nie oznacza jeszcze zgody na budowę zakładu. Ta musi zostać osobno wydana przez NRC.
Mimo to Amerykańskie Towarzystwo Fizyczne (American Physical Society) skierowało do NRC petycję, w której domaga się, by przyznawanie licencji było uwarunkowane przeprowadzeniem oceny ryzyka proliferacji.
O laserowym procesie wzbogacania uranu niewiele wiadomo, jego szczegóły są tajne. Technologia SILEX (separation of isotopes by laser excitation - separacja izotopów poprzez wzbudzenie laserem), zakłada wykorzystanie lasera o odpowiedniej częstotliwości do pozyskania z gazowego uranu izotopu uranu-235. Tym, co budzi obawy Amerykańskiego Towarzystwa Fizycznego jest fakt,że zakład wykorzystujący lasery będzie znacznie mniejszy niż fabryka używająca tradycyjnych centryfug. A to znaczy, że znacznie łatwiej będzie wybudować i używać go w tajemnicy.
Na razie jednak nie wiadomo, czy GE i Hitachi w ogóle będą starały się o zgodę na wybudowanie wspomnianego zakładu. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w ciągu najbliższych miesięcy. Nie jest też pewne, czy opracowana przez obie firmy technologia jest ekonomicznie opłacalna. Myślę, że na to pytanie nie odpowie nikt, kto nie ma dostępu do szczegółów technologii - mówi James Acton z Carnegie Endowment for International Peace. Acton, który sam jest fizykiem z wykształcenia, przypomina, że dotychczas GE i Hitachi wybudowały tylko miniaturową instalację testową, która miała sprawdzić opłacalność technologii. To wszystko co wiemy. Reszta to czyste spekulacje - stwierdza.
Acton, który popiera petycję APS, wytyka NRC poważny błąd. Przyznając licencję urząd skupił się tylko i wyłącznie na technicznych aspektach technologii. Nie oceniał czy i jak może ona wpłynąć na proliferację broni atomowej.
Komentarze (5)
radar, 3 października 2012, 10:03
Ehh, z tą proliferacją... jakby tak Polska teraz chciałaby mieć broń atomową to dlaczego by nie mogła? Jakim prawem można komuś zabronić "mieć"? To tylko dbanie o własne interesy (aktualni posiadacze), a nie o "dobro ludzkości"... i chyba tylko po to, aby można było "wyzwalać" kolejne kraje w kolejnych wojnach, bo jak każdy by miał BA to wojny by się pewnie skończyły...
radar
romero, 3 października 2012, 12:38
Wojny to jedno, ale trzeba brać pod uwagę terroryzm. A im więcej "dzikich" państw będzie miało BA to tym bardziej prawdopodobne że prędzej czy później wpadnie ona w łapy terrorystów.
radar, 4 października 2012, 11:47
Terroryzm to też wojna, z tym, że asymetryczna. Ktoś kto jest "tłamszony" przez przeważające siły wroga wykorzystuje inne techniki.
Drugie istotne pytanie: kto określa i z jakich uprawnień, który to kraj jest "dziki", bo ostatnio to "Polska to dziki kraj" ?
Ciekawostka: http://www.eioba.pl/a/3wbl/gen-boga-vmat2
romero, 4 października 2012, 16:47
Nie, to nie ta definicja, to jest wojna partyzancka, terroryzm nie stosuje walki a zastraszanie (choć partyzantka może też się uciekać do terroryzmu, pytanie czy wtedy dalej jest partyzantką czy zbrojnymi bandami). A terroryści choć będą twierdzili że są żołnierzami, ale gdy atakują ludność cywilną to są jednak terrorystami, a z chwilą gdy atakują obce wojska, a zwłaszcza okupacyjne, nazywanie ich dalej terrorystami jest już tylko propagandą.
Kto jest dziki określa ten kto ma we władaniu środki masowego przekazu. W USA zazwyczaj są wasp-y, żydzi o oni wmawiają że terroystami są islamiści, a w takim Iranie ajatollahowie wmawiają że terrorystami są amerykanie. U nas częściej cytowany jest cnn niż al-jazeera, więc wiadomo kto jest u nas nazywany terrorystą
Ciekawa jest np. definicja słowa "wandal" w Polsce w odniesiemiu do historycznych dokonań Wandalów, konotacja słowa Andaluzja, a opis tego narodu przez Rzymian. Zresztą podobnie jest ze słowem barbarzyńca. Oraz kto uważa innego (obcego) za gorszego i przypisuje mu pejoratywne cechy. Np. tacy Indianie bali się Eskimosów i uważali ich za kanibali, a Eskomosi bali się Indian bo uważali ich za ...kanibali.
TrzyGrosze, 5 października 2012, 08:04
Własnie żeby nie wrzucać każdego zabijania do jednego worka, po tysiącleciach "wolnej amerykanki" ( ), ludzie Konwencjami Genewskimi, w końcu się umówili, które zabijanie jest wojną i w jaki dozwolony sposób się zabijać.