"Spidkamizelka" dla rowerzysty
Brady Clark, były współpracownik należącego do Wired portalu hotwired.com, opracował kamizelkę dla rowerzystów Speed Vest, która w czasie rzeczywistym wyświetla na plecach rozwijaną przez nich prędkość. Cykliści stają się bardziej widoczni dla kierowców. Poza tym uzmysławiają tkwiącym w korkach, że bez większego problemu i oni mogliby się przemieszczać dużo szybciej.
Clark wpadł na pomysł przypadkiem, zjeżdżając ze wzgórza pomiędzy dwoma pasami jezdni. Stwierdził wtedy, że niektórzy kierowcy denerwują się, widząc, jak swobodnie ich mija. Podczas pracy w Wired pod koniec lat 90. zetknął się z wieloma gadżeciarskimi ubraniami, dlatego w pewnym momencie zaświtała mu myśl: a gdyby tak zaprojektować kamizelkę, która upewniłaby nawet największych niedowiarków, że przeciętna osoba może na rowerze rozwijać prędkość 15-25 km/h?
Odblaskowa Speed Vest sprawia, że kierowcy mijają cyklistów w bezpieczniejszej odległości. Widniejące na plecach cyfry są podświetlone i naprawdę duże. Podłączony do koła czujnik przesyła sygnał do mikrokontrolera, który przelicza prędkość i zapala oraz gasi cyfry na wdzianku. Zasilana bateriami kamizelka może wyświetlać szybkość do 70 mil na godzinę, czyli ok. 112 km/h.
Mykle Hansen, inżynier, który zaprojektował Speed Vest, opowiada, że do zespołu naukowców zgłaszają się np. biegacze, którzy chcieliby nosić coś podobnego podczas maratonów. "Na razie nie wiemy, jak zrobić taki prędkościomierz, ale to wspaniałe, że ludzie dostrzegają wynalazek i wymyślają dla niego zastosowania, których nawet nie przewidzieliśmy".
Na razie kamizelka jest wykorzystywana wyłącznie w celach edukacyjnych – za jej pomocą dzieci zdobywają wiedzę na temat zachowania bezpieczeństwa na drodze. Od przyszłego roku będzie ją już można kupić.
Speed Vest powstała naprawdę błyskawicznie. Hansen i Clark zgłosili ją do konkursu wynalazków rowerowych, zanim mieli jeszcze pewność, jak (a przede wszystkim czy) uda im się skonstruować wdzianko. Czysto naukowa burza mózgów trwała więc kilka tygodni, a po dwóch tygodniach kwietnia 2007 roku Speed Vest ujrzała światło dzienne.
Hansen wyjawił, że najwięcej problemów sprawiła mu elektronika, ponieważ na co dzień zajmuje się sprzętem audio. Na początku skopiował więc projekty obwodów przedstawiane przez pasjonatów w Internecie. Potem rozpoczął naukę w przyspieszonym tempie. Amerykanie skorzystali też z pomocy zaprzyjaźnionych elektroników i artystów z grupy DorkBotPDX.
Komentarze (30)
itneron, 20 września 2008, 14:04
Jeśli twórca chciał by to sprzedawać, to mógł by dodać do tego normalny licznik na kierownicę. Oprócz denerwowania kierowców dobrze też wiedzieć ile się samemu jedzie
patrykus, 20 września 2008, 22:16
Szkoda, że w artykule nie wyjasniono w jaki sposób dane są wyświetlane.
mikroos, 22 września 2008, 06:47
Eee tam, każdy zbędny gram w rowerze to rozpusta i marnotrawstwo ;P No i przede wszystkim licznik na plecach nie jest widoczny dla rowerzysty, więc nie mobilizuje, by pompować jeszcze mocniej ;D
w46, 24 września 2008, 09:03
Swoją drogą taka kamizelka może służyć także bezpieczeństwu, często kierowcy nie doceniają prędkości z jaką porusza się rowerzysta i przy wyprzedzaniu (szczególnie ciężarówki i autobusy) zajeżdżają drogę pędzącemu często powyżej 30km/h rowerzyście
Podobny gadżet jest już od dawna dostępny (nawet w Polsce) - wyświetla prędkość na obracającym się kole za pomocą linijki LEDów, których synchronicznym zapalaniem steruje mikrokontroler.
