Język obcy usuwa emocje z podejmowania decyzji
Czy gdybyś mógł ocalić 5 osób, wpychając pod pociąg 1 obcą osobę, która poniosłaby w wyniku takiego zdarzenia śmierć, zdecydowałbyś się na coś takiego? Okazuje się, że ludzie chętniej kogoś poświęcą, gdy pytanie zadaje im się w języku obcym. Psycholodzy z Uniwersytetu w Chicago, którzy wcześniej stwierdzili istnienie tego zjawiska, zdobyli właśnie więcej informacji nt. jego przyczyn.
W serii eksperymentów zespół prof. Boaza Keysara z Uniwersytetu w Chicago sprawdzał, czy decyzje, jakie ludzie podejmują w dylemacie wagonika, wynikają ze zmniejszenia emocjonalnej awersji do złamania tabu, spotęgowania myślenia ukierunkowanego na maksymalizację wyższego dobra czy połączenia jednego z drugim.
Odkryliśmy, że ludzie posługujący się językiem obcym nie są wcale bardziej skupieni na maksymalizacji wyższego dobra. Wykazują za to mniejszą awersję do pogwałcenia tabu [...] - wyjaśnia doktorantka Sayuri Hayakawa.
Naukowcy postulują, że posługiwanie się językiem obcym zapewnia ludziom emocjonalny dystans, który pozwala na podejmowanie bardziej utylitarnych działań.
Mówienie w języku obcym spowalnia. By pojąć sens, trzeba się też skupić. Dlatego naukowcy dywagowali, że skutkiem tego jest bardziej rozważne nastawienie, które sprawia, że utylitarna korzyść ocalenia 5 żyć przeważa nad awersją do wepchnięcia 1 osoby pod pociąg.
Keysar, dla którego angielski również jest językiem obcym, zaczął jednak podejrzewać, że ważną rolę w tym procesie spełniają emocje. Psycholog wyjaśnia, że w odróżnieniu od hebrajskiego, angielski nie jest dla niego ściśle powiązany z uczuciami. Identyczne wrażenia mają inne osoby dwujęzyczne. Język ojczysty jest nabywany od rodziny, przyjaciół, z telewizji. [Nic więc dziwnego, że] nasyca się on tymi wszystkimi emocjami. Obcego języka uczymy się zaś często na późniejszych etapach życia w klasach, dlatego nie aktywuje on emocji, w tym awersyjnych, tak mocno.
Ponieważ podobne zachowanie mogą wyzwalać 2 procesy - większej użyteczności bądź mniejszej emocjonalności - trzeba było rozstrzygnąć, który tak naprawdę wchodzi w grę. Pomógł w tym dr David Tannenbaum (obecnie z Uniwersytetu Utah), autor techniki zwanej dysocjacją procesu. Pozwala ona oddzielić i zmierzyć relatywną istotność różnych czynników w podejmowaniu decyzji.
W serii 6 eksperymentów uwzględniono 6 różnych grup ludzi. Ich ojczystym językiem był angielski, niemiecki bądź hiszpański. Wszyscy posługiwali się także jednym z pozostałych języków. Ochotników losowano do grup, którym dylemat prezentowano we własnym lub obcym języku.
Ludzie czytali serię sparowanych scenariuszy. Akt tabu w postaci zabicia człowieka był taki sam, różniły się tylko konsekwencje. Czasem człowieka wpychano po pociąg, by np. uchronić 5 osób przed lekkimi obrażeniami. Jeśli ma się wystarczająco dużo sparowanych scenariuszy, można zacząć wyciągać wnioski nt. czynników, na które ludzie zwracają uwagę - opowiada Hayakawa. Odkryliśmy, że ludzie nie zwracają większej uwagi na ocalenie żyć, ale wykazują zdecydowanie mniejszą awersję do łamania zasad [...].
W dalszym etapie psycholodzy chcą głębiej przeanalizować przyczyny tego zjawiska. Będą sprawdzać, czy język obcy przytępia mentalną wizualizację konsekwencji działań, czy też gorzej wyobrażamy sobie coś, bo język obcy wpływa na to, jakie wspomnienia przychodzą nam do głowy. Autorzy publikacji z pisma Psychological Science przymierzają się też do ustalenia, czy wyniki z laboratorium odnoszą się do realnego życia, gdzie stawki są o wiele wyższe.
Badania Keysara w Izraelu mają pokazać, czy strony negocjacji pokojowych różnie oceniają propozycje, w zależności od tego, czy prezentuje im się je we własnym języku, czy w języku partnera rozmów.
Oprócz tego Keysar przymierza się do oceny wpływu wykorzystywanego języka na decyzje podejmowane przez lekarzy.
Komentarze (0)