Posłuszni jak kiedyś
Prawie 50 lat temu (w 1961 i 1962 roku) amerykański psycholog społeczny Stanley Milgram zaczął badać posłuszeństwo wobec autorytetów. Początkowo sądził, że Niemcy są narodem wykazującym szczególną skłonność do podporządkowywania przełożonym. Szybko zmienił zdanie, odkrywając podobną tendencję wśród swoich rodaków.
Na wyraźne polecenie "razili prądem" Bogu ducha winnego człowieka, mimo że mogli zrezygnować, nie ponosząc żadnych konsekwencji. Gdy eksperyment powtórzono współcześnie, okazało się, że zachowujemy się bardzo podobnie do pokolenia powojennego (American Psychologist). Jerry M. Burger, profesor z Santa Clara University, odnotował nieznacznie tylko wyższą liczbę odmawiających wykonania polecenia.
W latach 60. ochotnicy Milgrama myśleli, że biorą udział w badaniu wpływu kar na pamięć. Otrzymywali pewną sumę, którą zachowywali bez względu na okoliczności. Wchodząc do pokoju, spotykali drugiego wolontariusza (w rzeczywistości pomocnika eksperymentatora). Po sfingowanym losowaniu ról zostawał on uczniem, właściwemu badanemu przypadała zaś rola nauczyciela. Miał on odczytywać listę par słów. Na etapie sprawdzającym podawał słowo-hasło oraz cztery wyrazy, z których należało wybrać właściwy. Karą za błąd było porażenie prądem, za każdym razem coraz silniejsze. Nauczyciel wiedział, że to boli. Przed przystąpieniem do testu otrzymał próbny wstrząs o napięciu 45 woltów.
Uczeń doskonale odgrywał swoją rolę. Cierpiał, błagał o zakończenie "nauki", wreszcie milkł. Ubrany w fartuch, który miał podkreślać jego fachowość, eksperymentator nie zezwalał jednak na przerwanie badania. Kazał kontynuować, a w końcu oświadczał: Nie masz innego wyboru, musisz to robić dalej.
Pierwszy krzyk ucznia pojawiał się przy 150 woltach – 82,5% nauczycieli nadal robiło swoje. Na tym jednak nie koniec, 79% nie przerywało przed wykorzystaniem pełni możliwości generatora – 450 V. W eksperymencie powtórzonym przez Burgera chęć wykroczenia poza granicę 150 woltów wyrażało 70% badanych; różnica nie jest więc istotna statystycznie.
Ponieważ czterech na 5 ochotników Milgrama, którzy przeszli poza wartość 150 woltów, kontynuowało do kresu wskazań generatora, znając czyjąś reakcję przy tej granicznej liczbie, można z dużym prawdopodobieństwem wnioskować o jego zachowaniu podczas dokończenia procedury.
Eksperyment Milgrama wprowadził wiele zastrzeżeń natury etycznej. Zaowocowało to sformułowaniem kodeksu postępowania psychologicznego. Od 30 lat nie przeprowadzono ani jednego badania, bazującego na podobnym schemacie. Burger musiał spełnić szereg warunków, by w ogóle zezwolono mu na powtórzenie pomysłu znamienitego poprzednika. Wiedząc, że większość ochotników zaczyna się opierać przy 150 woltach (napięcie jest zwiększane w 15-V odstępach), testy kończono po osiągnięciu tej wartości. Wyeliminowano osoby po ukończonych kursach psychologicznych lub znające eksperyment Milgrama. Odrzucono też wszystkich, którzy mogliby źle zareagować na zainscenizowaną sytuację. Na trzy minuty przed rozpoczęciem wolontariuszom powiedziano, że mogą się wycofać, zachowując 50 dolarów. Zaaplikowano im też lżejszy wstrząs niż ten z 1961 roku – 15 zamiast 45 woltów.
Opisane zmiany spowodowały, że niektórzy specjaliści zastanawiają się, czy eksperymenty Milgrama i Burgera można w ogóle porównywać. Nie da się jednak zaprzeczyć, że dotyczyły tego samego...
Komentarze (6)
Gość macintosh, 19 grudnia 2008, 18:51
Milgram był chyba schizofrenikiem. A zwerbowani "nauczyciele" ...żałosne
Milgram eksperymentalnie wziął tylko 45V ?!