Im więcej dodatkowych gramów tym efektywniejszy trening 8)
mikroos, 24 września 2008, 11:01
Zgadzam się, ale mniej satysfakcji. Efektywność treningu zależy od efektywności wysiłku, więc z punktu widzenia fizjologii żadna różnica, czy jedziesz troszkę szybciej lżejszym rowerem, czy troszkę wolniej minimalnie cięższym. Dlatego trening w oparciu o licznik prędkości jest w ogóle złym pomysłem, a realny wgląd we własny wysiłek daje jedynie watomierz (dla bogatych) lub ewentualnei pulsometr (dla nieco mniej zamożnych). A satysfakcja z szybszej jazdy jest niesamowita
Aminanimator, 24 września 2008, 12:24
W kamizelce (aby: nomen-omen) brakuje jeszcze modułu uwalniającego do krwi np. amfetaminę ;D
mikroos, 24 września 2008, 13:01
Kofeina rozpuszczona w Isostarze daje radę ;>
w46, 24 września 2008, 13:24
Oczywiście, jednak jadąc cięższym i np. pod górę szybciej można uzyskać optymalne tętno treningowe oszczędzając czas (... i oszczędzając sobie frajdy )
Gość cogito, 24 września 2008, 13:26
daje rade wyniszczac organizm. moj kuzyn trafil do szpitala przez napoje energetyzujace.
mikroos, 24 września 2008, 13:33
Isostar nie jest napojem energetyzującym. Jest napojem izotonicznym. Różnica jest gigantyczna.
mikroos, 24 września 2008, 13:34
Absolutnie się nie zgodzę. Tętno rośnie od intensywności wysiłku, więc wystarczy silniej cisnąć w pedały nawet na równym.
Gość cogito, 24 września 2008, 13:36
ups. to mozesz mi wytlumaczyc na czym polega roznica?
mikroos, 24 września 2008, 13:40
Różnica polega na tym, że napój izotoniczny zawiera wyłącznie składniki mineralne, czasem kwasy organiczne i cukier. Zawsze są niegazowane, a poszczególne składniki są dodawane w takim stężeniu, żeby były równe z ich stężeniem wydalanym razem z potem (lub ewentualnie w takim stężeniu, by poprawiać wydolność - taką rolę pełni np. kwas cytrynowy lub wodorowęglany). Zasadniczą rolą takiego napoju jest utrzymanie składu chemicznego płynów w organizmie na poziomie możliwie zblizonym do fizjologicznego, co daje z kolei poprawę wydolności lub jej utrzymanie przez dłuższy czas.
Napój energetyczny to woda smakowa z dodatkiem kofeiny, tauryny i innych. Do tego barwniki, konserwanty i inne śmieci, których w dobrych izotonikach nie ma nigdy. Stężenia składników w n. energetycznych są dobierane wyłącznie tak, by dać chwilowego kopa, ale bez zwracania większej uwagi na temat realnej wydolności organizmu. Nic dziwnego, że mogą zaszkodzić.
Gość cogito, 24 września 2008, 13:49
dzieki :-*
ale bylam nieswiadoma.
ok to jeszcze jedna kwestia: co lepsze rowerek treningowy w klubie czy jazda w terenie (pomijam kwestie tlenu bo ostatnio widzialam takie rowerki na dachu w moim miescie.
mikroos, 24 września 2008, 13:57
Do usług
Jeśli chodzi o rowerek, ja proponuję "prawdziwy", tzn. jeżdżący. Moim zdaniem wysiłek jest fajniejszy, bo bardziej urozmaicony: teren się zmienia, obraz przed oczami też, wiatr wieje z różnych kierunków itd. No i na pewno sporo radości daje samo to, że się gdzieś dojechało, coś zobaczyło. Rowerek stacjonarny nigdy Ci tego nie da. Moim zdaniem właśnie ze względu na tę frajdę warto jednak jeździć na normalnym rowerze.
