Dzięki drukowanej protezie dzioba ranny dzioborożec może znowu jeść
W połowie kwietnia w Kanchanaburi w Tajlandii znaleziono dzioborożca ze złamanym skrzydłem i z brakującą dużą częścią dzioba żuchwowego. Dzięki pomocy weterynarzy, którzy wydrukowali protezę na drukarce 3D, ptak o wdzięcznym imieniu Coco może znowu jeść.
Nie wiadomo, co dokładnie stało się dorosłemu dzioborożcowi, ale wydaje się, że został zaatakowany przez kłusowników, którzy zostawili go w lesie na pewną śmierć. Choć weterynarzom udało się ustabilizować stan zwierzęcia, dzioba nie znaleziono, by móc go ponownie zamocować.
Zdając sobie sprawę, że w takim stanie samica nie będzie mogła jeść, po wykonaniu skanów dziób żuchwowy wydrukowano na drukarce 3D. Protezy (pierwsza przetrwała zaledwie 30 min użytkowania) mocowano do pozostałej części dzioba za pomocą mocnego kleju.
Zdjęcia wykonane 26 kwietnia w ośrodku rehabilitacyjnym pokazują, że Coco z apetytem pałaszuje kawałki owoców i nasiona.
Specjaliści monitorują Coco, ponieważ boją się, że przez siłę, z jaką samica dziobie pokarm, plastikowa proteza może znowu odpaść. Zespół zastanawia się też nad wydrukowaniem dzioba z wykorzystaniem innych materiałów, tak by upewnić się, że dzioborożec ma najlepszy sztuczny dziób z możliwych.
Supaphen Sripibun, szef Wydziału Medycyny Dzikich Zwierząt z Kasetsart University, obawia się, że uraz skrzydła jest na tyle poważny, że Coco nigdy nie zostanie wypuszczona na wolność. Uważamy, że skrzydło doznało trwałych uszkodzeń mięśni bądź nerwów. Nie wykryto złamania, ale ptak nie jest w stanie latać.
Suchai Horadee z Wydziału Parków Narodowych i Ochrony Zwierząt i Roślin w Bangkoku podkreśla, że zwykle myśliwi zabierają całego ptaka, a nie tylko dziób. Ponieważ dzioba żuchwowego nie znaleziono, nie jesteśmy pewni, kto postrzelił Coco i czy nie był to wypadek. Prowadzimy śledztwo w sprawie tego, co się stało.
Komentarze (9)
Szkoda Mojego Czasu, 30 kwietnia 2020, 09:48
A gdyby mu to dostrugali po starodawnemu - pilnikiem, to nie byłoby newsa? Takie czasy, że bez 3D nie ma zainteresowania.
Sławko, 30 kwietnia 2020, 13:14
Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym. Gdy nastała moda na kostkę Rubika, sam chciałem taką mieć, ale rodziców nie było stać na takie zabawki (kostki były wtedy bardzo drogie). Ale miałem kolegę, który taką kostkę miał i ją nawet przy mnie rozebrał. Dzięki temu, że wiedziałem jak wygląda w środku, to sobie taką kostkę sam zrobiłem. Zużyłem do tego drewnianą listwę o przekroju kwadratowym, a narzędzia jakie miałem to brzeszczot i dwa pilniki, zdzierak do drewna i gładzik do metalu. Po dwóch tygodniach obróbki i wielu plastrach na palcach miałem swoją własną kostkę , jak najbardziej 3D Szkoda tylko, że niestety nie zachowała mi się do dzisiaj Drewno zaczęło z czasem pękać, zwłaszcza na wypustkach i kostka w końcu trafiła do pieca
Pamiętam jeszcze jak mój tata "zachęcał" mnie do tej roboty: "to ci się nie uda!". A potem zbierał szczękę z podłogi
Sławko, 30 kwietnia 2020, 15:01
Wiem o co ci chodzi, ale nie zupełnie tak jest. Te sześcianiki trzymają się na takich zaczepach, które muszą razem tworzyć okrąg na każdej ze ścian. Miałem z tym największy problem, bo przy braku tokarki szlifowałem to ręcznie posługując się tylko szablonem (wyciętym z kartonu kółkiem). Robota była mrówcza, a od jakości wykonania tego elementu zależało, czy w kostce będą się płynnie obracać ściany. Idealnego efektu niestety nie udało mi się uzyskać. Czasami klocki zaczepiały się o siebie i nie działała tak ładnie jak plastikowa, ale dało się nią bawić, a o to chodziło W szkole nawet zazdrościli mi tej kostki i nikt nie chciał uwierzyć, że zrobiłem ją sam
Zebrało mi się na wspomnienia
cyjanobakteria, 1 maja 2020, 00:00
Kiedyś musieliby zrobić drogi odlew, więc może nie było by newsa i nie byłoby ptaka... W dzisiejszych czasach wystarczy zeskanować laserowo i wydrukować. Do tego jest wiele materiałów do drukowania i można dobrać parametry elastyczność, wytrzymałość, odporność na temperaturę, etc.
Szkoda Mojego Czasu, 1 maja 2020, 11:33
Dlatego dawniej dobralibyśmy następująco: weź martwego ptaka (co dzien zdycha setki), obetnij dziób, dopiłuj warstwę styku. Sklej. :-)
Jajcenty, 1 maja 2020, 12:58
To co proponujesz przypomina używanie cudzej protezy zębowej można próbować, ale cena w bólu będzie wysoka. Wydaje się że wszyscy przeoczyliśmy, to co jest istotne w tej metodzie: wykonano skan i odtworzono dziób pasujący. Chciałbym by ta technologia trafiła pod strzechy, nie musiałbym 3 razy jeździć z matroną (seniorą?) na dopasowanie szczęki.
Szkoda Mojego Czasu, 1 maja 2020, 14:16
Nie powiesz mi chyba, że dziób bociana rózni sie od dziobu bociana (o tej samej długości) w istotny sposób.
Pomysł z drukowaniem zębów znajdzie realizację, bo juz się drukuje szkielety cukrowe dla kości, pozostaje kwestia umocowania w szczęce - tu dalej skalpel is king.
Jajcenty, 1 maja 2020, 14:21
Nie wiem, ale stawiam cebule przeciwko orzechom, że tak właśnie jest.
Się przyczepię: żuchwę! Szczęka walająca się po podłodze oznacza poważne schorzenie
Sławko, 1 maja 2020, 23:29
Się przyczepię: żuchwa na podłodze też zdrowia nie wróży