W przeszłości ciśnienie było niższe, a nie wyższe
Wbrew przypuszczeniom, młoda Ziemia nie miała grubszej atmosfery niż obecnie. Badania przeprowadzone przez naukowców z University of Washington dowodzą, że bąbelki powietrza zamknięte w skałach sprzed 2,7 miliarda lat uwalniały się przy ciśnieniu o co najmniej połowę mniejszym niż obecnie. Dotychczas sądzono, że w przeszłości atmosfera Ziemi była grubsza, gdyż Słońce świeciło mniej intensywnie.
Najnowsze badania przeczą tej hipotezie i przynoszą nowe informacje na temat składu dawnej atmosfery oraz procesów biologicznych i klimatycznych mających miejsce na młodej planecie.
Na pomysł wykorzystania zamkniętych w lawie bąbli powietrza do pomiaru ciśnienia w przeszłości wpadł przed kilkoma dziesięcioleciami współautor obecnych badań, profesor Roger Buick. Do przeprowadzenia badań potrzebna była odpowiednio stara lawa, która uformowała się na poziomie morza. Pole takiej lawy odkrył w Zachodniej Australii współautor badań, Tim Blake z University of Western Australia. Rzeka Beasley odsłoniła pokłady lawy sprzed 2,7 miliarda lat. Wiercenia pozwoliły na określenie ciśnienia, gdyż lawa szybko stygnie od spodu i wierzchu, a uwięzione przy spodzie bąble powietrza są mniejsze niż te uwięzione na górze lawy. Różnica wielkości pozwala na określenie ciśnienia. Wstępne pomiary wykazały zaskakująco niskie ciśnienie, a zostały one potwierdzone przez dokładne skanowanie za pomocą promieniowania rentgenowskiego. Badania wykazały, że 2,7 miliarda lat temu ciśnienie atmosferyczne na Ziemi było nie większe niż połowa obecnego ciśnienia.
W czasie, gdy powstało badane pole lawy Słońce świeciło o 20% słabiej niż obecnie, na Ziemi żyły tylko mikroorganizmy, a w atmosferze nie było tlenu. Niższe ciśnienie atmosferyczne mogło wpływać na rozkład wiatrów i klimat oraz na punkt wrzenia płynów. Wciąż nie do końca wyobrażamy sobie znaczenie naszego odkrycia. Zajmie nam trochę czasu zanim przeanalizujemy wszystkie możliwe konsekwencje niższego ciśnienia - mówi Buick. Wiemy, że na Ziemi istniała już wówczas woda w stanie płynnym, zatem atmosfera musiała zawierać więcej gazów cieplarnianych, jak metan czy dwutlenek węgla, a mniej azotu.
Komentarze (8)
Superman, 11 maja 2016, 09:23
(z innej beczki) A to w pewien sposób nie przeważa tematu globalnego ocieplenia? Tzn. fakt, że wraz z wypalaniem się Słońca, gwiazda się powiększa (bardziej ogrzewa planetę) i bez względu na działalność człowieka lub uwięziony dwutlenek węgla i metan w przyrodzie (itp itd), Słońce tak czy siak w przyszłości spali planetę. Owszem, Słońce świeci o 20% mocniej po upływie
Nigdzie nie znalazłem informacji jaki jest bilans cieplny Ziemi, a jest to istotne moim zdaniem, ponieważ na samym początku Ziemia była zbyt gorąca, żeby mogło powstać na niej życie - czyli stygła i traciła więcej energii niż dostarczało jej Słońce. Pytanie kiedy Słońce stanie się na tyle duże, a czynniki na powierzchni Ziemi wystarczające, żeby planeta bezpowrotnie zaczęła się nagrzewać? Czy zlodowacenia Ziemi, to moment w którym planeta jest na granicy etapu chłodzenia się i gdy zlodowacenia przestaną występować, to będzie znak, że nie będzie spadków globalnych temperatur?
Przemek Kobel, 11 maja 2016, 10:08
Czyli to wszystko http://listverse.com/2013/01/14/10-prehistoric-bugs-that-could-seriously-mess-you-up/ to wynik czego? Mniejszej grawitacji?
Bardziej istotne jest, czy to nie podważa tematu pieniędzy na "ratowanie świata". Bo skoro ludzie bezrefleksyjnie łykają wpisywanie docelowych temperatur klimatu w traktaty międzynarodowe, to znaczy, że niczym się nie różnią od tych, którzy wierzyli w boskie pochodzenie ich faraona. Teraz to gdyby wpisali docelowe temperatury Saturna, pewnie mało kto by się zdziwił.
tempik, 11 maja 2016, 12:24
najlepiej wypośrodkować poglądy i z lekkim dystansem traktować obliczenia i symulacje wpływu "ciemnego ludu" na globalne parametry ziemi. co nie znaczy , że trzeba być ignorantem,zanieczyszczać i mówić, że wszystko jest OK, że CO2 uwolniony z paliw to sama natura tylko zmieniło się miejsce jego występowania, to samo rtęć(naturalny minerał) jak jest wypłukana ze skorupy do rzek i oceanów to raczej nie jest fajnie dla nas?.
idąc tym tokiem rozumowania najlepiej "kłaść lachę" na wszystko bo przecież przez te kilkadziesiąt lat naszego życia zmiany klimatu nasze zmysły nawet nie zarejestrują.
Klapocjusz, 11 maja 2016, 12:50
Proces podnoszenia się średniej globalnej temperatury nastąpił w ciągu ostatniego półwiecza. Nieprawdopodobnym jest skokowe ( w tym wypadku kilku procentowe powiększenie się naszej macierzystej gwiazdy) , bo coś takiego zostało by zaobserwowane. Nie możemy jak to ująłeś "kłaść lachę" chyba że uważasz że przyszłe pokolenia nie mają prawa zaistnieć. Jeśli nie zostaną podjęte wysiłki by obniżyć emisje gazów cieplarnianych to za 200 - 300 lat naszym potomkom zgotujemy piekło. Pięknym przykładem tego co może się stać jest planeta Wenus . W odległej przeszłości Ziemia i wenus były siostrzanymi planetami, mówię tu o okresie 2,7 - 3 miliarda lat. Potem nastąpił wzrost temperatury słońca co w efekcie wywołało lawinową reakcję w skali całej planety, uwolnienie się gazów cieplarnianych ze skorupy Wenus.
tempik, 11 maja 2016, 13:40
dlatego mówię że trzeba trochę umiaru w jedną jak i drugą stronę. trzeba dbać o swoje środowisko i nie robić "pod siebie", ale w niektórych kwestiach widać czysty marketing i próby zrobienia wielkiego biznesu na pięknych ideach...
glaude, 11 maja 2016, 13:54
Formalnie jesteśmy podobno w erze glacjału, jeśli weźmie sie pod uwagę cykle Milankovića. Takze gazy cieplarniane hamują ufekt oziębienia skutecznie- a nawet go wyprzedzają, co jest niezbyt korzystne. Na razie tak będzie.
Za jakiś czas tendencja ponoć się odwróci i nic nam nie pomoze przed długą mega zimą.
Superman, 11 maja 2016, 14:03
No właśnie, każdy martwi się o kilka stopni więcej na plusie, a dopiero będzie panika, gdy wszystko nam wymrozi
pogo, 11 maja 2016, 19:55
Biorąc pod uwagę, że te kilka stopni na + może przyspieszyć nadejście wymrażania...
Ale z naszej perspektywy (i myślę, że też naszych wnuków) problemem będzie już te kilka stopni na plus nim przyjdzie oziębienie.