Miniaturowa Wenus w laboratorium
Choć Wenus od dawna nazywana była siostrą Ziemi, wcale nie jest tak podobna, jak to sobie wyobrażano. Ekstremalne warunki panujące na jej powierzchni nie tylko nie dają realnej szansy na powstanie tam życia, ale także utrudniają badania naukowe. Temperatura do 480º Celsjusza i ciśnienie dziewięćdziesiąt razy większe od ziemskiego to nie przelewki.
Żadna sonda nie byłaby w stanie przetrwać dłużej, niż paru minut w wenusjańskim piekle. Astrofizykom pozostają obserwacje z Ziemi i - ewentualnie - z orbity. Tych zresztą też nie ułatwia gruba pokrywa chmur. Jak się okazuje, ciśnienie, temperatura i skład tamtejszej atmosfery też stanowią poważne utrudnienie w poznaniu składu chemicznego skał naszej „siostry". Dlatego z inicjatywy Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) w Laboratorium Emisyjności Planetarnej (Planetary Emissivity Laboratory) w Berlinie oraz laboratorium IASF-Rome w Rzymie naukowcy odtwarzają wenusjańskie warunki w miniaturze.
Cały szkopuł tkwi w tym, że w zasadzie jedynym sposobem na badanie powierzchni Wenus - podobnie zresztą jak i bardziej odległych planet - jest spektroskopia. Analiza światła emitowanego lub odbijanego przez ciała niebieskie pozwala dobrze poznać ich skład chemiczny dzięki. Każdy pierwiastek, minerał, związek chemiczny pochłania określone fragmenty świetlnego widma, pozostawiając w nim ciemne luki. Analiza widmowa jest na tyle rozwiniętą dziedziną wiedzy, że widmowe sygnatury popularnych związków identyfikowane są bez problemu. Ale nie na Wenus...
Ta gorąca planeta płata nam figle: grube chmury nie przepuszczają światła widzialnego, czy ultrafioletowego. Pozostaje podczerwień, na co dzień doskonała. I tu jest problem: minerały nagrzane do tak wysokiej temperatury (dwukrotnie wyższej niż w domowym piekarniku) nie tylko promieniują silniej, ale zmienia się również ich charakterystyka widmowa. Na Ziemi nie doświadczamy takich temperatur, nie wiemy więc, jak te zmiany wyglądają. Swoje dokłada również wenusjańska atmosfera: wysokie ciśnienie i duże stężenie dwutlenku węgla. CO2 pochłania znaczną część podczerwieni, a ponieważ jest pod wysokim ciśnieniem i temperaturą, to również jego działanie nie jest całkiem oczywiste.
Dlatego Joern Helbert w laboratorium berlińskim oraz Giuseppe Piccioni w Rzymie odtwarzają warunki Wenus w miniaturze. Próbki kamieni, skał, minerałów umieszczane są w specjalnej komorze, pod ogromnym ciśnieniem i podgrzewane do prawie 500º Celsjusza w atmosferze imitującej wenusjańską. Wraz ze wzrostem temperatury zaczynają świecić, najpierw w podczerwieni, później w świetle widzialnym. Temperatura zmienia ich wewnętrzną strukturę i siłę emitowanego promieniowania. Czuła aparatura analizuje te zmiany. To mrówcza praca, wymaga bowiem przetestowania niezliczonych próbek minerałów i kombinacji związków chemicznych. Gromadzenie danych i tworzenie bazy danych trwa już trzy lata.
Uzyskane wyniki będzie można porównywać z tymi pochodzącymi z sondy Venus Express, a dokładnie instrumentu o nazwie VIRTIS (Visible InfraRed Thermal Imaging Spectrometer ). Venus Express jest sondą wysłaną przez ESA w 2005 roku, ma orbitować wokół Wenus do grudnia 2012 roku. Dzięki temu będzie można poznać skład chemiczny i strukturę wenusjańskiej powierzchni i atmosfery oraz lepiej zrozumieć ewolucję planet.
Komentarze (0)