Antydepresanty zależne od nowych neuronów
Aby lek przeciwdepresyjny zaczął działać w pełni, konieczne jest wytworzenie nowych neuronów - twierdzą naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego. O odkryciu informują na łamach czasopisma Neuron.
Pierwsza faza działania leków przeciwdepresyjnych (antydepresantów) rozwija się bardzo szybko. Polega ona na zmianie poziomu neurotransmiterów - naturalnych substancji służących jako nośniki informacji przekazywanej z neuronu do neuronu. Podczas terapii okazuje się jednak, że do pełnego wyleczenia choroby potrzeba co najmniej kilku miesięcy. Sugeruje to, że do rozwinięcia pełnej odpowiedzi na antydepresant potrzebna jest jeszcze druga faza odpowiedzi organizmu, którą wydaje się być wytwarzanie nowych neuronów.
Testy na zwierzętach wykazały już jakiś czas temu, że długotrwała terapia skierowana przeciw depresji powoduje powstawanie nowych komórek nerwowych w części mózgu zwanej zakrętem zębatym (łac. gyrus dentatus). Podobne efekty przynosi aktywność fizyczna, będąca bardzo skuteczną (choć niedocenianą) formą leczenia. Wykonane na Uniwersytecie Teksańskim badania sugerują, że podobne zjawisko może zachodzić także u ludzi.
Jak tłumaczy prowadzący badania dr Luis Parada, nigdy nie przypuszczalibyśmy, że obserwacje dokonane podczas badań na myszach będą miały bezpośrednie odzwierciedlenie w działaniu antydepresantów na ludzi, lecz istnieje wiele bardzo podobnych cech. Nasze badanie spaja w jedną całość różne obserwacje sugerujące, że produkcja nowych neuronów w obrębie zakrętu zębatego jest istotna w leczeniu depresji.
Głownym obiektem badań zespołu dr. Parady była cząsteczka zwana TrkB (lub, w dłuższej formie, Track-B), obecna na powierzchni neuronów. Białko to jest odpowiedzialne za odpowiedź na niektóre czynniki chemiczne stymulujące powstawanie nowych komórek nerwowych w zakręcie zębatym.
Aby zbadać właściwości TrkB, badacze zmodyfikowali genetycznie myszy tak, by komórki macierzyste mózgu go nie wytwarzały. Następnie przez kilka tygodni podawano zwierzętom antydepresanty lub umożliwiano im bieganie po kołowrotku. Analiza zachowań myszy wykazała, że brak Track-B powoduje niepowodzenie obu rodzajow terapii oraz blokuje wytwarzanie nowych neuronów w zakręcie zębatym. Uzyskane rezultaty pokrywają się to z przypuszczeniami wynikającymi z wcześniejszych badań. Potwierdza się także hipoteza, że aktywność fizyczna wpływa na mózg w oparciu o mechanizm identyczny ze stosowaniem farmaceutyków.
Zdaniem dr. Parady, dokonane odkrycie może wpłynąć na zmianę podejścia do leczenia choroby: być może istnieje sposób na stymulację wzrostu komórek nerwowych w celu walki z depresją. Znacznie prościej (i taniej!) byłoby jednak wyjść z domu i nieco pobiegać. Szkoda, że tak niewiele osób stosuje tę terapię.
Komentarze (9)
inhet, 30 sierpnia 2008, 08:39
Ej, panie doktór! Pobieganie nie załatwi sprawy, co najwyżej w bardzo lekkich przypadkach. Gdyby wystarczało, połowa farmakopei psychiatrycznej byłaby zbędna.
matrics, 30 sierpnia 2008, 10:09
Niestety nie kolezko, doktorek ma racje ze sport pomaga, tylko niektorzy wola isc na latwizne i lykac tabletke, ktora przynosi jednak efekty uboczne, nie mozna laczyc z innymi lekarstwami itp. Co innego sport, uniwersalny, bez ograniczen wieku. Dodalbym do tego zdrowe odzywianie, bo chemia zawarta w zywnosci odklada sie w pewnym stopniu w glowie, nie picie alkoholu, bo ten poglebia depresje, swieze powietrze
mikroos, 30 sierpnia 2008, 10:18
I światło, ŚWIATŁO!! Ludzie o tym kompletnie zapominają.
Gość macintosh, 30 sierpnia 2008, 11:00
Zapominają też o pogadaniu z przyjacielem(przyjaciółką) (takim na 100%) - to jest najtrudniejsze, żeby mieć taką osobę.
Wtedy wszystko w głowie ładnie się układa, można zaufać, powiedzieć o wszystkich myślach i odczuciach.
inhet, 30 sierpnia 2008, 14:26
Idź ,zaproponuj swoją rewelację psychiatrom, zobaczysz, jak szybko będziesz biegł ;D
rob, 30 sierpnia 2008, 15:55
Co wcale nie znaczy że mają rację, szczególnie gdy jest to jeden psychiatra. Lekarz musi się uczyć przez cały czas. Pozatym jakoś nie słyszałem o złym oddziaływaniu ruchu (amatorskiego) na organizm człowieka więc jeżeli nie pomoże to napewno nie zaszkodzi.
Gość macintosh, 30 sierpnia 2008, 19:54
Po co upierać się przy jednym sposobie? Gdy można miksować i dopasowywać proporcje(sposobów) do swoich potrzeb(do swojego unikalnego mózgu).
Bywa, że psychiatra dobiera leki dla pacjenta przez 5 lat. A to może oznaczać, że psychiatra nie dobrał leku - może to znaczyć, że pacjent nauczył się sobie radzić, a lek to placebo.
placebo: http://kopalniawiedzy.pl/forum/index.php/topic,4328.msg9785.html#msg9785
megy, 1 września 2008, 15:02
Wniosek jest prosty: aktywność fizyczna może być świetnym środkiem wspomagającym leczenie depresji. Choć faktem jest, że w bardzo ciężkich przypadkach jest prawie niemożliwe nakłonić pacjenta do jakiejkolwiek aktywności. Niemniej myślę, że jest też niezastąpionym środkiem zapobiegającym nie tylko otyłości czy nadciśnieniu tętniczemu, ale właśnie też depresji. Od zawsze wiadomo, że w zdrowym ciele zdrowy duch.
Gość tymeknafali, 2 września 2008, 01:20
Otóż to. Odpowiednie proporcje dobrane indywidualnie.
Gdyby zmusił chorego w jakiś sposób do aktywności, to pewnie by pomogło. Wiesz powiem ci tak szczerze że lubię sport, ale tego przysłowia już nie za bardzo. Przypomina mi się wuefistka z liceum, co powiedziała to przysłowie, po czym poszła zjeść batonika i zapalić fajka dwudziestego w południe tego długiego dnia ;D, a odchodząc zasłoniła widok na cokolwiek swoja olbrzymią dupą Nie zmienia to jednak faktu że miała całkowitą rację, bo jej duch, to jak się darła na ludzi dookoła świadczył że duch również nie jest zdrowy ;D