Z punktu widzenia fizjologii raczej nie ma tak naprawdę wielkiej różnicy - tak jak mówiłem wcześniej, to jest głównie kwestia intensywności wysiłku, niezależnie od tego, w jakich warunkach się odbywa. Tu wychodzi jednak przewaga rowerów stacjonarnych, bo mają przeważnie wbudowany pulsometr pozwalający na ocenę intensywności wysiłku (no i jest niepodatny na pogodę, więc możesz jeździć przy -20 za oknem - choć i to jest wyłącznie kwestia motywacji ). Z drugiej jednak strony najtańsze "samodzielne" pulsometry, z których można korzystać nie tylko na rowerze, ale także np. w czasie joggingu, kosztują 30-40 zł. Nie tak dużo raczej
Gość cogito, 24 września 2008, 14:07
no dobra, załóżmy: mam rower, pulsometr i zapas ciekawosci swiata, ktory motywuje do poruszania sie do przodu. jaki puls jest optymalny?
mikroos, 24 września 2008, 14:12
Generalnie uważa się, że maksymalne tętno dla danej osoby to 220 minus wiek. Takie obliczenie dla amatorskiego treningu swobodnie wystarcza, ale można dla własnej ciekawości spróbować po prostu wycisnąć z siebie max A potem optymalne tętno to 60-70%, jeżeli mówimy o tzw. wysiłku cardio, czyli optymalnym dla układu krążenia i spalania tłuszczu. Są też bardziej złożone programy treningowe, ale musiałabyś więcej powiedzieć, czy oczekujesz po treningu czegoś więcej od ogólnej "poprawy kondycji".
Gość cogito, 24 września 2008, 14:20
spalania tłuszczu tak z 15 kg
mikroos, 24 września 2008, 14:28
No to te 60-70% przez półtora godzinki dziennie (rzecz jasna, w miarę możliwości) brzmi bardzo dobrze Tylko pamiętaj o nawadnianiu się w czasie wysiłku, bo to jest sprawa kluczowa (utrata 1% wody = utrata 10% wydolności) - pół litra wody na godzinę to minimum. Jeśli szkoda Tobie pieniędzy na Isostara, polecam prosty napój złożony z grama soli (a więc 1/5 łyżeczki do herbaty) na litr wody, odrobiny kwasku cytrynowego dla smaku i paru łyżeczek miodu lub cukru (nie bój się o to, że zawiera kalorie - organizm potrzebuje cukru, by spalać tłuszcz, ale też nie przesadzaj z tą słodkością). Czas treningu jest tu kluczowy, bo spalanie tłuszczu zaczyna się dopiero po 30-40 minutach, więc krótszy trening w ogóle nie ma sensu.
w46, 24 września 2008, 14:36
Ok, ale w praktyce chyba łatwiej jest znaleźć górkę na której można podjeżdżać niż mało ruchliwy odcinek szosy na której można bezpiecznie się rozpędzić (mały ruch samochodów). Poza tym dochodzi efekt motywacji do osiągnięcia celu - zdobycia podjazdu, którego na szosie nie ma, przynajmniej nie tak wyraźnego.
Odnośnie rowerków treningowych ich podstawową wadą jest brak wiatru - efektem tego jest że po intensywnym wysiłku jest się mocno spoconym, efekt ten nie występuje przy jeździe na świeżym powietrzu (którą stosuję i polecam ).
btw. Przy spalaniu tłuszczu najważniejsza jest systematyczność
Gość cogito, 24 września 2008, 14:42
systematycznosc to wlasnie to w co mnie natura nie wyposazyla. ale postaram sie a o tym ze bez cukow sie nie da wiem jeszcze ze szkoly. pani powiedziala "tluszcze spalaja sie w ogniu weglowodanow"
to co daje 30 mni trening? utrzymanie kondycji?
mikroos, 24 września 2008, 14:49
Bardzo łatwo znaleźć taki odcinek, bo 60-70% masz przy szybkim tempie spacerowym. Tyle możesz rozwinąć nawet na swoim osiedlu.
Co kto lubi Mnie niesamowicie kręci jazda np. do najbliższej wsi albo sprint odtąd do początku lasu
Łojej, to jest prawda. Potrafi się lać z człowieka, dopiero na siłowni dostrzega się, jak dużą ilość wody człowiek z siebie wydala pod postacią potu.
Zdecydowanie.
mikroos, 24 września 2008, 15:08
Aha, jeszcze jedno. Czy mogłabyś powiedzieć, cogito, co dokładnie działo się z Twoim kuzynem? W jaki dokładnie sposób zaszkodził mu napój?
Gość cogito, 24 września 2008, 15:15
ogolne objawy zatrucia i nie mogl wogole spac