Trwa śledztwo ws. dziwnych objawów u pracowników ambasady USA w Hawanie
Wciąż nie wiadomo, co spowodowało tajemnicze objawy u pracowników amerykańskiej ambasady w Hawanie. W pewnym momencie USA mówiły o przeprowadzeniu jakiegoś rodzaju ataku akustycznego na ambasadę. Kuba zaprzeczyła by taki atak przeprowadziła, a Amerykanie po bliższym przyjrzeniu się sprawie przestali oskarżać Kubańczyków.
Naukowcy i lekarze z obu krajów zgadzają się co do jednego – przyznają, że nie wiedza, co spowodowało niepokojące objawy neurologiczne u 24 pracowników ambasady. Objawy te pojawiły się pomiędzy listopadem 2016 a sierpniem 2017 roku.
Obecnie do publikacji w The Journal of the American Medical Association przygotowywany jest artykuł autorstwa specjalistów z The Center for Brain Injury and Repair na University of Pennsylvania. Naukowcy przebadali 21 osób i stwierdzili, że wystąpiły u nich objawy wstrząśnienia mózgu, ale bez urazu. Objawy znacznie się różnią pomiędzy pacjentami, a ich spektrum rozciąga się od kłopotów poznawczych, po problemy z równowagą, śledzeniem wzrokiem poruszających się obiektów, problemy ze snem po bóle głowy. Ponadto u żadnego z pacjentów tomografia komputerowa nie wykazała żadnych uszkodzeń, a jedynie u trzech pojawiły się problemy ze słuchem. Autorzy badań wykluczają, by problemy były spowodowane przez atak dźwiękowy, toksyny, infekcję czy masową histerię. Wiele z wniosków, do jakich doszli amerykańscy specjaliści zgadza się z wnioskami kubańskich naukowców.
Wiadomo, że coś dziwnego stało się pomiędzy listopadem 2016 a sierpniem 2017 roku. W tym czasie niektórzy pracownicy ambasady informowali, że przebywając na terenie ambasady lub w pokojach dwóch hoteli, słyszeli dźwięk lub odczuwali wibracje. Co ciekawe, bywało i tak, że osoba przebywająca w tym czasie w tym samym pomieszczeniu niczego nie słyszała. Do sierpnia 2017 roku u 24 z 80 pracowników ambasady zdiagnozowano łagodne uszkodzenia mózgu, prawdopodobnie spowodowane traumą pochodzącą ze sztucznych źródeł.
Sprawą zajęli się zarówno Amerykanie, jak i Kubańczycy. Prowadzone są badania naukowe, lekarskie i kryminalne. Służby obu krajów przyjrzały się okolicom ambasady USA i obu hoteli. Przebadano akta szpitali w Hawanie sprawdzając, czy nie zgłaszały się do nich osoby z podobnymi objawami. Śledczy przeszukali okoliczne budynki, poszukując w nich nietypowych urządzeń oraz sprawdzili dokumentację służby celnej, by się upewnić, czy nikt nie wwoził na Kubę urządzeń do emisji dźwięku. Na podstawie przeprowadzonego śledztwa, a także znajomości medycyny i praw fizyki orzeczono, że skryte przeprowadzenie ataku akustycznego wywołującego takie objawy jest wysoce nieprawdopodobne.
Wykluczono też podanie ofiarom antybiotyków czy innych leków, o których wiadomo, że powodują uszkodzenia słuchu. Nie znaleziono bowiem przekonującego scenariusza, wedle którego można by skrycie podać takie środki różnym osobom, przebywającym w różnym czasie w różnych miejscach. Śledczy stwierdzili też, że występujące na Kubie tropikalne choroby zakaźne nie powodują takich objawów, jakie wystąpiły u ofiar.
Podobne objawy mogą występować u wielu osób z powodów psychologicznych. Mówi się tutaj o masowej histerii. Tę jednak również wykluczono, gdyż pracownicy ambasad są wybierani i szkoleni pod kątem pracy w warunkach dużego stresu, w tym w warunkach wojennych, więc wątpliwe, by pojawiła się u nich masowa histeria. Tym bardziej na spokojnej Kubie.
Pojawiły się też informacje, że skany MRI wykazały u pracowników ambasady uszkodzenie istoty białej. Urzędnicy Departamentu Stanu milczą w tej sprawie, jednak eksperci mówią, że dźwięk nie uszkodziłby istoty białej. By doszło do jej uszkodzenia potrzebna jest silna powtarzalna trauma.
Kubańscy naukowcy skarżą się, że amerykańskie służby specjalne nie udostępniły im wszystkich wyników swoich badań. Jednak wszystko wskazuje na to, że żadna ze stron tak naprawdę nie wie, co się stało i zagadka tajemniczych objawów u pracowników ambasady USA w Hawanie wciąż pozostaje nierozwiązana.
Komentarze (0)