Słyszałem o tym eksperymencie 3lata temu. Ale, i tak, dzisiaj, artykuł mnie zmroził.
waldi888231200, 19 grudnia 2008, 19:21
Zrobił to co Pawłow z psami.
wuszczyn-kawaX, 19 grudnia 2008, 19:52
A co jest teraz? Wiekszosc spoleczensta sterowana mediami i internetem (w wiekszasci watpliwe tresci).
boil, 21 grudnia 2008, 06:57
Mam pewne wątpliwości co to miarodajności tego eksperymentu. Jestem zupelnym laikiem, jesli chodzi o psychologię, ale wydaje mi się, że eksperyment ma kilka słabych stron.
Po pierwsze, badany (nauczyciel) ma swiadomosc ze wszystkie strony eksperymentu byly swiadome tego na co sie godza i otrzymaly za to zaplate. W zwiazku z tym mozna myslec, ze uczen cierpi, ale dostaje za to pieniadze i wczensiej sie na to zgodzil.
Po drugie, jest kwestia honorowego wywiazania sie z umowy zawartej z eksperymentatorem. wyobrazam sobie ze jesli wogole zgodzilbym sie na udzial w eksperymencie (o tym powiem w trzecim punkcie), to razil bym pradem kogos nie dla tego, ze mi ktos kaze i ze mu ufam ze to dobrze, ale przede wsystkim dlatego, ze taka byla umowa i wsyzscy byli jej swiadomi i ze nie powinno lamac sie danego slowa.
No i po trzecie najwazniejsze, nigdy bym sie nie zgodzil na udzial w takim eksperymncie. bez wzgledu na to czy mialbym byc zadajacym bol, czy otrzymujacym.
Wniosek z tego taki, ze ludzie ktorzy byli swiadomi calej sytuacji i sie na to zgodzili, musza miec pewne wspolne cechy charakteru (zalozmy ze w jakims niewielkim, lub wielkim, stopniu zblizone do sado-masochizmu) i nie stanowia dobrej, reprezentatywnej proby.
A jeszcze fakt, ze probna dawka napiecia nie jest zbyt wysoka jeszcze budzi watpliwosci w kwestii swiadomosci tego co nauczyciel (badany) robi.
Byłbym wdzieczny za komentarz do mojej wypowiedzi, szczegolnie jakiegos psychologa, bo ciekawi mnie gdzie popelniam blad w mysleniu, jesli w ogole.
Gość macintosh, 21 grudnia 2008, 11:35
boil, Cześć!
Też uważam, że przydałaby się opinia psychologa.
Podejrzewam Cię o błąd w jednym miejscu:
Opis eksperymentu nie jest dokładny. Nie jest opisane ile czasu minęło od przyjęcia w dane miejsce królików doświadczalnych. Dlaczego jest to istotne?
Ponieważ jak w każdej jednostce nakładu inwestycji można tu wywołać efekt skali(czyli im więcej tym lepiej).
Jak tutaj prawdopodobnie wykorzystano czas?
Ano. Do stworzenia miłej atmosfery. Zanim eksperyment się zaczął ofiary nie wiedziały w czym będą uczestniczyć.
Może pozwolono im na rozmowy. Dano kawę. Ciasteczka. W pokoju unosił się zapach świeżego powietrza. Na ścianach były zdjęcia autorytetów naukowych, którzy odnieśli oczywisty sukces.
I, w tej miłej atmosferze, określono:
1. czyste, przejrzyste zasady
2. zapewniono o bezpieczeństwie
3. gdybyś wcześniej wiedział o eksperymencie z zeszłego wieku i się do tego nie przyznał - mógłbyś się zabawić
Zauważ, że gdy czytałeś został Ci wpojony przekaz -jaskrawo i przejrzyście -w momencie czytania artykułu Twój stan psychiczny był zdecydowanie inny niż królików doświadczalnych.
Zauważ, że zagwarantowano im dobrą atmosferę - na chwilę przed eksperymentem - dowiedzieli się, że bez względu na wynik mogą zachować kwotę.
(nie jestem psykologiem )*(też uległem temu efektowi co Ty)
teraz musisz mnie pochwalić, bo się zamknę w sobie
w46, 22 grudnia 2008, 10:01
Chory ten eksperyment, oprócz tego jeszcze wyniki mało przekonujące.