E-papieros zabił swojego użytkownika
Amerykańskie władze ujawniły raport z autopsji mężczyzny, którego zwłoki zostały znalezione przez służby ratownicze w jego domu w St. Petersburg na Florydzie. Dowiadujemy się z niego, że 38-letni Tallmadge D'Elia zginął wskutek eksplozji elektronicznego papierosa. Urządzenie wybuchło, gdy mężczyzna miał je w ustach. Jego odłamki wbiły się w mózg ofiary. Doszło też do pożaru, który poparzył większość ciała mężczyzny. To właśnie pożar zaalarmował służby ratownicze, które po wejściu do palącego się budynku znalazły tam zwłoki.
To nie pierwszy przypadek eksplozji elektronicznego papierosa. W lipcu 2017 roku U.S. Fire Administration opublikowała raport „Electronic Cigarette Fires and Explosions in the United States 2009-2016”. Dowiadujemy się z niego, że we wspomnianym okresie amerykańskie media informowały o 195 przypadkach eksplozji i pożaru spowodowanych przez elektroniczne papierosy. W ich wyniku 133 osoby doznały obrażeń, a w 38 przypadkach były to ciężkie uszkodzenia ciała. W 61 przypadkach wypadek miał miejsce, gdy e-papieros znajdował się w kieszeni, a w 60 przypadkach gdy był używany. Podczas ładowania baterii doszło do 48 wypadków. Jak zauważają autorzy raportu kształt i konstrukcja elektronicznego papierosa powodują, że z większym prawdopodobieństwem niż inne przedmioty wyposażone w baterie litowo-jonowe, mogą się one zmienić w „płonącą rakietę” w razie awarii baterii.
W raporcie z autopsji czytamy, że przyczyną śmierci D'Elii była penetracja czaszki przez pocisk.
Zdjęcie pochodzi z serwisu Vaping360.com
Komentarze (3)
tempik, 17 maja 2018, 15:01
dużo tych wypadków z bateriami, może dobrze by było montować zaworki bezpieczeństwa jak w kwasowych, żeby nadmiar gazów miał gdzie ulecieć w razie awarii. Elektrolit jest stały więc nie powinno to być trudne.
Przemek Kobel, 17 maja 2018, 15:44
Jakby to ująć... e-palacze lubią przerabiać swoje gadżety na większe moce. Pojedyncze ogniwo wysokoprądowe może pociągnąć ponad 30 amperów, a jeśli kto ma fantazję, to znajdzie i takie 50-amperowe (tyle miewają nawet tanie baterie litowe formatu 26650). Przy zwarciu całkiem gruby kawał żelastwa może od takiego prądu zrobić się biały. To plus łatwopalne opary i bomba gotowa. I to wszystko przy założeniu, że samo ogniwo nie jest uszkodzone i nie zrobi czegoś takiego:
A jak kto ma mocne nerwy...
ww296, 18 maja 2018, 11:09
Każde ogniwo litowe ma zabezpieczenie machaniczne które w przypadku wysokiego ciśnienia odłącza biegun +. Jednak nie zapobiegło to zwarpcią wewnętrznym, poza tym najlepsze ogniwa pozwalają na pobór kilkudziesięciu amper co może spowodować uszkodzenia poza ogniwem.